pov. Lara
Nic mi po nim nie zostało. Miałam mu jeszcze tyle do powiedzenia, a zwłaszcza podziękowałabym mu za wszystko. Za to jakim był kochającym bratem, nie zważając na to, że go nienawidziłam. Nienawidziłam go z całego serca i to wcale nie tak, że go nie kochałam, tylko był bardzo irytującym bratem, wręcz nawet czasem nadopiekuńczym.
Dlaczego to jest tak, że dopiero po czyjejś śmierci uświadamiamy sobie jaka ta osoba była dla nas ważna? Jak bardzo nam jej brakuje? Przede wszystkim jak bardzo kochaliśmy tą osobę.
Żyjesz ze świadomością, że nigdy więcej nie zobaczysz tej osoby, a mimo to masz ciche nadzieje, że ona powróci i tak naprawdę nic jej nie jest.
Kochałam go, tak cholernie go kochałam. Uświadomiłam sobie to dopiero teraz, kiedy on umarł. Nie mogę w to uwierzyć. Oddałabym wszystko, aby móc z nim porozmawiać, przytulić, podziękować za całe życie, za to co dla mnie robił, cokolwiek.
Wszyscy zaczęli wychodzić z cmentarza. Ja nie umiałam zostawić Damiana, nie umiałam się z nim pożegnać.
- Będziemy w aucie. Przyjdź zaraz. - powiedziała moja mama, kładąc rękę na moim ramieniu. Popatrzyłam na nią i przytaknęłam głową. Uśmiechnęła się smutno i odeszła.
Jedynie obok mnie stoi ten jebany dupek. To wszystko jego wina. Jestem tego pewna. Znam Damiana i wiem, że sam z siebie napewno nie zacząłby z narkotykami.
Gapiłam się pusto na zdjęcie Damiana.
- To twoja wina... - szepnęłam nie odrywając wzroku od zdjęcia. Nawet nie wiem, czy to usłyszał.
- Słucham? - zapytał jakby kompletnie nic nie zrozumiał.
- To co słyszałeś. - popatrzyłam się na niego i uśmiechnęłam smutno, poprawiając torebkę na ramieniu.
- To chyba mi się coś przesłyszało. - parsknął śmiechem.
- To twoja wina, że Damian został zastrzelony! Na chuj go w to wciągałeś?! - krzyknęłam, czując, że w tym momencie jestem kompletnie bezradna.
- Ja strzeliłem z pistoletu?! Chroniłem go do końca jego dni! Szczególnie podczas naszej pracy! Brakuje mi go, tak jak tobie, więc się zamknij! - zdenerwowany gestykulował rękami.
-Zabrałeś mi brata... tego ci kurwa nie wybaczę. - opadłam z sił.
- Weź się kurwa nie zachowuj jak ostatnia idiotka. Oboje wiemy, że to nie jest moja wina. - przeszedł obok mnie.
- Jebany chuj. - prychnęłam.
Otrzepałam czarny płaszcz z niewidzialnego kurzu i ruszyłam w stronę parkingu. Szłam powoli. Miałam w dupie czy zajdę tam za pięć minut, piętnaście czy godzinę.
- Co tak długo? - zapytała mama, wychylając się do tyłu, gdy wsiadłam do auta.
- Musiałam sobie porozmawiać z najlepszym przyjacielem waszego syna. - uśmiechnęłam się sztucznie i zapięłam pas.
- Lara przestań najeżdżać na Pawła, przecież wiesz, że to nie jego wina. - rozglądając się na boki, tato wyjechał z parkingu.
- Teraz go bronisz? - zapytałam retorycznie. - Nawet nie wiesz jak było naprawdę. - parsknęłam śmiechem i skrzyżowałam ręce na piersiach.
- On też to przeżył tak jak ty. - westchnął, gdyby to była najbanalniejsza rzecz na świecie.
- Skąd możesz to wiedzieć?! - krzyknęłam. - Nie wiesz jaki jest naprawdę! Nie znasz go!
- Wiem, bo znamy się przecież z jego rodzicami. - chrząknął nerwowo.
Nie odpowiedziałam na to, zabrakło mi słów.
Po kilkunastu minutach byliśmy już pod restauracją. Bez słowa jak najszybciej wysiadałam z auta i ruszyłam w stronę wejścia.
Będąc w środku westchnęłam głośno i nerwowym krokiem podeszłam do stołu. Zajęłam moje miejsce, gdzie wskazywała karteczka z moim imieniem i nazwiskiem.
Z ciekawości spojrzałam kto siedzi obok mnie.Paweł Świdnicki
Jak to zobaczyłam, myślałam, że zaraz coś rozpierdole.
- Ja pierdole. - wkurzona uderzyłam dłońmi o stół.
- Uspokój się. Też się nie cieszę z tego powodu. - zaśmiał się siadając obok mnie. Kiedy on tu przyszedł?
- Pierdol się. - fuknęłam i skrzyżowałam ręce na piersi, opierając się o oparcie krzesła.
- Z tobą nigdy, Devils. - puścił mi oczko i przysunął się z krzesłem bliżej stołu. Gdy tylko się odwrócił pokazałam mu środkowy palec. - Wiem co zrobiłaś. - powiedział nie odwracając się w moją stronę. Czy on serio
ma oczy dookoła głowy?- Mam cię kurwa dość i twojego parszywego ryja.
- Nawzajem. - odwrócił się w moją stronę i posłał sztuczny uśmiech.
Co za dupek.
Miałam już się odezwać, ale przyszli moi rodzice. Zaraz po nich przyszli rodzice tego kretyna.
Po kilku godzinach wróciliśmy do domu. Myślałam, że nie wytrzymam ze Świdnickim. Nie wiem jak Damian z nim wytrzymywał, albo chociażby nawet te jego napompowane dziwki.
Wchodząc do pokoju mogłam przestać udawać. Po prostu mogłam już pogrążyć się w smutku.
Pobiegłam szybko do łazienki wziąć prysznic i jak najszybciej przybiegłam do pokoju. Wzięłam do ręki telefon i zaczęłam przeglądać instagrama. Oczywiście pierwsza relacja, która musiała mi się wyświetlić była to relacja Pawła.
Jeszcze niedawno była tu relacja Damiana...
Przeklikałam jego relacje, wywracając przy tym kilka razy oczami. Ja nie wiem jak Kira może się w nim podkochiwać.
Po obejrzeniu relacji zaczęłam przeglądać posty. Nie obeszło się oczywiście bez zdjęcia Zeamsone'a. Sławny raper nazywany potocznie zarozumiałym dupkiem. Z ciekawości przejrzałam komentarze, gdzie po przeczytaniu niektórych miałam odruch wymiotny.
Parsknęłam śmiechem i odłożyłam telefon na szafkę obok. Muszę przyznać, że gdy wyzywam Pawła lub cokolwiek z nim związane zapominam o Damianie i chociaż przez chwile nie chce mi się płakać.
+++++
olvckk
Hejka poziomki!Macie pierwszy rozdział ode mnie.
Mam nadzieje, że idk_synku następny napisze jak naszybciej, bo mi niestety się nie udało ☹️
Jak się podoba?

CZYTASZ
devil love || zeamsone
FanfictionKochałam go, tak cholernie go kochałam. Uświadomiłam sobie to dopiero teraz, kiedy on umarł. Nie mogę w to uwierzyć. Oddałabym wszystko, aby móc z nim porozmawiać, przytulić, podziękować za całe życie, za to co dla mnie robił, cokolwiek. - To twoja...