18.

2.1K 112 12
                                    

Sobota 9 Marzec 2019

Layla

Siedzę w swoim gabinecie i przeglądam rachunki. Przed chwila zwolniłam dziewczynę, która razem ze swoim chłopakiem mnie okradała. Nie spodziewała się, że dowiem się o całym tym precedensie. Na początku udawała głupią, ale pokazałam jej nagrania z kamer, na których jasno widać jak wynosi przez zaplecze alkohol i daje jakiemuś mężczyźnie. Zaczęła mnie błagać żebym nie zgłaszała tego na policje. Powiedziałam, że jeśli odda mi pieniądze za ten alkohol to zapomnę o całej sprawie, ale muszę i tak ja zwolnic. Zgodziła się, bo nie widziała innego dobrego dla niej wyjścia. Podałam jej kwotę, jaka zdążyła się uzbierać. Miała szczęście, że nie jest ona bardzo duża. Omówiłam z nią możliwości spłaty, po czym wyszła. Cieszę się, że mam to już za sobą. Teraz mogę się skupić na swoim barze i związku z Loganem. Słyszę, że ktoś puka do drzwi, więc wołam żeby wszedł i podnoszę głowę.

- A więc załatwiłaś już tą sprawę z Kate.- mówi Cash i siada naprzeciwko mnie.

- Tak. Udało mi się dojść z nią do porozumienia. Dziewczyna była przerażona, że dowiedziałam się o wszystkim i obawiała się, że zgłoszę to na policje. Obiecałam, że tego nie zrobię, jeśli odda nam pieniądze za trunki, które zdążyła wynieść.- mówię.

- Dziwię się, że nie chcesz tego zgłosić. Przecież to jawna kradzież.- mówi Cash.

- Jeszcze mam czas jak i dowody. Wiec, jeśli nie spłaci wszystkiego to pójdę to zgłosić.- mówię.

- Skoro jesteś pewna. Ty tu rządzisz. Dobra wracam za bar. Dziś jest nas tylko dwoje, więc pędzę pomóc.- mówi i wychodzi.

Ma racje. Jest sobota a my mamy dziś tylko dwóch barmanów. Niestety reszta się rozchorowała. Nawet moja siostrę złapało jakieś choróbsko i teraz leży w domu w swoim łóżku, przynajmniej mam taka nadzieje. Pewnie niedługo będę musiała iść i im pomóc, ale nie mama nic przeciwko temu. Lubię stać za barem, kelnerować. Na szczęście mam na sobie obcisłe spodnie i koszulkę na ramiączka. Pozbywam się tylko żakietu, zamykam gabinet i idę na salę. Po drodze rozpuszczam włosy i trochę podnoszę je dłońmi. Gdy tylko wychodzę z korytarza pierwsze, co mi się rzuca w oczy to oblegany bar. Cóż w końcu jest sobota. Cash od razu mnie dostrzega i pokazuje, że tu dają sobie rade, więc kiwam głową biorę fartuszek i tace, po czym idę na sale. Pierwsze, co to zbieram ze stolików puste szklanki i przecieram wolne stoliki, aby następni klienci mieli gdzie usiąść. Zanoszę naczynia na zaplecze i wstawiam to, co mogę do zmywarki, aby się umyło. Resztę układam w zlewie potem. Wracam, aby tym razem zbierać zamówienia. Przez pierwsza godzinę nie mam chwili wytchnienia i chodzę na przemian z tacom pełną pustych, pełnych szklanek i butelek. Na szczęści około 14 wszystko się uspokaja. Cóż to w końcu pora obiadowa. Zanoszę ostatnie puste szklanki i wracam na sale, aby usiąść na chwile przy barze.

- Niezły ruch jak na tak wczesna porę, co szefowo.- mówi Cash.

- No jak na tak wczesną porę to owszem. Nie chce myśleć jak poradzimy sobie wieczorem jak jest nas tak mało.- mówię.

- Damy rade.- mówi i podaje i szklane z wodą.

Uśmiecham się do niego wdzięczna i od razu wypijam połowę zawartości szklanki. Co za ulga. Moje gardło prosiło o trochę nawilżenia. Wzdycham z przyjemnością, kiedy chłodna woda pieści moje wnętrze. Cash się śmieje z mojej reakcji.

- No, co? Nie miałam czasu wcześniej się napić a bardzo tego potrzebowałam.- mówię.

- Nic, nic. W sumie się nie dziwie, że tak szybko wypiłaś połowę tej wody.- mówi.

Seria Man Tom 1. Bokser ✔ (zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz