▪️XIII▪️

2K 108 8
                                    

Budzę się w swoim tymczasowym pokoju. Dzisiaj jest mój ostatni dzień wizyty. Wczoraj, kiedy z Shuri podziwiałyśmy wakande, ona zaczęła mnie wypytywać o to, dlaczego moje życie tak się zmieniło. W sumie to nie dziwi mnie, dlaczego tak ją to ciekawiło. Swego czasu był to temat numer jeden w mediach. A odpowiedzi nigdy nie udzieliłam. Bo po co? Co tych ludzi w ogóle obchodzi moje życie? Niektórzy marzą o sławie, ale nie ja. Ja pragnę tylko stać się anonimowa. Zostać zwykłą szarą myszką. Nie wyróżniać się z tłumu. Kiedy jesteś sławna ludzi zaczynają obchodzić rzeczy, które nigdy ich obchodzić nie powinny. Pamiętam jaka byłam jeszcze rok temu. Klubowiczka nazywana królową New York. Swego czasu, kiedy nie było mnie na imprezie to impreza była nieudana. Tak przynajmniej twierdzili ludzie. Pamiętam jak imprezowałam całymi nocami. Wracałam niesamowicie pijana. Byłam kojarzona jako ta, która nigdy nie odmówi imprezy. Jako ta, która ma wszystko. Wszędzie ją znają i jak nikt potrafi się wkraść w łaski innych. Ludzie jednak widzieli tylko to, co chciałam im pokazać, a może po prostu to, co chcieli widzieć. Sama nie wiem. Widzieli szczęśliwą pełną życia młodą dziewczynę, która kocha się bawić i alkoholu nigdy nie odmawia. Widzieli osobę, która ma wszystko. Tylko że w tych czasach pieniądze są wszystkim. Nie ukrywam, pieniądze bardzo ułatwiają życie, ale nie rozwiążą wszystkich problemów. Głęboko w tej dziewczynie, którą byłam ukryty był żal i smutek. Nieprzepracowana trauma po śmierci matki. Niby wokół siebie miałam masę ludzi, ale czułam się niesamowicie samotna. Czułam się odepchnięta i olana przez ojca, który wiecznie pracował albo ratował świat. Czułam się dziwadłem, potworem w ludzkiej skórze przez to, że byłam i w sumie nadal jestem ostatnim zmiennokształtnym. Więc chodziłam na te wszystkie imprezy, by oderwać się od zwykłego życia. Piłam, by nie myśleć o swoim życiu. Robiłam głupoty by zamaskować własny strach. Szastałam pieniędzmi by wynagrodzić sobie brak rodziców i samotność. Kiedy wchodziłam do klubu, już nie byłam tą samotną, wystraszoną dziewczynką. Na imprezie byłam odważną, kochającą dobrą zabawę i alkohol kobietą z mnóstwem znajomych. Wychodziłam z domu tak często, jak to było możliwe. Chciałam uciec przed samotnością. Dom w Malibu jest ogromny, a ja byłam w nim nieraz sama. Porzucona jak stara, nikomu niepotrzebna rzecz. Zapomniana, samotna, niekochana.

Wszystko zmieniło się, kiedy tata zabrał mnie ze sobą do wieży avengers. Wtedy ogólnie wszystko się zmieniło. Pamiętam jak straszył mnie odwykiem, jeśli nie przestane pić. Już nie byłam samotna. Miałam wokół siebie mnóstwo kochających ludzi. Wtedy przestałam chodzić na imprezy. Media oczywiście szybko zrobiły z tego niusa. Zaczęły krążyć plotki. Jednak wiadomo, jak to jest. Dosyć szybko media się mną znudziły. Wcześniej nie miały jak o mnie zapomnieć, bo bez przerwy coś odwalałam, przez co miały o czym pisać. Szybko przerzuciły się na inne tematy. Każdy ma swoje pięć minut, a potem znika. Szybko o mnie zapomniano. Zupełnie jakby ktoś wyciął kawałek mojego życia. Jakby to nigdy się nie wydarzyło. Teraz już w zasadzie nikt nie pamięta o tym, że kiedyś nazywano mnie królową New York.

Podnoszę się z łóżka. Biorę prysznic i ubieram się, po czym idę do laboratorium.

- Hej Shuri.

- Hej Rebe. Mogę Ci zadać parę pytań w związku z twoją zwierzęcą stroną?

- Myślałam, że wczoraj obgadałyśmy wszystko.

- Gadałyśmy ogólnie o wilkołakach, a ja chcę pogadać o twoim wewnętrznym zwierzęciu.

- No to dawaj.

- Polowałaś kiedyś na jakieś dzikie zwierzę w postaci wilka?

- Nie, widzisz przemieniam się od około miesiąca i od tego czasu przemieniłam się raz.

- Jak to raz?

- No wiesz to z tą pełnią to mit. Przemieniam się, tylko kiedy chce. Pełnia wywołuje tylko pierwszą przemianę.

- No to zabawnie. A pierwsza przemiana jak było?

- Szczerze to dziwnie. Byłam jak nietrzeźwa. Czułam wszystko lepiej, rozpierała mnie energia. Nie umiem dokładnie opisać co wtedy czułam.

- A jak ci idzie samokontrola?

- Całkiem nieźle. Czasem jest naprawdę trudno, ale daje radę.

- To musi być super tak się przemienić.

- Niekoniecznie, wewnętrzne zwierzę często daje w kość.

- A twoje życie uczuciowe?

- Przez tego przeklętego psa nie istnieje.

- Dlaczego?

- Najłatwiej ci będzie to sobie zwizualizować. Wyobraź sobie, że zakochuje się w facecie. Jest super. Kocham go, chcemy ułożyć sobie życie. A więc skoro tak jest to muszę mu powiedzieć o tym, kim a w zasadzie czym jestem. No i zaczynamy tą rozmowę, on mi nie wierzy. Traktuje to jak słaby żart. Więc ja się przemieniam na jego oczach. Jak myślisz, jak on na to reaguje? Oczywiście pod warunkiem, że wcześniej się nie zdradzę.

- W zasadzie to masz rację.

- Oczywiście, że mam. Za to nie mam szans na poważny związek.

- No już bez przesady.

- Nie przesadzam, moja matka w końcu nikogo nie miała.

- Ale ty nią nie jesteś. Poza tym jestem pewna, że na tym przeklętym świecie jest jakiś facet, którego twoje przemiany będą kręcić.

- To mi go znajdź.

- Spokojnie. Przyjdzie kiedyś taki dzień, że poznasz kogoś, kto cię taką pokocha. A może już znasz, swojego przyszłego męża tylko o tym nie wiesz.

- No cóż, kto to wie?

- Jeszcze jedno pytanie.

- Słucham.

- Szybciej trawisz alkohol niż zwykły człowiek prawda?

- No tak, a co?

- Może byśmy się napiły?

Na początku dopadają mnie wątpliwości. A pierwsza myśl to nie. W końcu nie powinnam. Po moich przygodach z alkoholem. No i muszę pamiętać, że mam skłonności do popadania w alkoholizm. Nie tylko przez moją burzliwą przeszłość, ale też dlatego, że mój ojciec miał problemy z alkoholem. Po dłuższym namyśle stwierdzam jednak, że się napije. W końcu od jednego drinka alkoholiczką nie zostanę.

- W sumie to, czemu nie.

- No to chodźmy.

Razem z Shury idziemy do windy i zjeżdżamy pod ziemię. Tam, jak się okazuje, znajduje się piętro wypoczynkowe. Podchodzimy do baru a Shuri zamawia dwa drinki. Zaczynamy je pić.

- Aż mi się stare czasy przypominają.

- Mam nadzieję, że będziemy się tak bawić, jak ty wtedy.

Wypijamy drinki. Robimy kolejne i kolejne. Kolejka po kolejce. Nim się zorientowałam, byłyśmy już lekko mówiąc podpite.

Pewnie powinnam przewidzieć, że tak się stanie. Pewnie jestem głupia i lekkomyślna. Jednak coś w głębi mnie czuje się szczęśliwe, że to zrobiłam. W końcu kto raz był imprezowiczem zawsze już nim będzie.

- Dobra już wystarczy, w końcu zaraz musisz jechać.

- No tak, masz rację.

Wstajemy i z trudem wsiadam do windy.

- No proszę, po tobie się tego nie spodziewałam.

- Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz.

Wysiadamy z windy. Jesteśmy na dachu, na którym znajduje się lodowisko. Moje rzeczy czekają już w statku.

- Do zobaczenia Shuri.

- Oby za niedługo.

Wsiadam na statek. Lecimy dosyć długo. Kiedy w końcu dolatujemy na miejsce, wysiadam. Od razu idę do siebie i kładę się do łóżka. Nie chcę, aby ktokolwiek zorientował się, że piłam. Zasypiam dosyć szybko.

Czarna Wilczyca ・ Avengers Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz