17

342 31 1
                                    

#fell!Goth

Fuck.

Spojrzałem na Errora i zacząłem wymachiwać dziko rękami.

- Czekaj... Nightmare? Co? - Rurik zaczął ogarniać i momentalnie na mnie spojrzał.

Udawanie że nic się nie dzieje!
Zacząłem nieumiejętnie się przeciągać tak jakby ze zmęczenia.

- Wiedziałeś?! - wykrzyknął w moją stronę i aż podskoczyłem

- Co? Ja? N-nie... - brzmij naturalnie! Brzmij naturalnie! - Brzmie naturalnie!

Po chwili zdałem sobie sprawę z tego co powiedziałem. Boże... Kurwesko proszę zabij mnie. Strzeliłem sobie soczystego facepalma odwracając wzrok w stronę zdezorientowanego Niszczyciela.
To twoja wina jebańcu.

- Czyli wiedziałeś! - wykrzyknął podchodząc kawałek do mnie.

Spuściłem lekko wzrok na podłogę.

- Ta... - mruknołem i oparłem się o blat plecami.

- I nic nie powiedziałeś?!

Wow, a myślałem że będziemy mogli żyć w zgodzie. Kocha mnie? Gówno prawda. Bawi się mną, gra na moich uczuciach.

- Bo wiedziałem jak zareagujesz - podniosłem dziarsko głowę do góry. Spojrzałem na jego twarz. Krył się na niej rozgoryczenie i gniew. To czego tak bardzo chciałem uniknąć, ale czy to nie okrutne że nie chciałem mu powiedzieć kto stoi za śmiercią jego rodzica. Chyba miał prawo wiedzieć. Nie. On na pewno miał prawo wiedzieć.

Lekko zawstydzony moim brakiem inteligencji wymieniłem go i ruszyłem w stronę schodów.

Wszedłem do pokoju Inka.
Był on duży. Miał on beżowe ściany na których wisiało mnóstwo obrazów, ale tylko jeden przykuł moją uwagę. Obraz przedstawiający rodzinę, przedstawiający miłość która została zniszczona przez te Multiwersum. Jakie to było nie sprawiedliwe.

Podszedłem do śpiącego szkieleta od razu czując niemiły swąd wódki.
To smutne że w takich sytuacjach sięga się po alkohol. Uważa się wtedy że jest to najlepsze rozwiązanie. Jedyna droga ucieczki. W rzeczywistości tylko się dobijasz przeglądając w tej jednej butelce alkoholu katalog zmarnowanych szans, nie wypowiedzianych słów i błędnych decyzji. Alkohol to taki prowizoryczny paracetamol który na chwilę potrafi uleczyć skołatane serce.

Odwróciłem wzrok w stronę biurka nad którym znajdowało się okno z płowymi granatowymi zasłonami. Podszedłem powoli do niego. Złapałem za pierwszy lepszy szkic przedstawiający samobójcę koło którego lewitował jego własny duch lecz obok była jeszcze jedna dusza, trzymali się za ręce uśmiechając szeroko mimo łez w oczach.
Spojrzałem na Malarza. Czy... On chce się zabić...? Nie... Przecież nie zostawi Rurika, nie jest takim potworem prawda?

- Ty też wiedziałeś?! - do pokoju wparował Rurik budząc tym śpiącego szkieleta - Myślałem że mi ufasz! Ty też! - zwrócił się w moją stronę - serio uważacie mnie za takiego nie poczytalnego że ukryliście przede mną prawdę!?

Ink spuścił wzrok i powoli wstał z łóżka.

- Bałem się... - wyszeptał podchodząc do Puddinga.

- Czego?! Że wpadnę w złość?!

- Nie, że będziesz chciał zemsty i cię stracę... Rurik, Nightmare jest cholernie silny, nawet ja miałbym problem z pokonaniem go. Nie chcę byś zginął. Obiecuje że zapłaci on za to. Geno i Reaper już planują plan działania - położył mu rękę na ramieniu.

- Chcę pomóc - powiedział momentalnie, a Ink pokiwał lekko głową.

- Ja też - wtrąciłem się.

Popatrzyli na mnie ale ja i tak stałem pewnie.

- Nie chcemy cię narażać - odpowiedział Sadysta i podszedł do mnie.

- Czy ja kurwa prosiłem o pozwolenie? - zaśmiałem się a Rurik mimowolnie się uśmiechnął.

Usłyszeliśmy chrząknięcie. W drzwiach stał Error.

- Jeżeli was to interesuje w przyszłą środę mają spotkanie w Wesołym Jokerze. Mamy dziesięć dni na przygotowanie - powiedział opierając się o framugę drzwi.

- Mamy? - zapytał momentalnie Ink.

- Tia... Jestem z wami niezależnie od tego czy chcecie. Dokopiemy skurwysynowi

________________________________

Przepraszam za tą długa przerwę ale ostatnio mam trudny okres w życiu ale mniejsza. Rozdział jest i będę się starała dodawać je systematycznie. Zapraszam do mojej nowej książki "Adam o imieniu Ewa" oczywiście yaoi ;v;

bad time |fell poth|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz