Rozdział 8

967 18 3
                                    

Kiedy się obudziłam czekała mnie miła niespodzianka. Podniosłam się do siadu, a następnie przetarłam oczy. Przede mną siedział Christian ze śniadaniem na tacy. Spojrzałam na niego po czym się uśmiechnęłam *To mega słodkie* pomyślałam kiedy w końcu spotkałam się ze wzrokiem chłopaka.

- Jak się spało mojej księżniczce? - Zapytał troskliwy głosem na co delikatnie się uśmiechnęłam.
- Bardzo dobrze, a mojemu księciu? - Zapytałam patrząc w jego piwne oczka.
- Również. - Odpowiedział po czym się nade mną pochylił dając całusa w nosek i stawiając tace z jedzeniem na moich nogach.
- Mmm wiedzę, że mój kucharz się postarał. - Powiedziałam cicho się śmiejąc. - To naprawdę miło z twojej strony, że traktujesz mnie tak miło. - Dodałam niemalże po chwili.
- Traktuję cię tak jak na to zasłużyłaś. - Powiedział włączając telewizor, a następnie wiadomości.

Spożywałam powoli swój posiłek. Niestety przerwałam kiedy usłyszałam w wiadomościach, że  naszym miasteczku ukrywa się  groźny nastoletni przestępca. Tak bardzo się na tym skupiam, że nawet nie zauważyłam kiedy Christian wyszedł z pokoju. Delikatnie się wychyliłam i zobaczyłam go na korytarzu rozmawiającego przez telefon. To było w chuj dziwne. Kiedy wszedł do pokoju musiałam go o to zapytać. Czułam taką potrzebę.

- Skarbie... - Zaczełam nie pewnie (Od obozu piłkarskiego zachowywaliśmy się jak para ale jednak nią nie byliśmy.)
- Słucham maluchu.- Powiedział na co zrobiłam głupią minę, bo nie byłam jakoś dużo od niego niższa ale jednak ten mój 1,60 dla niego było czymś minimalnym a dla mnie dużym.
- Znasz tego chłopaka, który jest tutaj poszukiwany? - Wystrzeliłam jak z procy. Nie przemyślałam czy powinnam pytać. Cóż czasu raczej nie cofne.
- Ymm to trochę trudne pytanie kochanie. - Zaczął spokojnie nawet na mnie nie patrząc co mnie trochę zirytowało. - Wiesz jaka więź łączy mnie z chłopakami. Jesteśmy jak bracia. Nie rozłączni. Nathaniel, a dokładnie Nathan jest jednym z nas. Około dwa lata temu przyłapali go na nielegalnym ulicznym wyścigu. Robili wszystko aby i nas wydał. Ale on tego nie zrobił. Wolał dostać dożywocie niż wydać swoich braci. Dokładnie odsiedział w więzieniu 1,5 roku, a potem jakoś im spierdolił. Starał się żeby nikt go nie rozpoznał i jakoś mu się udało, a teraz wrócił żeby zobaczyć się z braćmi i poznać Alekx'a czyli nowego w naszym gronie. - Na tym skończył bacznie mi się przyglądając.
- Jezu to naprawdę straszne. Zapewne jest spoko mordą. - Mówiąc to wzruszyłam ramionami.
- Dobra kochanie teraz cię opatrzę i zawiozę do domku, bo mam dziś trochę do załatwienia. - Nie odpowiedziałam mu już tylko pokiwałam głową na znak, że rozumiem.

Chłopak ostrożnie opatrzył rany na twarzy, rękach, brzuchu i nogach. Naszczęście nic poważnego się nie stało. Miałam jedynie rozścietą wargę oraz dość sporo siniaków. Około godziny 14:30 byłam w domu. Niestety sama, bo Alex poszedł coś załatwić. Za ten czas posprzątałam pokój oraz przygotowałam się na jutrzejsze pójście do szkoły. *Ugh jak zajebiście* pomyślałam kiedy przypomniałam sobie, że to ostatni tydzień przed feriami.

***

Poniedziałek, wtorek, środa, czwartek i nareszcie PIĄTEK. Wykrzyczałam na cały dom o 8:30. Miałam pół godziny na dotarcie do tej jebanej szkoły. Naszczęście Christian po mnie przyjechał. Całą drogę milczeliśmy. Kiedy wyszłam z samochodu i spotkałam się ze wzrokiem chłopaka postanowiłam zagadać.

- Kochanie... - Zaczełam (Tak w szkole również tak do siebie mówiliśmy.)
- Słucham skarbie. - Odpowiedział od razu.
- Mówiłeś mi wczoraj, że po lekcjach musisz iść na "Nawiedzony dwór" mogłabym iść z tobą? Tamta dorga jest szybsza do mojego domu. Szłam tamtędy z Alexem niestety dziś idzie do baru i nie może ze mną wrócić. Chcę iść z tobą żeby się nie zgubić.
- Jasne jednakże ja tam zostanę, a ty wrócisz do domku dobrze? - Zapytał.
- Okej. - Powiedziałam podchodząc do niego i całując go w policzek po czym poszłam w stronę szkoły. Pierwszą miałam biologię, której szczerze nie nawidziłam. *Ugh przeżyje* Pomyślałam niemalże od razy kiedy wraz z dzwonkiem weszłam na lekcje. Nauczycielka pierdoliła coś już od 40 minut, a ja już żyłam na wyjebce. W końcu zadzwonił dzwonek.

(Nie) kocham cię Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz