Rozdział 18

4.3K 290 41
                                    

Od wyjścia Harrego nie potrafiłam pozbierać moich myśli. Co teraz? To pozornie zmienia wszystko ale tak naprawdę nie zmienia nic. To jedynie zmienia moje wewnętrzne podejście do tego wszystkiego. Prawda jest nadal tak samo bolesna, albo może nawet bardziej. To, że nigdy nie będę z osobą którą kocham mnie zabija.. 

A on potrafił zrezygnować ze wszystkiego.

Zrezygnował dla mnie ze swojej narzeczonej. 

Niestety ja nie jestem w stanie zrezygnować z mojego męża. powody są różne. Ponieważ nie chcę go zranić. Nie chcę, żeby cierpiał, kiedy on bronił mnie przez wszystkim. Uratował mnie tyle razy przed samą sobą, że nie jestem w stanie zliczyć. Jego zasługi są dużo obszerniejsze, zrobił dla mnie wszystko. W tym samym czasie dostając ode mnie tylko troszkę. 

Troszkę za mało, żeby zbudować trwały związek. 

Po akcji z Harrym bałam się zaangażować. Nawet po tylu latach małżeństwa. On cierpliwie trwał przy moim boku czekając. 

Moje oczy kierują się na zegar. Jest już po 22. Michael dawno skończył pracę. Powinien już tutaj być.

Biorę w rękę telefon i wybieram jego numer. Przykładam aparat do ucha i wsłuchując się w dźwięki połączenia oczekuję. 

"Tu Michael niestety nie mogę.."

Rozłączam się. Gdzie on do diabła jest?

Godzinę później również siedzę na kanapie czekając jednak z każdą kolejną minutą jestem jeszcze bardziej niecierpliwa. Pozorną złość zastępuje zmartwienie. Mam nadzieję, że nic mu nie jest. Mam nadzieję, że się tylko zasiedział. 

Niestety.. 

Nadzieja jest matką głupich.

A uświadamia mi to właśnie dźwięk dzwonka do drzwi i to co się za nimi kryje. 

Wychodzę z salonu kierując się do przed pokoju. W drzwiach witam dwie sylwetki mundurowych.

- Pani Amanda Jones? 

- Tak? Coś się stało? - Pytam zaskoczona a jednocześnie przerażona. 

- Możemy wejść? 

- Zapraszam. - Przesuwam się w drzwiach robiąc im miejsce. Prowadzę ich do salonu i gestem nakazuję, że mogą spocząć.

- Nazywam się detektyw Brown, a to detektyw Smith. Bardzo nam przykro pani Amando.. 

- O co chodzi? - Pytam coraz bardziej strofowana. 

- Pani mąż, Michael.. 

- Co z nim?!

- Został zamordowany.. 

Czuję jak nagle cały świat osuwa mi się spod nóg. Moje oczy zachodzą mgłą, a potem nagle łzy płyną w dół policzków. Ledwo mogę zaczerpnąć oddech. Te słowa głęboko wyryły się w mojej pamięci już w tym momencie. 

- C..Co? To nie możliwe.. On jest obecnie w pracy.

- Pana Jonesa znaleziono zastrzelonego godzinę temu na parkingu przy kancelarii.

- O mój boże.. 

Z moich ust wyrywa się szloch. Nie jestem pewna co powinnam zrobić. Pragnę trzymać się i dokończyć tą rozmowę, ale.. Mój mąż został zabity. Jestem wdową.. Nigdy już nie zobaczę mojego Michaela.. Wyrządziłam mu tyle złego.. Nie działam mu dziecka, którego tak bardzo pragnął.. Boże.. Co teraz? 

-Wiemy, że nie jest teraz pani w najlepszym stanie, ale musimy zadać kilka pytań. Da pani radę na nie odpowiedzieć? - Przełykam ślinę, ale zbieram się w sobie. Dam radę, muszę. Kiwam delikatnie głową.

- Czy wiedziała pani, że pan Michael miał powiązania z mafią?

- Mówił mi tylko tyle, że był adwokatem jednego z nich. Ale mówił, że jest bezpieczny.. Że już wszystko minęło.. A teraz go nie ma.. O boże.. - Zasłaniam ręką usta tłumiąc szloch. Nigdy już nie poczuję jego ciepła, nigdy mnie do siebie nie przytuli, nie powie że mnie kocha.. 

- Bardzo mi przykro pani Amando. To niesamowita strata również dla nas, pan Michael był dobrym człowiekiem i świetnym adwokatem. Proszę przyjąć nasze najszczersze kondolencje.

- Dziękuję. - Odpowiadam słabo. - Chciałabym zostać sama. 

- Oczywiście. Gdybyśmy potrzebowali czegoś jeszcze to zadzwonimy. - Mówi jeden z detektywów i opuszczając salon mówi do mnie. - Znajdziemy drogę. Proszę na siebie uważać. 

Kiedy słyszę trzask drzwi wszystkie tamy pękają. Boże.. To jeszcze do mnie nie dociera. Zwijam się w kłębek i próbuje się uspokoić. Kochałam go.. Mój mąż.. 

Przed oczami mam wszystkie nasze cudowne momenty, masze małe, niedawne wakacje. Nie mogę oddychać. 

Biorę telefon leżący obok i wystukuje znany mi numer. 

- Amy? Wszystko okej? - Kiedy słyszę głos Harrego z mojego gardła wydobywa się jeszcze głośniejszy szloch. 

- Przyjedź do mnie, proszę.. 

Krztuszę się, telefon wypada mi z ręki. 

Pochłania mnie ciemność. 

***

zapraszam na nowe opowiadanie o Harrym - Ambitions!

przepraszam! większość mnie znienawidzi, ale od samego początku taki własnie był zamysł. + jeśli ktoś nie przeczytał notki informacyjnej to na nią zapraszam. dwa rozdziały w jeden weekend ponieważ pewnie w tygodniu nie będę miała czasu na Better half. Ambitions pojawi się na pewno ponieważ w te rozdziały nie muszę wkładać tyle pracy i czasu. Bh jest bardziej obszerne i napakowane emocjami. miłego wieczoru ide się kąpać i uczyć! buziak :*

+ rozmowa z policją może nie być wiarygodna, ale ciężko pisać o czymś, czego się nie przeżyło, a jest tak trudne. 

Better half || h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz