Ślad 105

1.5K 121 41
                                    


Przetarłem oczy ze zmęczeniem, był środek nocy, a mimo to Izumi nie było obok... Jestem pewny, że zasnęła przede mną, a teraz jej nie ma. Wstałem z łóżka i wyszedłem na podwórko, brunetka opierała się rękoma na krawędzi najwyższego z schodków, co chwilę dotykała klatką piersiową drewna i podnosiła się na prostych rękach.

-Izumi... Jest środek nocy.

Dziewczyna wyprostowała się i spojrzała na mnie z przepraszającym uśmiechem.

-Nie mogłam spać. Obudziłam cię?

-Nie. Po prostu wstałem i zauważyłem, że cię nie ma. Dlaczego ćwiczysz o tej porze? Nie braknie ci czasu...

Izumi przeszła obok mnie i skierowała się w stronę drzwi.

-Tego nie wiem... Idź spać Shoto, porozmawiamy rano.

-Gdzie idziesz?

-Pobiegać, zrobię zakupy. Co chciałbyś zjeść?

-Izumi... Dziwnie się zachowujesz. -Brunetka skwasiła się z niezadowolenie- O co chodzi?

-Trochę się zmieniło przez te kilka tygodni. Przywykłam się do wczesnych pobudek i porannych ćwiczeń. Po prostu trudno przerzucić się na innych pory, nic mi nie jest.

Dłoń dziewczyny powędrowała na mój policzek. Dalej nie była przekonująca, drżała. Złapałem jej rękę i złożyłem na niej pocałunek.

-Kocham cię. Możesz mi powiedzieć o co chodzi. Będę z tobą, nieważne co się stało. -Po twarzy dziewczyny spłynęło kilka łez, od razu je wytarłem. Jednak jej płacz jedynie się nasilał. Wiedziałem, że doszło do najgorszego- Izumi...

-Nie obroniłam jej... Przeze mnie... Przez moją głupotę! Nie żyję! Kolejna osoba, której nie byłam w stanie pomóc... Ja... Znowu zawiodłam! Dlaczego ciągle tak jest!? Dlaczego!?

Zamknąłem dziewczynę w szczelnym uścisku, głaskałem ją po włosach próbując jakoś ją uspokoić. 

-Cii... Spokojnie skarbie. Jestem pewien, że zrobiłaś wszystko co w twojej mocy, by ją uratować. Nie jesteś osobą, która zrobiłaby coś takiego specjalnie... Nawet ty musisz czasem ulec, nie jesteś niepokonana. 

-Powinnam być... Tyle trenowałam... Dlaczego nie mogłam uratować jednej osoby!? Dlaczego takie rzeczy przytrafiają się tylko mi!? Jak mam spojrzeć w oczy jej rodzinie!? Co mam im powiedzieć!? 

-To nie twoja wina...

-Nie Shoto! To wyłącznie moja wina! Nie wydali nam pozwolenia na działania, to był mój pomysł! Zawaliłam! Poszła bo mi ufała! Nie tylko ona! Wszyscy mogliśmy zginąć i to przeze mnie! To moja wina... Gdybym tylko poczekała kilka sekund dłużej... Nic by się nie stało... Żyłaby! A...

-Ciii... Jestem tu Izumi... Spokojnie... Choć kochanie, prześpij się z tym, dobrze? 

Brunetka kiwnęła głową, chciałem ją podnieść, ale odepchnęła mnie, nie wiem dlaczego... Spojrzałem na nią niepewnie.

-Potrafię chodzić Shoto... Nie straciłam też pamięci...

Rzuciła mijając mnie i wracając do pokoju. Nie odstąpiłem jej nawet na krok. Bałem się o nią, a jednocześnie o nasz związek. Nie wątpię w jej uczucia, mam pewność co do swoich, ale ludzie pod pewnymi impulsami robią różne, niezrozumiałe rzeczy... Nie chce, by coś sobie zrobiła, nie chce, by popełniła jakiś głupi błąd. Zabrzmi to podle, ale śmierć tej dziewczyny wcale mnie nie wzruszyła, nie zmartwiła, odczuwam smutek jedynie ze względu na nią, bo była świadkiem tych wydarzeń, bo będzie się o to obwiniać. Właśnie w takich momentach żałuję, że nie mogę wymazać jej wspomnień... 

Jestem śmieciem - Shoto Todoroki [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz