Rozdział 17

4.3K 286 26
                                    

Minął tydzień. Tydzień od kiedy Michael przyłapał mnie na zdradzie. Tydzień od kiedy ostatni raz widziałam Harrego. Tydzień od kiedy Michael poznał moją przeszłość.

Jeśli kiedykolwiek myślałam, że wyjawienie mu moich tajemnic sprawi, że będę czuła się lżej to myliłam się.

Oh, tak bardzo się pomyliłam. 

Ciężko jest patrzeć jak jego wzrok osądza mnie za moją przeszłość, jak patrzy na mnie i wiem że widzi mnie w łóżku z innym. To mimo wszystko boli. Boli mnie również to, że zawiodłam jego oczekiwania względem mnie. Nie byłam tą za która mnie uważał, tą, której chciał. 

Trudny jest także bez wątpienia powrót do normalności. Nie pierwszy w prawdzie w moim życiu, ale równie ciężki i bolesny. Uczenie się żyć na nowo bez Harrego jest raniące. Tak wiele razy chciałam do niego zadzwonić i po prostu usłyszeć tego głos.. 

Nie mogę tego zrobić. 

To zniszczyłoby wszystko co budowałam przez te lata z nim mężem. Po raz kolejny pragnę przypomnieć sobie, że ja już wybrałam. Bez względu na to, że czuję jakby Harry był moją połówką. Nie każdy na takie szczęście w życiu, aby móc żyć w pełni szczęśliwie. Są ludzie, którzy mają dużo gorzej. Mam dom, wspaniałego męża i muszę za to dziękować.

Muszę brać co mi dano i zabliźnić głęboką i pełną trucizny ranę w moim sercu. 

Mój wzrok ląduje na telefonie i znów nadchodzą mnie myśli związane z Harrym. Gdzie jest? Co robi? Czy myśli o mnie? Przygotowuje swój ślub? Jest szczęśliwy? 

Nie mogę jednak do niego zadzwonić. Usunęłam numer jego telefonu, żeby mnie nie kusiło. Zrobiłam wszystko, żeby nie mieć okazji popełnić tego błędu jeszcze raz. Niestety to również nic nie dało, ponieważ mogę się oszukiwać, ale znam ten rząd cyfr na pamięć. Ta liczba jest wykuta i głęboko zakorzeniona w mojej świadomości. 

Słyszę dzwonek do drzwi i kieruję się w stronę przedpokoju, aby wpuścić gościa. 

Nie spodziewałam się, że tym gościem będzie on.

- Nie możesz tutaj być. Musisz stąd iść. - Mówię spanikowana.

- Sprawdziłem, Amy. Twój mąż ma właśnie rozprawę. To skończy się dopiero za godzinę. Proszę wpuść mnie.

- To zły pomysł, Harry. Bardzo zły pomysł. 

Niestety moja silna wola nijak ma się do moich reakcji. Lekko uspokojona przechodzę w bok i daję mu miejsce, aby mógł wejść do środka. 

Tak jak ma to w zwyczaju nie prosząc o zgodnie, nie pytając idzie prosto do salonu. Staje naprzeciw okna i patrzy na krajobraz.

- Po co przyszedłeś, Harry? - Pytam i zmęczona padam na kanapę. 

Jestem już zmęczona tym przerabianiem z Harrym w kółko tego samego.

Odchodzi - wraca.

Odpycham go - wraca.

To za dużo, nawet jak na mnie. To za dużo dla kobiety, która pragnie go tak mocno, że nie może oddychać. Jest moim tlenem oraz w tym samym czasie powoduje, że nie mogę zaczerpnąć powietrza. 

Nie wiem co powinnam zrobić.

- Muszę Ci coś powiedzieć.

- Wyjaśniliśmy sobie już wszystko. Cokolwiek teraz powiesz to już nic nie zmieni. 

- Rozstałem się z Margaret.

- Co?

- Zerwałem zaręczyny do cholery!

- Dlaczego? - Jestem zaszokowana.

- Jak możesz pytać "dlaczego?", Amy?! - Niemal krzyczy.

- Ponieważ nie mam pojęcia dlaczego postanowiłeś rozstać się z dziewczynę, z którą niedawno planowałeś ślub!

- Pojawiłaś się i to wszystko straciło sens, okej? Nie potrafię wiązać się z kimś wiedząc, że jesteś tutaj obok. 

- Ja jestem już zamężna, Harry. Jestem obok, ale nie mogę być obok Ciebie. Między nami już nic nie będzie, musisz się z tym pogodzić! - Mam ochotę potrząsnąć nim. 

- A Ty? Pogodziłaś się z tym? - Odwraca się w moją stronę. 

- Musiałam. - Spuszczam głowę. 

Słyszę, jak Harry podchodzi do mnie i łapie moje dłonie, tak, żebym stała zaraz obok niego. 

- Spójrz na mnie, Amy. - Podnoszę wzrok i widzę jego błyszczące oczy. Robię wszystko, żeby się nie rozpłakać.

- Harry..

- Kocham Cię. 

- C..Co? 

- Kocham Cię, Amy. Tak bardzo jak 4 lata temu, tak, że to boli. 

- Ja.. Ja nie mogę.. 

- Kochasz go? - Pyta o Michaela. Wiem, że on wie, że się waham, że nie jestem pewna. Wiem, że chce jeszcze na mnie wpłynąć. Jednak nie ma dla nas szans. Już nie.

- Tak. 

- Ale do mnie też coś czujesz, prawda?

- Oczywiście. - Nie mam powodu tego ukrywać. 

- Gdybyś kiedykolwiek zmieniła zdanie..

- Zadzwonię. 

Harry patrzy na mnie smutno i kiwa głową. 

Odwraca się i wychodzi. 

Zamykam powieki spod których wypływają łzy. 

*** 

prawdopodobnie ten rozdział też jest gówniane krótki. nie wiem co się ze mną dzieje, ale jakoś nie mam weny na dłuższe rozdziały. jutro powinien pojawić się Detective Styles 2. A ja zamierzam dodać krótką, lekką opowieść nie więcej niż dziesięcio rozdziałową i mam nadzieje, że wpadniecie ją sprawdzić. Powinna pojawić się w połowie października, może bliżej listopada. (chciałam napisać lipca.. ah, tak bardzo chciałabym mieć lipiec..) to chyba tyle. cześć :))

Better half || h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz