Weszłam do pokoju. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Złapałam telefon i spojrzałam na datę. Na moje nieszczęście wynikało z niej, że już jutro jest rozpoczęcie drugiego semestru. Po prostu super. Ojcu jakoś nie śpieszyło się z poinformowaniem mnie. Co on sobie w ogóle myślał? Co oni wszyscy sobie myśleli? Ja wszystko rozumiem. Rozumiem, że powinnam znaleźć przyjaciół i że powinnam częściej wychodzić z domu, ale taki pomysł na zrealizowanie tego jest po prostu zły. Wątpię, że panuje nad sobą na tyle, żeby zamknąć się w niewielkiej sali lekcyjne z gromadą nastolatków. Poza tym, ile to zmarnowanego czasu. Od zawsze uważam, że system szkolny jest przestarzały i nie działa za dobrze. Pomijam już to, że pozbawia nas umiejętności samodzielnego myślenia, bo to już wszyscy wiemy. Chodzi mi bardziej o to, że będę musiała siedzieć przymusowo na lekcjach, które w ogóle mnie nie interesują. Do tego zmarnuje mnóstwo czasu na siedzeniu na lekcjach i słuchaniu o rzeczach, które doskonale wiem. Już teraz doskonale wiedziałam, że zwolnienie z w-f będzie obowiązkowo. Bo w trakcie ćwiczeń mogłabym się przemienić lub mogłyby zacząć uwydatniać się moje wilcze cechy. Po prostu nie widziałam uzasadnienia dla mojego pójścia do szkoły. Mój ojciec sam prosił się o kłopoty. Jakby nie wiedział, że nawet całkowicie pomijając wilka, nie jestem najłatwiejsza. To znaczy nie palę, a co do picia to rzadko się zdarza. Chodzi bardziej o charakter. Jestem osobą pyskatą, wyjątkowo upartą i bezczelną. Ciężko mnie opanować i jestem lekkomyślna. A dobrą zabawę kocham jak mało kto. Już widzę jak pierwszego dnia ląduje u dyrektora, bo palnęłam coś głupiego. No tak obstawiam, że nie za czyny a za niewyparzony język wylecę ze szkoły. No a jak już weźmiemy pod uwagę wilka to w ogóle robi się ciekawie. Już widzę jak wdaje się w bójkę. Raczej wilk ze mnie nie wyjdzie, bo do tego trochę jednak trzeba, ale kto wie. A jak weźmiemy pod uwagę jak bardzo impulsywna i agresywna przez swoją zwierzęcą stronę jestem to już w ogóle robi się ciekawie. No cóż, mój ojciec prosi się o guza więc go dostanie.
Nie chcąc już o tym dłużej myśleć, stwierdziłam, że jeszcze się prześpię. Nie spałam w końcu zbyt długo. A poza tym ja po prostu kochałam spać w dzień i funkcjonować nocą. Tak zegar biologiczny to ja mam nieźle poprzestawiany. Taka mała wada wilczego genu.
Położyłam się do łóżka. Chwilę zajęło mi uspokojenie myśli. Jednak po dłuższym czasie w końcu mi się udało.
Jestem na szkolnym korytarzu. Zaczynam iść przed siebie. Wokół jest pełno ludzi. Jestem niespokojna. Nie wiem dlaczego. Idę spokojnie aż nagle czuję pchnięcie. Odwracam się i widzę jakieś trzy dziewczyny. Patrzą na mnie ze wzgardą i nienawiścią. Nie mam pojęcia czemu. W końcu jedna z nich mówi.
- Czego ty tutaj szukasz potworze?
- Nie wiem o co ci chodzi. - mówię odwracając się z zamiarem odejścia.
- Ty już doskonale wiesz o co. - mówi łapiąc mnie za nadgarstek.
- Nie, nie wiem.
- Serio mamy ci to pokazać?
- Słuchajcie nie szukam kłopotów.
- To masz pecha, bo właśnie je znalazłaś. - mówi uderzając mnie w twarz.
Czuje jak, przestaje nad sobą panować. W gniewie uderzam dziewczynę.
- Nie szukasz kłopotów co. - mówi druga również mnie uderzając.
Już po chwili cała trójka rzuca mnie na zmianę. W tym momencie nie mogąc już wytrzymać wysuwam pazury i rozcinam jednej z nich policzek. Wszystkie trzy w momencie się ode mnie odsuwają. Moje oczy stają się żółte a kły uwydatniają się.
- Nie jesteś potworem co?!
- Wiecie co, zmieniłam zdanie. Jednak jestem potworem.
Podchodzę do nich i zaczynam ranić je za pomocą pazurów. Po chwili pod wpływem adrenaliny przemieniam się. Cała trójka zaczyna uciekać z krzykiem, a ja ruszam za nimi. W pewnym momencie jedna z nich upada. Nie wstaje. Jedynie w pozycji siedzącej obraca się do mnie przodem. Jest przerażona. Nie jest w stanie nic powiedzieć. Patrzy na mnie wzrokiem pełnym przerażenia, błagającym o litość. A ja rzucam się jej do gardła...
Budzę się przerażona. Po chwili nerwowego obracania się i rozglądania, stwierdzam, że to był tylko zły sen. Chwilę zajmuje mi dojście do siebie. To było tak przerażająco realne. Kiedy jestem już całkiem spokojna, postanawiam, że muszę się przewietrzyć. Wstaje z łóżka i ubieram naszyjnik. Za pomocą myśli zakładam kostium, po czym wyskakuje przez okno.
Biegnę po dachach budynków. Sprawnie przeskakuję przez przerwy między nimi. Nie kieruje się w żadną konkretną stronę. Potrzebuję odreagować, wyrzucić z siebie wszystkie negatywne emocje. Biegnę z pełną prędkością. Nie wiem jak, daleko od wierzy już jestem. Moja nieludzka kondycja pozwala mi utrzymać to tępo bardzo długo. Poruszam się bez przerwy przed siebie nie zastanawiając się nawet jak daleko jestem ani jak późna już jest pora. Nagle coś przelatuje tuż przede mną, kiedy wykonuję skok. Rozproszona i nieco przestraszona uderzam sobą o dach. Parę razy obracam się wokół własnej osi aż w końcu się zatrzymuję. Zastanawiam się, co tak właściwie się stało. Nie jestem w stanie znaleźć żadnej sensownej odpowiedzi. Leżę tak zszokowana dłuższą chwilę. W końcu ktoś do mnie podchodzi.
- Strasznie cię przepraszam, zagapiłem się. Nic ci nie jest? - spytał mężczyzna ubrany w czerwono niebieski strój pająka podając mi rękę.
- Nie, spoko nic mi nie jest. - złapałam jego rękę, a ten pomógł mi wstać - czekaj chwile... To ty jesteś Spider-man?
- No tak to ja. A ciebie jak mam nazywać?
- Mów mi czarna wilczyca.
- Czekaj, a przypadkiem nie było już kiedyś kogoś z tym pseudonimem?
- No tak, ale ja jestem jej następczynią.
- Jasne no to miło poznać. Ja już muszę lecieć, ale mam nadzieję, że spotkamy się jeszcze - powiedział, wystrzeliwując sieć.
- Ja też mam taką nadzieję.
Po tych słowach odleciał.
No proszę wreszcie poznałam słynnego Spider-mana. Po głosie wywnioskowałam, że musi być mniej więcej w moim wieku. Nie był też specjalnie wysoki więc na razie mogłam postawić, że tak jest. Nie wiedząc, co dalej zrobić stwierdziłam, że po prostu wrócę do domu.
Powrót zajął mi nieco więcej czasu niż zaplanowałam. Weszłam do pokoju przez okno, a w nim już ktoś na mnie czekał. Za pomocą myśli zdjęłam kostium. Naszyjnik odkładam na szafkę nocną. Biorę czyste ubrania i idę do łazienki. Kładę je na wolną szafkę i zamykam drzwi. Rozbieram się i wchodzę do kabiny. Włączam zimną wodę. Czuję jak spływa ona po moim ciele. Działa to na mnie uspokajająco. Chociaż na chwilę udaje mi się odprężyć.
W końcu po jakiejś godzinie wychodzę spod prysznica. Ubieram wcześniej przygotowane czyste ciuchy i wychodzę z łazienki. Kładę się do łóżka i od razu zasypiam.
CZYTASZ
Czarna Wilczyca ・ Avengers
Fanfiction❝Czyli chcesz mi powiedzieć, że bieganie po dachach w lateksie nadal nie uchodzi za normalne?❞ Rebel Stark nigdy uchodziła za osobę odpowiedzialną. Zawsze robiła głupoty, których potem żałowała, jednak nie posiadała cennej umiejętności, uczenia się...