▪️XXIX▪️

1K 66 7
                                    

Po kilku godzinach jazdy dotarliśmy na miejsce. Podróż minęła spokojnie, nie licząc oczywiście komentarzy MJ odnośnie tego, co łączy mnie i Petera. Do tego typu zaczepek jestem jednak przyzwyczajona. Nie policzę, ile razy moi dawni znajomi nadawali moim znajomością nieco innego zabarwienia. Oni po prostu kochali to robić i to do tego stopnia, że praktycznie co tydzień kochałam, w ich mniemaniu, innego chłopaka. Na początku mnie to denerwowało, potem jednak przestałam to zauważać. Przyzwyczaiłam się do tego, że nieco dłuższa wymiana zdań z jakimkolwiek chłopakiem oznacza miłość do końca życia. Logiczne prawda?

Pewnie i tym razem bym to zlała, ale teraz było inaczej. Sama zastanawiam się od jakiegoś czasu, co łączy mnie i Petera. Niby to głupie, ale docinki MJ i Neda tylko nakręcały moją niepewność. Nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek w życiu była zakochana. Rzadko budowałam mocniejsze relacje. Raczej nie przywiązywałam się do ludzi. Każdy przychodził i odchodził. Nikt nie zostawał na dłużej, przez co nikt nie znał mnie za dobrze. Znali mnie taką, jaką chcieli mnie znać. W końcu kogo obchodziłam ja? Pewnie nikogo. Alkohol i dobra zabawa, to się liczyło. Nie pamiętam, kiedy ostatnio dogadywałam się z kimś tak dobrze, jak z Peterem, MJ czy Nedem. Oni zdążyli mnie poznać dosyć dobrze. Nie jestem im obojętna. W sumie to muszę przyznać, że całkiem podoba mi się ten stan rzeczy. Czterej dobrzy przyjaciele. Zawsze jest z kim pogadać i jest ktoś, kto się o ciebie martwi. Nie chcę tego naruszać. Zmieniać czegoś, co działa tak dobrze. Zastanawiam się, czy powinnam w ogóle myśleć, czy mnie i Petera łączy coś więcej. To w końcu zmieniłoby wszystko, a aktualny stan rzeczy bardzo mi się podoba i nie mam ochoty go zmieniać. Powinnam przestać myśleć o tym, co jest między nami. Powinnam zaakceptować fakt, że to tylko przyjaźń i niczym więcej nigdy nie będzie, a nawet nie powinno być.

Wchodzimy do hotelu. Zatrzymujemy się tu na noc. Zgodnie z planem jutro jedziemy na konkurs, a potem do domu. Czyli plan całkiem znośny. Chociaż byłby lepszy, gdyby nie fakt, że pozbawia mnie większej części weekendu no, ale już dobra, jakoś przeboleje.

Odbieramy klucze i idziemy do swoich pokoi. Resztę wieczoru mamy wolną. Wchodzę do pokoju, który dzielę tylko z MJ. Na szczęście udało nam się zgarnąć pokój dwuosobowy. Odkładam torbę i kładę się na łóżku.

- To co robimy?

- W sumie to nie wiem. W tych hotelach jest wiecznie tak nudno.

Po pół godzinie leżenia i wgapiania się w sufit moja przyjaciółka stwierdziła, że idzie się przejść. Ja jednak wolałam zostać w pokoju. Wpadnięcie na Flasha i dodatkowe nerwy nie były mi potrzebne. MJ szybko jednak wróciła.

- Co tak szybko?

- Wiedziałaś, że tu jest basen?

- Czekaj na serio?

- Bardzo serio. Choć to sama zobaczysz.

MJ łapie mnie za rękę i wyprowadza z pokoju. W sumie nie mam nic lepszego do roboty, tak więc spacer powinien nieco umilić mi tę katorgę. Przy odrobinie szczęścia nie wpadnę na Flasha lub poćwiczę kąśliwe uwagi.

- Faktycznie. - stwierdzam wchodząc do pomieszczenia, w którym znajduje się basen.

- Widzisz, mówiłam.

- To co teraz?

- Jak to co? Idziemy się przebrać, wołamy chłopaków i pływamy.

- Spędzasz ze mną za dużo czasu.

- Być może.

Piszemy do chłopaków, po czym szybko wracamy do pokoju i się przebieramy.

- Ciekawe, kiedy reszta się skapnie.

- Pewnie niedługo. A tak trochę zmieniając temat, jakim prawem szkołę stać na taki hotel?

- Pobyt tutaj jest sponsorowany przez rodziców Flasha.

- Oni naprawdę sporo pchają w jego edukację.

- Wiesz to szkoła dla ludzi z inteligencją powyżej przeciętnej. A Flash jest dużo poniżej, więc jego rodzice kładą hajs, żeby go nie wywalili.

- No i tajemnica rozwiązana.

Opuszczamy pokój i ruszamy w stronę basenu. Rzeczywiście hotel wygląda na dosyć drogi. A Flash na niezbyt inteligentnego, więc wszystkie się zgadza. Wchodzimy do środka, gdzie czekają na nas Peter i Ned.

- Wy serio długo nie usiedzicie na swoim miejscu.

- Na mnie nie patrz, ja siedziałam w pokoju, to ją nosiło.

- To chyba dobrze, że mnie nosiło. Dzięki mnie nie musimy już umierać z nudów.

- Dobra wygrałaś a teraz kto ostatni ten frajer. - rzuciłam szybko.

Wszyscy jeden po drugim wskakujemy do basenu. Bawiły się świetnie. Jako wielka fanka pływania jestem zachwycona. Na szczęście nikt oprócz nas nie wpadł na pomysł, aby popływać. Dam sobie prawą łapę uciąć, że nawet z pokoju im się wychodzić nie chciało. Po około dwóch godzinach siadam na brzegu basenu a Peter dosiada się.

- Fajnie jest.

- Jak na fakt, że przyjechałam tu na konkurs z matmy i fizyki jest doskonale.

- Jak na osobę, która świetnie to rozumie, strasznie tego nienawidzisz.

- To, że to rozumiem, nie znaczy, że sprawia mi to radochę.

- Też prawda.

Siedzimy tak dłuższą chwilę. Nawet nie zauważyłam, kiedy przysunęłam się do Petera i położyłam mu głowę na ramieniu. Jego bliskość działa na mnie jak bliskość nikogo innego. Czuję się przy nim taka bezpieczna i dobrze rozumiana. Właśnie wtedy, kiedy jesteśmy tak blisko, zastanawiam się nad nami najwięcej. Co nas łączy? Czy do siebie pasujemy? Czy mamy szansę na wspólną przyszłość?

Potem jednak zawsze następuje otrzeźwienie. Łączy nas przyjaźń. Nie pasujemy do siebie. A o wspólnej przyszłości nie mam nawet co marzyć. To sen, który nigdy się nie ziści.

- Dobra gołąbki, musimy już iść. Zaraz cisza nocna.

Dopiero teraz wróciłam na ziemię. Niby zawsze sobie zaprzeczam, ale zawsze wracam do tych pytań. Tylko dlaczego?

- Jasne już idziemy.

Podnoszę się z miejsca. Wychodzę. Idę korytarzem. Szybko docieram do pokoju. Na szczęście od basenu do nas nie ma daleko.

Biorę szybki prysznic. Ubieram piżamę i kładę się do łóżka. Mam nadzieję uniknąć głupich pytań i komentarzy MJ. Niestety nie ma tak dobrze.

- Co ty czujesz do Petera?

- To mój przyjaciel nic więcej.

- Nie zachowujesz się jakby to było tylko to.

- To tylko Przyjaźń, nic więcej. Więc możesz sobie darować głupie komentarze.

- Rebel teraz pytam całkiem serio.

- A ja odpowiadam całkiem serio.

- Jak chcesz, ale wiedz, że ja nie wierzę w to co mówisz.

- Więc w co wierzysz?

- W to, że między wami jest coś więcej, ale żadne z was nie umie się do tego przyznać.

- Wierz w co chcesz. - rzuciłam oschle.

Nie chce być niemiła dla MJ to w końcu moja przyjaciółka. Chodzi o to, że Peter i moje uczucia względem niego to drażliwy temat. Nie mam najmniejszej ochoty go poruszać z nikim. Najpierw sama chce się przekonać, co tak naprawdę czuje. A to wbrew pozorom nie jest takie łatwe. W końcu przyznanie się przed samym sobą, że potrafi się kochać, nigdy nie jest łatwe.

Czarna Wilczyca ・ Avengers Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz