11

451 31 29
                                    

#fell!Goth

- Ej no! - krzyknąłem gdy Rurik przełączył mi program zabierając przy okazji pilota.

- Masz jakiś problem? - warknoł przewracając oczami.

- Tak, ty jesteś moim problemem - wstałem z kanapy w celu nalania sobie wody.

- Słyszałem że z problemami najlepiej jest się przespać! - krzyknął z góry Ink a ja spaliłem buraka- znaczy bakłażana! Nie pomijajmy przy tym rumieńców Rurika.

Szczerze to Pudding się ładnie rumieni... I nie, nie zaprzeczę. Chyba pogodziłem się z myślą że on może mi się... Um podobać...?
Ugh Goth! Jesteś zjebany!

- Tato! - krzyknął z wyrzutem nawet na mnie nie patrząc.

Aż bym pewnie się zaśmiał gdyby nie to że bym się nie zaśmiał.

Nagle drzwi od domu otworzyły się.

Od razu skierowaliśmy wzrok w tamtym kierunku.
Jakie było moje zdziwienie gdy zobaczyłem w nich moich rodziców.

- Co wy tu robicie? Nie mieliście wrócić za 3 dni? - zapytał Ink który właśnie zszedł na dół.

Na sobie miał pomarańczowy połowowy fartuch cały umazany farbą. Jego twarz też prezentowała się podobnie. I ręce. I spodnie. Czy on się kurwa tarzał w tej farbie? Nie zdziwił bym się...

- Musimy pogadać - mruknoł Reaper.

Coś się stało.

- Hym? A gdzie Dream? - zapytał patrząc na nich przenikliwie.

Geno spojrzał na Reapera po czym spuścił wzrok na podłogę.

- I-ink... On nie żyje - wyszeptał ledwie słyszalnie mój ojciec.

Spojrzałem przerażony na Inka.

#fell!Palette

Ile pierdolonych myśli przmkneło mi w jednym momencie przez głowę. Wspomnienia, głosy, spojrzenia niczym błyskawice chaotycznie przeszywały mój cholerny umysł.

- H-huh? J-jak to? Haha! Mało śmieszny żart. Dream możesz już przyjść! - zawołał mój ojciec łamiącym się głosem.

- On nie przyjdzie... - powiedział cicho Geno.

Ink zaśmiał się krótko a w jego oczodołach zebrały się łzy.

- On nie przyjdzie... Już nigdy nie przyjdzie - mruknoł Reaper z pustym wzrokiem.

- Żartujesz prawda? - zaśmiałem się trzęsąc się od tumionych emocji.

Miałem ochotę w jednej chwili śmiać się, płakać i krzyczeć. Chujowe uczucie.

Śmierć podkręciła powoli głową w geście zaprzeczenia.

Zaśmiałem się krótko.

- Masz żartować kurwa! - krzyknąłem z złością a po moich policzkach spłynęły łzy.

- Rurik - zaczął nie pewnie Goth.

- Nie! Zostawcie mnie! Zostawcie mnie wszyscy! - krzyknąłem na granicy istnej histerii.

#fell!Goth

Pudding w mgnieniu oka pobiegł na górę, a ostatnie co od niego usłyszałem to krótki psychodeliczny śmiech.

Czy młodość nie powinna być piękna?

- Zostaje tu na dłużej... - mruknołem nie patrząc w stronę rodziców i ruszyłem na górę.
Zobaczyłem jeszcze okradkiem jak Ink pada na kolana chowając twarz w dłoniach. Po chwili z dołu dało się usłyszeć tylko cichy płacz.
Zapukałem do drzwi pokoju Rurika z skutkiem przyjmując że on płacze.

Wszystko ucichło.

- Z-zostaw mnie - warknoł na skraju ponownego płaczu.

Zignorowałem jego słowa i wszedłem.

Siedział na łóżku opatulony kołdrą opierając się o ścianę.

- P-powiedziałem coś...

Usiadłem obok niego i nie dużo myśląc przytuliłem go.

Istnieje taki rodzaj bólu którego nie można wyrazić słowami a przypadkowe słowa otuchy wcale nie pomagają...

Zastygł w bez ruchu by po chwili rzucić się na mnie z głośnym histerycznym płaczem zrzucając przy okazji z siebie kołdrę.

#TimeSkip

Jest taki okres w życiu że wszystko się jebie. Nic nie wydaje się już być dobre jeśli w ogóle takim się wydawało. Zdaje się że nie ma szans na szczęśliwe zakończenie. Pesymizm całkowicie ogarnia duszę i wszystko wydaje się być szare. Takie bezsensu. W tym okresie masz ochotę przeleżeć resztę swojego życia w łóżku.

Spojrzałem smutno na Rurika.

Siedzieliśmy razem na jego łóżku. Panowała nie zręczna cisza którą co chwilę przerywało pociąganie nosem bądź ciche westchnienia. Nie mając pomysłu jak zacząć rozmowę patrzyłem tępo w ścianę co chwilę otwierając usta by następnie zrezygnowanie je zamknąć.

- Powiesz coś wreszcie czy dalej będziesz bawić się w rybę? - zapytał z drwiną ale słyszałem w jego głosie smutek.

Zarumieniłem się i odwróciłem wzrok.

- Wiesz co jest najgorsze? - rzucił nagle.

Spojrzałem na niego pytająco.

- To że już nigdy już go nie zobaczę. Nigdy już nie usłyszę jego śmiechu gdy Ink rzuci jakimś głupim tekstem. Nigdy już nie usłyszę jak się drze bo nie będziemy chcieli dokończyć obiadu - zaśmiał się krótko ale po chwili posmutniał - I nigdy już mu nie powiem jak bardzo go kochałem choć tego nie pokazywałem, bo go nie ma. Nie ma go do cholery...

Schował twarz w dłoniach a ja spojrzałem na niego z współczuciem.

- Ej ale to jeszcze nie koniec... Masz jeszcze mnie i Inka.

- Pft... Po tym wszystkim serio chcesz zostać i mnie wspierać, co? - spojrzał smutno na swoje dłonie.

- Rurik ja nie nienawidzę cię. Nie umiał bym. Ty... Jesteś dla mnie ważny... Zawsze byłeś... Chodź starałem się to ukryć pod maską przekleństw i przezwisk.

Spojrzał na mnie w szoku a ja nieśmiało się do niego uśmiechnołem.

- Dziękuję, Lotus - przytulił mnie a ja lekko zszokowany odwzajemniłem gest.

- Nie ma za co Rurik...

~'*'~

Znicze dla Dreama [*][*][*]

bad time |fell poth|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz