Budzi mnie budzik. Jest siódma rano. Zapowiada się bardzo ciężki dzień. Wstaje i idę pod prysznic. MJ jeszcze śpi, a ja nie chcę jej budzić. Myje się i ubieram. Zapowiada się naprawdę ciepły dzień. A ja muszę ubrać te paskudną marynarkę. Coś czuję, że dzisiaj to ja się ugotuje. Upinam włosy. Może będzie mi trochę chłodniej. Wychodzę z łazienki.
- I jak się spało? - pyta mnie MJ leniwie przeciągając się na łóżku.
- Daj spokój. Nienawidzę spać w nieznanych miejscach.
- Myślałam, że osoba, która przeprowadza się tak często, będzie lepiej znosiła spanie w nowym miejscu.
- Wilki to zwierzęta terytorialne i ja niestety też. Więc nieznany teren nie pozwala mi wypocząć. Niestety.
- Im dłużej cię znam, tym więcej negatywów bycia wilkołakiem dostrzegam.
- Czasem myślę, że to więcej problemów, jak przyjemności.
- Nie zaprzeczę. Pójdę się umyć, a potem pójdziemy na śniadanie okej?
- Pewnie.
Kładę się na łóżku, a MJ idzie się umyć. Słabo spałam. Nigdy nie czułam się dobrze w nowych miejscach. Do tego ta dziwna atmosfera między mną a Peterem. To mnie w końcu wykończy. Nie lubię być niepewna tego, co łączy mnie z drugą osobą. Lubię jasne i przejrzyste sytuacje. A ta między nami na pewno taka nie jest. Pozostaje mi mieć nadzieję, że wszystko się jakoś ułoży.
Michael wychodzi z łazienki już gotowa. Wychodzimy z pokoju i idziemy na śniadanie. Wchodzimy na sporą stołówkę. Stoję chwilę, wybierając co powinnam zjeść. Niestety dzisiaj na surowe mięso pozwolić sobie nie mogę. To w takich momentach uświadamiam sobie, jak mała zmiana w kodzie genetycznym potrafi namieszać. W końcu dokonuje wyboru i siadam obok przyjaciół.
Początkowo jemy w ciszy. Jako jedyni na stołówce nie rozmawiamy. Wyjątkowo nie ma zbyt wielu tematów do rozmów. Wszyscy są przejęcia dzisiejszym konkursem.
- Myślicie, że jak nam pójdzie? - w końcu milczenie przerywa Peter.
- W zespole są dobre osoby, więc pewnie dobrze. - powiedział Ned.
- Dobre nie licząc pewnego słabego ogniwa. - powiedział, spoglądając na Flasha.
- Tak ten to akurat jest tutaj, bo tata zapłacił. - warknęła Michael.
- On jest po prostu tępy. Wręcz szkoda się trudzić i szukać bardziej wyszukanych słów. - stwierdziłam.
- Miejmy nadzieję, że nie uzyska najniższego wyniku.
- Nadzieję matką głupich. Przecież wiadomo, że będzie miał najmniej punktów w całym konkursie.
- Bądźmy realistami, jak nie nastrzela to marne szanse, że jakkolwiek mu pójdzie.
- Co na to wilcze prawo? - spytała MJ.
- Najsłabsze ogniwo. Czyli do odstrzału.
- I to mi się podoba.
- Spokojnie jakaś szansa zawsze jest.
CZYTASZ
Czarna Wilczyca ・ Avengers
Fanfic❝Czyli chcesz mi powiedzieć, że bieganie po dachach w lateksie nadal nie uchodzi za normalne?❞ Rebel Stark nigdy uchodziła za osobę odpowiedzialną. Zawsze robiła głupoty, których potem żałowała, jednak nie posiadała cennej umiejętności, uczenia się...