#fell!Goth
- Hej, pomyłko - odezwał się z uśmiechem zamykając drzwi.
Spojrzałem znudzony na starego przyjaciela i pomyśleć że w dzieciństwie byliśmy tak blisko...
- Puka się - mruknąłem i z powrotem się położyłem, a następnie odwróciłem się do niego plecami zaciągając kołdrę na twarz.
- Tak się traktuje gości? - słyszę za sobą oschły głos Rurika.
- Nikt cię nie zapraszał. Jesteś nieproszony... - powiedziałem równie sucho i zerwałem się do siadu. Pod wpływem nagłego siadu zakręciło mi się w głowie. Cholera... Złapałem się za głowę i powoli wstałem z łóżka.
- Zachowujesz się jakbyś miał kaca pierdolcu
Zignorowałem uwagę chłopaka i ruszyłem chwiejnym krokiem do biurka. Z szuflady z moimi przyjaciółmi wyciągnąłem tabletki przeciwbólowe.
- Co to? - usłyszałem centralnie za sobą głos sadysty.
Podskoczyłem i szybko zamknąłem szufladę. Nie chce by wiedział że się tnę. Na pewno nie ON.
- Tabletki... - mruknąłem i go ominąłem siadając na łóżku.
- Połkni wszystkie. Będzie spokój - zaśmiał się chamsko i podszedł do mnie.
- Wiesz? Dobry pomysł - uśmiechnąłem się lekko i zacząłem wyciskać tabletki, a on patrzył na mnie z lekkim ździwieniem.
Po chwili do moich ust wleciało 16 tabletek przeciwbólowych. Jakbym dostał olśnienia poleciałem do szafki. Wyciągnąłem jeszcze leki nasenne i na uspokojenie. Z powrotem wróciłem na łóżko z lekko zaszklonymi oczami. Co ja odpierdalam?! Włożyłem do ust jeszcze parę nasennych i łyknąłem jeszcze te na uspokojenie. Zabójczy koktajl. Ręce trzęsły mi się na tyle że nie potrafiłem otworzyć kolejnej paczki lekarstw. Czyli tak to się skończy? Zginę na jego oczach przez przedawkowanie pierdolonych lekarstw! Spojrzałem na niego. Obojętność. Nieludzka obojętność. Nienawidziłem go za to, chociaż dobrze wiedziałem że jest to jego sposób radzenia sobie z bólem... Ale nie teraz. Teraz po prostu był obojętny...
- I co? Zadowolony? - zapytałem, a pojedyncze łzy spłynęły po mojej twarzy.
Rurik podszedł do mnie powoli. Patrzyłem na niego zapłakany i niczym niezdarne dziecko wycierałem nos rękawami. Szkielet zamachnął się i wymierzył mi solidnego policzka. Serio, kurwa?! Nawet teraz musisz mnie bić?! Nie możesz na chwilę zatrzymać tego swojego sadyzmu?! Uh... Palette... Wiem więcej niż mógłbyś wiedzieć...
- Uderzyłeś mnie dlatego że nie wiedziałeś co odpowiedzieć, prawda? - zapytałem patrząc na niego cały się trzęsąc. Zaraz umrę. Przepraszam mamo... Chyba jako jedyna ty choć trochę mnie kochałaś...
Szkielet wzdrygł się i uderzył mnie znowu w twarz. Poczułem wielki ból brzucha. Ponawiał się co chwilę przy jego uderzeniach.
Nie jesteś silny Palette... Jesteś słaby... Jesteś słaby używając przemocy.
Ponawiał uderzenia w brzuch do momentu w którym nie zwymiotowałem.
Czy... Czy on mnie uratował...?
- Śmierć nie jest taka prosta pomyłko. Jeszcze musisz się namęczyć, a ja ci w tym pomogę.
_________________________________________________________________
Em... Nie jest chyba aż tak źle... Btw znowu zmieniam nazwę książki na " Gra //fell!Poth\\ " więc pozdro!

CZYTASZ
bad time |fell poth|
AcakPo prostu fell!poth Zawiera przekleństwa, przemoc, dużo przemocy... Nie wiem co mogę tu jeszcze napisać... Po prostu miłego czytania...