Kapitulacja

131 15 24
                                    

ROZDZIAŁ CZTERNASTY

____________________________________

Październik 1781 roku, Yorktown, Wirginia.

FORTYFIKACJE PADŁY. Brytyjczycy kapitulowali. Mimo że dla Washingtona najważniejsze było odzyskanie Nowego Jorku i nie podszedł do owego zwycięstwa z większym entuzjazmem, tak nie dało się już wtedy ukryć, jak wielka była to wygrana. Cornwallis osobiście się nie poddał, lękając się pogardy ze strony swoich żołnierzy, bał się upokorzenia, które spadało na niego w tamtej chwili. Zresztą było w pełni słuszne, bowiem zwycięstwo pod Yorktown na zawsze przekazało nam pałeczkę dominacji i pozwoliło w końcu, po tylu latach bezowocnej, przegranej wojny, zdobyć panowanie w zachodnim świecie. Udało się i choć wiedziałem, iż wiele jeszcze mamy do zrobienia, byłem przekonany, iż wszystko w końcu zmierza w dobrym kierunku, a wolna Ameryka nie jest tylko iluzją, złudzeniem i naiwnym marzeniem, ale faktem lub zjawiskiem, które niebawem stanie się rzeczywistością. Byłem poruszony i szczęśliwy, odnajdując w dymie stygnącej bitwy mojego przyjaciela, by kolejno jak pomylony i uradowany, rzucić mu się na szyję i mocno pocałować w oba policzki. Nikt nie zwrócił na nas uwagi, bowiem radość, nawet tak uskrzydlająca, była w tamtym czasie czymś pożądanym i w pełni zrozumiałym; wszyscy żołnierze po naszej stronie nagle rzucali broń na ziemię, podbiegając do siebie wzajemnie, przytulając się, ściskając i całując, a świat nagle stał się wyjątkowo kolorowym miejscem. Wbiłem brodę w jego ramię, kiedy podbiegł do nas Tench Tilghman, obejmując nas, a w jego ślady poszedł Meade. Nie wiedziałem, skąd nagle pojawili się w okolicy, ale nie miałem czasu się nad tym zastanawiać, zbyt szczęśliwy, by myśleć. Czułem się tak, jakbyśmy wygrali wojnę, lecz nic dziwnego — to była pierwsza zwycięska bitwa, w jakiej brałem udział. Pod Monmouth zremisowaliśmy, teraz zaś nosiliśmy berło Nike, patrząc na zmieszanych, przestraszonych Brytyjczyków. Miałem nadzieję, że Washington potraktuje ich tak, jak oni potraktowali mnie pod Charleston (dowiedziałem się dopiero później, że dla pozostałych żołnierzy byli okrutni, traktowali ich z wyższością, pogardą, ubliżając i poniżając ich). Wiedziałem jednak, że nasz generał jest dobrym człowiekiem.

— Niedługo wszyscy wrócimy do domów — szepnął Meade. — Wygraliśmy wojnę, a te szarańcze niech idą w cholerę.

Popatrzyłem Alexandrowi w oczy, kiedy Tilghman całował go w oba policzki, widząc w nich błysk radości, który ucieszył mnie równie mocno, co wizja wygranej. Po chwili obaj mężczyźni uścisnęli dłonie tak, jakby nic złego między nimi się nie wydarzyło, choć wiedziałem, że pokłócili się prawie tak samo po ogłoszeniu zaręczyn Hamiltona i Elizabeth, jak ja i Alex. Tench bardzo kochał dziewczynę i nie mógł pogodzić się z myślą, że jego najlepszy przyjaciel ukradł mu sprzed nosa postać, która nigdy go nie kochała. Elizabeth podobno darzyła miłością pewnego polskiego dżentelmena, ale na ślub z nim nie zgodził się jego ojciec i koniec końców wybrał sobie na męża ostatniego człowieka nadającego się do pełnienia tej roli. Mimo to cieszyłem się, widząc, że chłopcy potrafili pogodzić się nawet w takich okolicznościach, ściskając nawzajem swoje dłonie. Uśmiechnąłem się do nich raz jeszcze, po czym poczułem, jak Alexander obejmuje mnie ramieniem, szepcząc, iż czas zobaczyć się z Washingtonem. Pożegnaliśmy się z Tilghmanem i Meade'em, przechodząc przez obozowisko po raz pierwszy jako zwycięzcy.

— Musimy to uczcić. Opijemy się tak, że Washington będzie skazany siłą odciągać nas od alkoholu — szepnął mi na ucho. — Wygraliśmy tę wojnę, a zważywszy na to, iż wygrana jest prekursorem szczęścia, pozwól mi mnożyć i konsumować owe szczęście u twojego boku aż do końca istnienia tego narodu. Po raz pierwszy czuję, że mam swoje miejsce w świecie, mój drogi.

Huragan 1777Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz