1

891 53 11
                                    

#fell!Goth

Moje życie było zjebane... Ale czym tu się dziwić?! W końcu to underfell bądź jak kto lubi felltale... Nienawidziłem tego miejsca... Czułem że jestem tu przez jakiś pierdolony wypadek... Bo może tak jest...? Wróćmy do obecnej sytuacji...

Usłyszałem dźwięk tłuczonego szkła, płacz i krzyk... Patologia. Matka i ojciec znowu się kłucą. I huj wie o co znowu... Siedziałem w tym czasie w swoim pokoju. Z żyletką w ręce.

O ironio! Mógłbym zginąć i nikt by nie zauważył! Czy to nie jest kurwa śmieszne?! Rodzice zamiast się mną martwić i mnie kochać potrafią bić po twarzy i losowych częściach ciała, męczyć, poniżać, niszczyć psychicznie. Zadrapania i różne inne rany długo nie schodziły z mojego ciała. Były jak tatuaże które uświadamiały mi że nigdy nie będę kochany... Ale co to znaczy kochać? Albo inaczej, co to miłość? Dla niektórych jest to po prostu niepotrzebne uczucie, słabość, coś wadliwego... Dla mnie miłość miała inne znaczenie choć nigdy tak na prawdę nikogo nie kochałem... Bo jak można kochać w takim miejscu jak to?

Przyłożyłem ostrze do mojego nadgarstka. Czułem zimno metalu. Z żalem w oczach przycisnąłem  żyletkę. Z moich oczu poleciało kilka samotnych łez. Przeciągnąłem nią po moim nadgarstku tworząc głęboką ranę. Szkarłatna posoka spływała po mojej ręce na podłogę. Była taka ciepła... Czułem że mogę po prostu się położyć i zniknąć... Uciec od tego wszystkiego. Po prostu umrzeć... Zamknąć na zawsze oczy... Przestać oddychać... Dać sobie spokój...

Przymknąłem oczy...

Nigdy nie będzie dobrze... Życie dużo razy skopało mi dupę, zabierało to co najważniejsze, kazało zacząć wszystko od nowa. Właśnie dlatego wolę nie myśleć że będzie dobrze, bo wolę w to nie wierzyć do puki nie będę mieć pewności że los się odmieni... Nienawidzę tego...

Po moim ciele przeszedł miły dreszcz. Masochizm... To jedyna rzecz którą w sobie lubię. Dzięki niemu ból fizyczny zadawany mi przez rodziców nie jest taki straszny... Położyłem się spokojnie na łóżku. Znowu poświęcę swoje życie przypadkowi. Albo się wykrwawię albo nie. Kogo to obchodzi...

#Time skip

Usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi. Otworzyłem lekko oczy. Mama...

- Goth? - zapytała sprawdzając czy śpię.

Zamknąłem szybko oczy. Rozmowa z nią to ostatnia rzecz jaką chcę...

- Goth... Obudź się - mruknęła nie dawając za wygraną.

- Czego chcesz? - warknołem  patrząc na Geno.

Czemu moja mama musi być taka uparta?!

- Mamy gości - mruknęła i wyszła.

Gości? Wstałem do pozycji siedzącej. W głowie kręciło mi się niemiłosiernie. Czuję się jak na jakiejś pierdolonej karuzeli. Przeżyłem... Nie wykrwawiłem się... Czy czuję się z tego powodu zawiedziony? Może...  Moja kołdra była przesiąknięta szkarłatną posoką. Usłyszałem głośne otwieranie drzwi a w nich stał szkielet w moim wieku. Palette... Mój przyjaciel z dzieciństwa... To przykre. W dzieciństwie byliśmy tak blisko a teraz kurwa wszystko zjebane!

- Hej, pomyłko - przywitał się z psychopatycznym uśmiechem.

Wzdrygłem się na ten widok. Rurik był sadystą... Nawet bardziej niż sadystą! Ale nie wiem czy istnieje na to jakieś określenie...

__________________________________________________________________

Trochę krótko ale jest. Mam nadzieję że się podoba

~Sayo

bad time |fell poth|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz