Włączyłem czajnik w celu zagotowania wody. Spojrzałem na zegarek cicho ziewający. 7:47. Westchnienia cicho.
Czemu musiałem wstać tak wcześnie... Teraz na pewno nie zasnę.
Po krótkim zastanowieniu stwierdziłem że zrobię śniadanie. Podszedłem do lodówki sprawdzając składniki. Najlepszym wyborem będą naleśniki. Proste do zrobienia i nigdy się nie znudzą.
Z lodówki wyciągnąłem 2 jajka, mleko i oliwę z oliwek, a z szafki mąkę, cukier trzcinowy i sól. Do piekarnika włożyłem patelnie która teraz miała się rozgrzać do 200°. W wcześniej przygotowanej misce wymieszałem 0,5 szklanki mleka i jajka. Dodałem przesianą mąkę, cukier i sól po czym dokładnie wymieszałem. Gdy ciasto zrobiło się leiste i gładkie zaprzestałem czynności.
Akurat woda się zagotowała.
Wyciągnąłem trzy kubki. Do dwóch wsypałem dwie łyżeczki kawy rozpuszczalnej a do trzeciego dałem herbatę. Zalałem wszystko i wróciłem do naleśników. Wyciągnąłem patelnię z piekarnika i polałem oliwą, zarówno dno jak i boki.
W między czasie ktoś wszedł do kuchni.
- Hej... - usłyszałem zaspany głos Rurika.
- Cześć - żuciłem i wylałem masę na patelnię. Po czym włożyłem ją z powrotem do piekarnika. Jeden powinien piec się około 20 minut.
- Co ty tak właściwie kurwa robisz? - zapytał z dupy Rurik a ja posłodziłem kawy i herbatę.
- Śniadanie - żuciłem i zacząłem szukać cukru pudru.
- A dokładniej? - zapytał ponownie.
- Naleśniki
- Wtf? Kto tak robi naleśniki?
- A, bo to są pieczone naleśniki czyli dutch baby
- Co kurwa? Ugh... Dobra mniejsza, ciebie nikt nie ogarnie... - podparł głowę na rękach i zaczął patrzeć w ścianę.
Podałem mu kawy a sam upiłem trochę herbaty. Gorące.
- Gadałeś z Inkiem? - zapytał po tym jak wyszeptał ciche "dziękuję"
- Tak
- I jak on się czuje?
- Źle... Nie możliwe bym powiedział że dobrze. To jest dla was trudne, rozumiem to, dlatego tutaj jestem - położyłem swoją rękę na jego a on spojrzał się na mnie zdziwiony. Usiadłem na krześle obok.
Jego "oczy" lekko się zaszkliły po czym mnie przytulił.
- Ja pierdole... - mruknoł a ja sam go objołem - Jesteś dziwny, wiesz?
- Tak, wiem - uśmiechnołem się lekko i zacząłem głaskać jego plecy.
#Time skip
Nałożyłem po naleśniku i posypałem je cukrem pudrem. Chwała Bogu w którego na marginesie nie wierzę że ciasto urosło grube i duże! Ozdobiłem to jeszcze owocami i podałem do stołu.
Po chwili wszyscy siedzieliśmy i jedliśmy sporządzone przeze mnie jedzenie.
W kuchni panowała cisza. Ale nie ta z tych nie zręcznych. Ta była przyjemna.
#fell!Palette
Goth umie gotować. I umie pocieszać ale to już mniej ważne... Uch... Zdaje mi się że zbliżyłem się trochę do Lotusa... To dobrze tylko czemu w takich okolicznościach...
Spojrzałem na tatę. Jego twarz wyrażała zmęczenie a pod oczodołami widniała cienie od niewyspania. Wygląda jak pierdolone nieszczęście... Nie chciałem go nigdy widzieć w takim stanie. Wolałem jak się uśmiechał i rzucał tymi swoimi irytującymi tekstami...
Skierowałem swój wzrok na Lotusa. Wydaje się być przygnębiony. Szczerze to go podziwiam... Tyle się przeze mnie na cierpiał i zamiast cieszyć się z mojego bólu to próbuje pomóc. Czy to właśnie przez to... go kocham?
~'*'~
Wesołych świąt! Mokrego jajka i smacznego śmingusa dyngusa~!
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.