▪️XIX▪️

1.6K 89 4
                                    

Siedzę na dachu budynku. Spoglądam na New York. Jest niedziela wieczór. Z reguły nic się nie dzieje. Jest cicho. Z powodu później pory ulice świecą pustkami. Kieruje się w stronę Queens. W sumie nie wiem dlaczego tam. Chyba tak po prostu dzisiaj padło na te okolice. W sumie tu prawie nigdy nic się nie dzieje. Dlatego nie wiem, po co tu przychodzę.

Przechadzam się dachami budynków, tak jakbym chodziła ulicami. Czasami zwracam uwagę pojedynczych przechodniów. Nic do czego bym się jeszcze nie przyzwyczaiła.

Już miałam wracać, kiedy usłyszałam niepokojące odgłosy dochodzące z pobliskiego zaułka. Po krótkim namyśle stwierdziłam, że to sprawdzę. Skierowałam się w stronę zaułka. Usadowiłam się na skraju graniczącego z zaułkiem dachu. Jednak stwierdziłam, że muszę być bliżej. Postanawiam więc zrobić użytek ze schodów przeciwpożarowych.

Wchodzę na schody i powoli zmierzam w dół. Kiedy jestem już blisko, stwierdzam, że to bójka. Przyglądam się jej uczestnikom. Po dłuższej chwili dostrzegam, że jedną z osób biorących udział w incydencie jest Peter. Co on wyprawia? No cóż, nie czas na pytania.

Zeskakuje ze schodów, lądując pomiędzy rywalami. Przeciwnik Petera ma na sobie maskę. Wbijam w niego zimny wzrok. Przez chwilę mam nadzieję, że odpuści od razu no, ale nic z tego. Po krótkiej wymianie spojrzeń bierze łom i uderza mnie. Łom nie będąc w stanie nawet zarysować vibranium wygina się. Napastnik, zdając sobie sprawę z tego, co się stało ucieka.

- Hej młody. - zwracam się do Petera - A ty czemu nie w domu?

- Właśnie wracałem do domu, kiedy on mnie zaatakował.

- Rozumiem. No dobra, ale teraz już wracaj do domu, zanim ktoś znowu zasadzi się na twoje kieszonkowe.

- Jasne. - powiedział z uśmiechem podnosząc plecak - A i dzięki.

- Spoko, taka praca.

Szybko wskoczyłam na schody przeciwpożarowe, by zniknąć z jego pola widzenia.

Było już bardzo późno, więc postanowiłam wrócić do wierzy.

Wchodzę przez okno i zdejmuje z siebie kostium. Odkładam naszyjnik na miejsce, gdzie zawsze go zostawiam.

Idę do łazienki, by wziąć szybki prysznic. Rozbieram się i wchodzę do kabiny. Włączam zimną wodę. Sprawnie się myje, po czym wychodzę. Ubieram piżamę.

Jako że od rana nic nie jadłam, kieruje się w stronę kuchni. Otwieram lodówkę, z której wyciągam karton mleka. Mam tę dziwną umiejętność najedzenia się mlekiem. Dziwne i bardzo zwierzęce, ale ja to tam lubię. Szybko i bez roboty.

- Ty wiesz, że jutro szkoła?

- Tak tatusiu. - odpowiadam, nawet się nie odwracając.

- Jak będziesz się tak zachowywać, to odbiorę ci ten kostium i zabronię zabawy w super bohaterkę.

- No, ale tato.

- Żadne, ale tylko zacznij się stosować do moich zasad.

- No już dobra. - mówię wściekle.

- Nie tym tonem. Rebel jesteś już prawie dorosła i pora zacząć się tak zachowywać.

- Jasne... Mogę już iść?

- Możesz.

Szybko opuściłam kuchnię i wróciłam do swojego pokoju. Mój ojciec czepia się głupot. Taka jest prawda. Kładę się do łóżka i od razu zasypiam.

Budzę się rano. Oczywiście jestem cholernie niewyspana. Podnoszę się do siadu.

- Za jakie grzechy? - pytam samą siebie.

Czarna Wilczyca ・ Avengers Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz