Rozdział 4

6.3K 411 39
                                    

Jestem na siebie zła, że nie potrafiłabym oprzeć się pokusie zobaczenia go znów, choć przed chwilę, poczucia nikłego zapachu jego perfum, jego ciała. Mam męża, powtarzam sobie niczym mantrę w mojej głowie, niestety pożądanie i magnetycznie przyciąganie nie słucha mnie, chce być z Michaelem ale jednocześnie chcę jeszcze raz przypomnieć sobie wyraz twarzy Harrego, kiedy jego ciało spowite jest orgazmem.

Jestem straszną osobą. 

Potrząsam swoją głową chcąc odgonić to jak najdalej. Nie pojawi się w moim życiu już nigdy więcej, a ja po prostu będę żyła jak dawniej. Jak dawniej, a potem zapomnę. Tak. Na pewno tak będzie. 

Powolnym krokiem wracam do mojego domu, o dziwo pełna wewnętrznego spokoju, ale mam w sobie napięcie powstałe w wyniku zbyt wielkiego najazdu mojej przeszłości, na delikatną psychikę obecnej mnie. Nie ma możliwości przywrócenia Amy, jestem Amandą.

Robię sobie duży kubek kawy i siadam przy stoliku pragnąc zająć się moim wyglądem. Wybieram czerwony kolor lakieru, kolor czerwony dodaje pewności siebie i jest kolorem, który bardzo lubię. Będzie klasycznie i idealnie współgrał z małą czarną, którą planuję założyć. Do tego lekki makijaż, nie przesadzając, to tylko bankiet, na który wiem, że Michael chodzi, kiedy musi, nie lubi tych wszystkich sztucznych uprzejmości, ja sama zresztą podzielam jego zdanie. 

Dokonuje ostatnich poprawek i zakładam moje czerwone obcasy oceniając mój wygląd w wielkim lustrze w korytarzu. Wyglądam dobrze, tak myślę, jak zwykła 22 latka. Może nie jestem nią wewnętrznie, ale na zewnątrz wyglądam świeżo, obiecująco, może seksownie? Czerwone dodatki dodają pikanterii, a stonowana czerń stawia na klasyczność. Czyli moje ulubione połączenie. 

Słyszę otwierane drzwi, a ja przerzucam wzrok w lustrze na postać mojego męża. Wygląda idealnie, jego sylwetka podkreślona jest czarnym smokingiem, a niebieski krawat sprawia, że jego oczy są jeszcze bardziej wyraziste. Nie mogę poradzić na to nic, że miękną mi kolana, kiedy go widzę. Jest idealny. Nie pobudza we mnie żaru tak jak Harry, ale sprawia, że czuję się przy nim bezpiecznie, a tego nigdy nie dostałam od wyżej wymienionego. 

- Gotowa? - Michael owija swoje ramię wokół mojej tali przyciągając do swojego torsu.

- Mhm. - Mruczę podziwiając nasze odbicie w lustrze. 

- Moja żona jest piękna i taka seksowna. Może się modnie spóźnimy? - Mówi i błądzi swoimi wargami po mojej szyi. 

- Gdyby to ode mnie zależało z chęcią zrzuciłabym z Ciebie to ubranie, ale zdaje się, że masz imprezę do odbycia. - Mówię i cmokam go w usta, łapiąc za rekę i prowadząc do drzwi. - No chodź! Im szybciej pojedziemy, tym szybciej wrócimy. - Puszczam do niego oczko, a on jakby nagle ożywiony kładzie rękę na moim krzyżu i prowadzi nas do samochodu. 

Droga mija nam szybko, czuję się spięta ponieważ w moim organizmie kumuluje się dziwne napięcie, którego nie potrafię rozpoznać, ani zwalczyć. 

W budynku są już tłumy osób, Michael przytula mnie do swojego boku i trzyma przy sobie kiedy stoi w małych grupkach i prowadzi rozmowy. Nie za bardzo koncentruje się na tym o czym mówią. Jestem zmęczona. Nie. Jestem wykończona walką ze swoją podświadomością, którą toczyłam i moje nogi strasznie bolą. 

Nagle widzę, jak przez drzwi przechodzi postać, której nigdy już miałam nie zobaczyć.

Harry Styles razem z piękną kobietą przy swoim boku, jego ramię jest owinięte wokół jej tali, a kiedy schyla się i szepcze coś do jej ucha, kobieta wybucha śmiechem. Jedyne czego teraz potrzebuje to możliwości stania się niewidzialną. Nie chcę, żeby wiedział że to ja, że jestem nadal w Seattle, że istnieję. 

- Wszystko okej? - Szepcze do mnie Michael.

- Jasne, skarbie. Jest mi trochę duszno, ale wszystko okej. - Odpowiadam i opieram się o niego. 

- Chcesz się czegoś napić? Możemy iść do baru po jakieś drinki. - Proponuje, a ja przutakuje. 

Łapię go za podstawione ramię i kroczymy w stronę baru. 

- Dwa razy gin z tonikiem. - Prosi mój mąż, a ja patrzę na niego w szoku.

- No co? - Uśmiecha się, jest taki przystojny. 

- Nic. - Wzruszam ramionami. 

- Nie tylko Tobie się tutaj nie podoba. 

- Na to wygląda. - Lekko chichoczę, a potem razem wypijamy swoje napoje. 

- Od razu lepiej. - Szepcze mi do ucha. - O! Wide mojego klienta, chodź się przywitać. - Kiwam głową i pozwalam mu się prowadzić. 

Kiedy niebezpiecznie blisko zbliżamy się do Harrego i jego pary w końcu rozumiem.

- To jest Twój klient?! - Popiskuję. 

- Tak, Harry Styles. Znasz go? - Pyta, a ja kręcę przecząco głową.

- To znaczy słyszałam o nim, ale nie znam go osobiście. - Mówię.

- Dobrze się czujesz? Jesteś strasznie blada. 

- Tak, wszystko okej. Chodźmy się przywitać. - Mówię i biorę dwa głębokie wdechy. 

Podchodzimy do pary i Michael odzywa się pierwszy.

- Witaj, Harry. 

Kiedy kędzierzawy odwraca głowę jego twarz zmienia się natychmiast, ze sztucznego zainteresowania zmienia się na uśmiech. 

- Michael, jak dobrze Cię widzieć. Poznaj proszę, moją narzeczoną - Margaret. - Patrzy na blondynkę, a ona uśmiecha się do Michaela. Mogę po jego spojrzeniu powiedzieć, że on nic do niej nie czuje, jest taki puste.. Tak samo patrzył kiedyś na mnie.. Robię wszystko, żeby oderwać się od tych myśli. 

- Miło mi Cię poznać. Oto Amanda, moja żona. - Michael przyciąga mnie bliżej siebie, a wzrok obojga ląduje na mnie. Patrzę na Harrego, a on.. Patrzy na mnie z uśmiechem, nie poznał mnie. 

Był dla mnie wszystkim, tyle razy patrzył w moje oczy, tyle razy zasypiałam w jego ramionach. A on? A on mnie nie poznał. Mam ochotę przeklinać siebie, za to, że czuję zawiedzenie . Ja miałam palpitacje serce podczas gdy on mnie nie pamięta.. 

- Miło mi Cię poznać, Amando. Jestem Harry. - Wyciąga do mnie rękę, a ja uśmiecham się sztucznie, kiedy ściskam jego dłoń. Próbuje nie zwracać uwagi na prądy jakie przeszły między naszymi dłońmi. 

Michael i Harry wdają się w krótką rozmowę, a ja przepraszam wszystkich na chwilę, żeby udać się do baru. Jeśli mam wytrzymać dłużej w jego towarzystwie. Zamawiam tequile i nagle czuję ruch po mojej prawej stronie. Odwracam się i widzę Harrego opartego o bar.

- To samo co ta pani, poproszę. - Mówi do barmana, a kiedy odwraca się do mnie uśmiecha się i pyta. - Mogę się z Tobą napić?

- Jasne. - Wzruszam ramionami. 

Kiedy oboje dostajemy już swoje zamówienia dzieje się coś czego się nie spodziewałam. 

- Na zdrowie. Amy. - Mówi Harry zanim wypija kieliszek, a ja patrzę na niego zaszokowana. 

***

znów ma prawdopodobnie dużo błędów, ponieważ nie sprawdziłam i dodaję przed szkołą! :) miłego dnia! :*

+ kto włączył ze mną *fangirling*? :D

Better half || h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz