▪️XXVIII▪️

1K 72 8
                                    

Biegnę przeskakując między budynkami. Szukam źródła dźwięku, który staje się coraz głośniejszy. Wszystko staje się głośniejsze. Bardziej wyraźne. Czuję, jak narasta we mnie uczucie złości. Moje ruchy stają się szybkie i nagłe, przyśpieszam coraz bardziej. Czuję jak tracę nad sobą kontrolę. Nagle dźwięk znika. Zatrzymuje się natychmiast. Przez chwilę nasłuchuje i się rozglądam. W końcu ruszam w stronę najwyższego budynku w zasięgu wzroku. Wchodzę na niego. Na szczycie znajduje napis.

Nie opierałaś się zbyt długo. Widać, że jesteś młoda i niedoświadczona. Na przyszłość bardziej uważaj, kiedy usłyszysz "zew natury".

Nieco zdezorientowana rozglądam się. Szukam, sama nie do końca wiem czego. Łowca zna moje słabości i wie jak z nich korzystać co nie wróży nic dobrego. W końcu postanawiam, że wrócę do domu.

Jak zawsze wchodzę przez okno. Zdejmuje kostium i odkładam naszyjnik. Biorę notatki z domu mojej matki i szukam czegoś o "zewie natury". Zew natury to starożytna pieśń odgrywana na bębnach, wykorzystywana w trakcje polowań na wilkołaki. Nie są one w stanie się jej oprzeć.

Po prostu robi się coraz lepiej. Ma on nade mną znaczącą przewagę. Obawiam się, że tak znaczącą, że nie mam żadnych szans na wygraną. Pozostaje mi jedynie mieć nadzieję, że nieszybko dojdzie do starcia.

Zbieram kartki z informacjami o łowcach i je chowam. Nie chcę, żeby ktoś je znalazł. Wracam do pakowania. Zostało mi jeszcze tylko trochę do spakowania. Dopakowuje ostatnie rzeczy do torby. Kiedy stwierdzam, że jestem już gotowa, kładę się spać.

Rano budzi mnie budzik. Niezadowolona zwlekam się z łóżka. Powoli kieruje się do łazienki. Biorę szybki prysznic i ubieram się. Robię szybki i prosty makijaż. Biorę plecak i wychodzę. Przed wyjazdem i tak jeszcze tu wrócę więc nie ma potrzeby, abym brała torbę.

Wchodzę do szkoły. Jest zwyczajnie. Wszyscy rozmawiają, niektórzy się śmieją. Jest w zasadzie jak zawsze. Tak nijako. No, ale w sumie czego ja się spodziewałam. Wchodzę do klasy i siadam koło Petera. Nie ma ani Neda, ani MJ.

- Gdzie ta dwójka? Zwykle to my znikamy albo się spóźniamy.

- Nie mam pojęcia, ale chyba się spóźnią.

- Ale tak oboje?... Może oni też w tajemnicy przed nami mają drugie życie.

- Kto wie, może.

- Szczerze to by mnie nie zdziwiło.

- Serio?

- Widziałam już dziwniejsze rzeczy. Poza tym przyzwyczaiłam się już do tego, że na tym świecie dzieją się rzeczy, które czysto teoretycznie się zdarzyć nie mogą.

- W sumie to masz rację. Ten świat widział już wszystko.

- A i tak jeszcze wiele zobaczy.

- Dziwnie się zrobiło.

- Ta chyba powinniśmy przepisać się na filozofię. Marnujemy się na tym mat-fizie.

W odpowiedzi otrzymałam jedynie subtelny uśmiech. Mam wrażenie, że coś jest nie tak. Wyczuwam między mną a Peterem coś dziwnego, tylko jeszcze nie wiem co.

Na długiej przerwie zostałam poproszona do sekretariatu. Nie mam pojęcia czego mogą chcieć. Przecież nic nie zrobiłam. No dobra czas się przekonać. Pukam i wchodzę do środka.

- Rebel Stark? - zapytała zimno sekretarka.

- Tak. - odpowiadam nieco niepewnie.

- Mundurek do odebrania. - oświadczyła, wskazując na wieszak wiszący niedaleko.

Czarna Wilczyca ・ Avengers Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz