Rozdział 19

3.9K 265 21
                                    

- Amy? Amy? Wszystko okej? Gdzie jesteś? - Krzyczy Harry wchodząc do mieszkania. Nawet nie zamknęłam drzwi..

Nie mam siły mu odpowiadać, potrzebuje żeby ktoś mnie przytulił, teraz. Słyszę jak kolejno sprawdza pomieszczenia wreszcze znajdując mnie skuloną, zapłakaną na kanapie w salonie. 

- Boże, Amy! Co się stało, kochanie?

Czując jak łapie mnie i sadza sobie na kolanach, czując jego obecność i jego zapach płaczę jeszcze mocniej. Mój mąż odszedł, nie ma go.. Kulę się na kolanach Harrego próbując niemal wtopić się w niego. Zaciskam pięść na jego koszulce niemo błagając o zabranie ode mnie tego bólu. 

- Csii, skarbie. Możesz mi wszystko powiedzieć.. Kocham Cię.. - Szepce delikatnie w moje włosy przytulając mnie i kołysząc. Będąc i wypełniając pustkę w moim sercu.

- Michael.. On.. On.. - Próbuję wychrypieć. Nie poznaję własnego głosu. 

- Co z nim, kochanie?

- On.. Nie ma go.. 

- Co? Amy co Ty wygadujesz?

- Michael został zamordowany. - Niemal zaraz po powiedzeniu tych słów wybucham głośnym płaczem.

- Jezu, Amando! - To dziwnie, kiedy zwraca się do mnie pełnym imieniem. - Musisz mi opowiedzieć wszystko co się stało, rozumiesz?

Biorę głęboki wdech pragnąc się uspokoić. Harry podaje mi pudełko chusteczek leżących na stoliczku przy kanapie. Patrzę na niego dziękczynnie i opróżniam swój nos w mało kobiecy sposób. Nie obchodzi mnie nic. Nie mam męża, jestem wdową, mój mąż nie żyję.

Co ja takiego zrobiłam w życiu, że każdy którego kocham odchodzi? 

Wiem, że nie byłam fair w stosunku do Michaela, ale Bóg jeden wie, że przyrzekłam sobie, że nic takiego już się nie powtórzy, że Harry zniknie z mojego życia, a ja jeszcze raz oddam się życiu z moim mężem. Jedynym którego powinnam kochać i jedynym przy którym powinnam trwać.

Czy to nie tyczyło się również jego? Czy on nie powinien trwać przy mnie?

Dlaczego nie był ostrożniejszy? Karmił mnie tym chłamem, że wszystko jest już dobrze, że rozwiązał tą sprawę. Przyrzekał że mi, że on jest bezpieczny. Obiecywał i mówił. Przytulał od mnie snu i całował. A ja nie wiedziałam, że to są nasze ostatnie chwile razem. 

Nigdy nie doceniłam go tak jak powinnam była, a teraz jest już za późno.

Zawsze zdajemy sobie sprawę z takich rzeczy, kiedy jest już za późno.

Za późno..

- Amy? - Harry wyrywa mnie z moich myśli.

- Michael miał kontakty z mafią, bronił kogoś tam, ale mu się nie udało. Postanowili się na nim zemścić zabijając go! Rozumiesz? Jego już nie ma! Ktoś z zimną krwią zabił mojego męża, a ja nawet nie byłam w stanie nic z tym zrobić ponieważ obiecywał, że jest bezpieczny. Nie mam siły, nie mam po co żyć, Harry. - Mówiłam zmęczonym głosem w jego szyję. 

- Masz po co żyć, Amy. 

- Zostałam sama, Harry. Nie mam nikogo, spójrz na mnie. Zdradzałam i raniłam go taki szmat czasu, a jego już nie ma..

- Masz mnie Amando. Nie jestem Twoim mężem, ale kocham Cię i pomogę Ci ze wszystkim. Zawsze przy Tobie będę, naprawię każdy błąd, który popełniłem. Wytrę każdą Twoją łzę, będę Twoim oparciem i ramieniem do wypłakania. Uwierz mi, Amy. 

- Dziękuję. - Mówię cicho, zanim moje powieki opadają i zabierają mnie w bezpieczny stan umysłu. Zanim dopada mnie sen. 

Kiedy się budzę jest już ciemno za oknami. Bolą i szczypią mnie oczy od przepłakanych godzin. Moje gardło jest suche i chce mi się pić, ale nie mam siły żeby wstać. Mam na myśli.. Nie mam po co funkcjonować, nie ma już kogoś z kim przeżyłam tyle lat. Zostałam sama. Ślubowałam mu miłość i wierność, a nawet nie potrafiłam się z tego wywiązać. 

Mam ochotę umrzeć. Chcę umrzeć. Chcę do niego dołączyć. Dlaczego nie potrafiłam ułożyć sobie z nim życia? Czemu teraz chcę odtrącyć Harrego kiedy mi pomaga? Jestem suką. Jestem nic nie warta. Jestem wydmuszką. Nie ma we mnie nic co zatrzymałoby człowieka przy moim boku. Kiedy czuję się go zbyt pewna staję się straszna. Potrafię tylko ranić. Nie zasługuje na szczęście oraz miłość. 

- Proszę Skarbie, nie bierz winy na siebie. To Michael był nieostrożny. Nie możesz się obwiniać. Patrzenie na Ciebie w takim stanie mnie zabija.

Harry stawia przede mną duży kubek herbaty i siadając na kanapie bierze mnie znów w ramiona. Opadam na niego niczym szmaciana lalka, siedzę tylko dlatego, że podtrzymuje mój ciężar ciała na sobie.

Nie odzywam się do niego i patrzę pusto w przestrzeń. Chcę dosięgnąć kubka i napić się, ale nie mam siły by wyciągnąć rękę. 

Harry wstaje i na chwilę mnie opuszcza, kiedy wraca w ręku niesie mój koc i przykrywa mnie nim. Nawet nie zauważyłam, że miałam gęsią skórkę na ciele. Nie czuję już nic..

Siada obok jeszcze raz i tym razem jakby czytając mi w myślach podaje mi kubek z ciepłą herbatą. Niemal natychmiast podnoszę go do swoich ust. Jest przepyszna. Chcę mu podziękować, ale nie wiem czy przejdzie coś przez mojego gardło ponieważ czuję, jak rośnie w nim gula, a w oczach kolejny raz pojawiają się łzy.

Harry pozwala mi wypłakać się w swoje ramię i cały wieczór zapewnia mnie o swojej miłości oraz przyrzeka, że zaopiekuje się mną. 

Chcę mu podziękować..

Ale nie mam na to sił.. 

***

jak już pewnie większość z was wie - bo przeczytała to na Ambitions, ale jeśli nie to chcę poinformować, że odchodzę na jakiś czas. na kilka dni, może tydzień, może dwa od pisania na wattpadzie. w tym czasie dopiszę better half do konca i uzupełnię ambitions. potrzebuje odpoczynku, jestem zmęczona. 

"oddałem wszystko, żeby wszystko mieć."

do zobaczenia.. kiedyś.. 

Better half || h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz