Rozdział 8

5.4K 341 20
                                    

Kiedy budzę się rano jest godzina 9 więc Michaela nie będzie już w domu. Przekręcam się na drugą stronę i moją uwagę przykuwa mała karteczka leżąca obok mnie na poduszce. 

"Skarbie, 

Spałaś tak słodko, wychodzę do pracy i chciałbym również załatwić dziś wszystkie formalności związane z wyjazdem. Pojedź na zakupy, jeśli możesz kiedy będzie brakowało nam czegoś istotnego. Mam nadzieję, że będziemy mogli wyjechać już jutro. 

                                                                                                                     Kocham Cię, Michael. "

Dziś jest czwartek więc pewnie wrócimy dopiero w niedzielę. Całe 3 długie dni bez Harrego. Bez niego, ale za to z własnym mężem przypominam sobie. Potrząsam głową i kieruję się prosto pod prysznic. 

Idę do sypialni, żeby wybrać ubrania. Mój wzrok pada na telefon, a w mojej głowie zaraz odtwarza się krótka rozmowa z wczoraj. Potrzebuje Cię. Nic nie znaczące słowa, które rozpaliły żądzę w moim wnętrzu. Nie tylko fizyczną potrzebę bliskości, ale to, czego obawiam się od samego początku jego powrotu do mojego życia. 

Boję się, że wejdzie pod moją skórę tak łatwo, jak to zrobił po raz pierwszy. Mimo, że nabyłam doświadczenie i mądrość to czuję się tak samo podatna na jego urok jak 4 lata temu. Jedno słowo, a ja zrobię dla niego wszystko, podświadomie modlę się, żeby to on zmądrzał.. Pragnę, żeby nie zależało mu tylko na wykorzystaniu mnie w tak perfidny sposób jak już to kiedyś zrobił. 

Moje reakcje na niego się nie zmieniły i nie wiem czy powinnam siebie za to przeklinać, czy dziękować, że może gdzieś jeszcze jestem dawną sobą.. 

Niestety po braku kontaktu z nim przychodzi tęsknota. Tak głęboka i przeraźliwie bolesna, że czuję jakbym z każdym rozstaniem traciła cząstkę siebie, którą od nieświadomie przejmuje. Jest dla mnie jak narkotyk, niesamowicie mnie kusi, ale wiem także, że jeśli wejdę w to prawdopodobnie zniszczy mnie, po raz kolejny. I nie wiem czy będę w stanie jeszcze raz coś takiego przejść, wydaje się być to nie możliwe, ale kto wie, jak wiele człowiek może znieść. Ponoć wszystko kryje się w naszym umyśle. 

Błagam nie skrzywdź mnie. 

Chcę powiedzieć to, za każdym razem kiedy go widzę. Jestem kompletnie rozerwana między tym czego chcę, a tym co czuję. 

Rozum mówi, że ja już przecież wybrałam, że znalazłam kogoś kogo kocham, że nie mogę dać się omamić. 

A serce? Ono powtarza, że to Harry. Że to zawsze będzie Harry.

Cały dzień mija mi na sprawdzaniu czy nie potrzebujemy niczego na czas wyjazdu, kilka drobiazgów, które będę mogła kupić w sklepie, kiedy będę wracała ze spotkania z Harrym.

Spotkanie!

Mój wzrok pada na zegar ścienny i z westchnięciem stwierdzam, że powinnam iść się przygotować. Szczerze mówiąc nie chce mi się ruszyć, ale w tym samym czasie mój żołądek skręca się z podekscytowania. Czuję się, jakbym szła na pierwszą randkę z chłopakiem. 

Ale Harry nie jest moim chłopakiem, ponieważ mam męża, a on narzeczoną. 

I to nie jest nasze pierwsze spotkanie, ponieważ wykorzystał mnie 4 lata temu. 

No i to nie jest randka. Prawdopodobnie zaraz po przekroczeniu progu drzwi będziemy pieprzyć się jak zwierzęta. 

Tak mniej więcej wyglądają stereotypy z Harrym Stylesem. 

Kiedy dojeżdżam na parking hotelu mój telefon wibruje. Dostałam sms. 

Od: Harry

Jestem w pokoju 23 i czekam na Ciebie.

Wrzucam telefon do torebki nie odpisując i wychodzę z samochodu kierując się w stronę drzwi hotelu. Omijam recepcję podchodząc od razu w stronę wind. Dość dobrze znam ten hotel, zdarzało mi się tutaj kiedyś nocować, jeśli zmiana w klubie kończyła się zbyt późno, żeby móc wrócić do domu bez obstrzału pytań ze strony mojej matki. 

Wjeżdżam na 2 piętro od razu kierując się w stronę odpowiednich drzwi. Pukam dwa razy - to był kiedyś nasz mały szyfr. Jeśli ktoś pukał dwa razy do jego biura to wiedział, iż to byłam ja i wpuszczał mnie bez względu na wszystko. 

No cóż, raz wchodząc bez pukania zastałam coś, czego nigdy nie chciałam. 

Ukazał mi się Harry w zwykłej białej koszuli oraz ciemnych rurkach, ze standardowym lekkim uśmiechem na twarzy ukazujący jego lewy dołeczek. 

-Wejdź. - Mówi i przesuwa się lekko w bok robiąc mi miejsce. - Napijesz się czegoś? 

- Nie, dziękuję. - Czuję, jak napięcie seksualne rośnie między nami. 

- Także to czuję. - Mówi i pokazuje mi gęsią skórkę na jego ręce, kiedy rzucam mu pytające spojrzenie. 

- Czy nie powinniśmy właśnie się pieprzyć?

- Nie chcę, żebyś się mnie wystraszyła i uciekła, jeśli rzucę się na Ciebie w tej chwili. - Wzruszam ramionami na jego uwagę. Czuję się lekko skołowana. 

- Nigdy Ci to nie przeszkadzało. - Podchodzi do mnie i kładzie mi ręce na biodrach.

- Dużo rzeczy się zmieniło od tamtego czasu, Amy. 

- Co takiego? - Ściska moje biodra, a jego spojrzenie wierci we mnie dziurę. 

- Zdałem sobie sprawę z tego, że jesteś jedyną kobietą, która może sprawić, że jestem szczęśliwy. - Prawię zachłystuję się powietrzem z szoku, a Harry w tym samy momencie mocno napiera na moje wargi swoimi. 

***

dobrej nocy. 

Better half || h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz