10

350 23 43
                                    

-Ummm jak romantycznie.-powiedziałam wskazując na świeczki i róże na podłodze.

-Ja nie jestem jak Oliwier i nie będę cię woził po krzakach.-zaśmiał się.

-Oczywiście już wszyscy wiedzą?-zapytałam zażenowana.

-Tylko te osoby które Oliwier wybrał aby wiedziały.-rzucił zapalając ostatnią świeczkę.

Zawiesiłam kurtkę na białym wieszaku i usiadłam przy barku. Po chwili Alan przyniósł mi kieliszek z winem i zaczęliśmy pic. Alan usiadł obok mnie i zaczęliśmy rozmawiać.

-Słyszałem ze cię Świdnicki denerwuje.-powiedział biorąc kolejny łyk trunku.

-Tak...ale jeszcze znośnie.-zasmialam się pod nosem.

-To co przejdziemy do celu naszego spotkania?-spytał i zaczął jeździć dłonią po moim udzie.

-Zęby cię swędzą?!-wbiegł do domu Paweł i zaczął krzyczeć.

-Na chuj się wpierdalasz?-zapytał Alan odchodząc od barku.

-Mam pytanie...czemu masz złamany nos?-spytał Paweł rozglądając się.

-Co?-spytał i dostał z pięści w nos Alan od Pawła.

-Zabieram cię z tego burdelu.-powiedział brunet.

-Ehhh dobra.-westchnęłam.

Wyszłam z domu i zajęłam miejsce pasażera.

-To jak powiesz mi co się stało ze chodzisz ciagle z kapturem na głowie i zapłakana i jeszcze jedno pokaz ręce.-powiedział stanowczo.

-Nie, zostaw mnie!-wykrzyczałam szarpiąc się.

-Po twojej reakcji widać co ci się stało...Lara ktoś cię zgwałcił?-spytał bardzo zmartwionym tonem.

Zaczęłam płakać, przypomniało mi się wszystko dosłownie wszystko z tego poranka znowu czułam tą bezsilność.

-Tak...Oliwier.-westchnęłam.

Nagle zostałam przygnieciona do fotela i Paweł zaczął jechać jak wariat wpisał po drodze ulice Konopnicką i postawił telefon na uchwycie.

-Paweł nie jedziemy do niego prawda?-zapytałam przekręcając się w jego stronę.

-Jedziemy.-powiedział patrząc na drogę.

-NIE JEDZIEMY BO INACZEJ WYSZKOCZE Z SAMOCHODU!-wykrzyczałam trzymając klamkę.

-Już nie.-powiedział wciskając przycisk do zamknięcia drzwi w samochodzie.

Odwróciłam się i tylko modliłam aby się rozmyślił. Ale za oknem było widać blok gdzie mieszkał Oliwier a do tego stał przed nim i palił papierosa. Pawle wybiegł z samochodu a ja za nim.

-Cześć Oliwier.-powiedział i uderzył go z pieści.

Zakryłam usta dłońmi i pisnęłam byłam przerażona. Zaczęłam płakać bo nie wiedziałam co się w ogóle dzieje. Przypomniałam sobie jak ja się szarpałam gdy on mnie zmuszał... widziałam jak Paweł sprzedaje mu pieść po pięści...i nagle z bloku wybiegła jego kolejna laska w samym szlafroku i ręczniku na głowie.

-Oliwier Boże!!-wykrzyczała przerażona.

-Dzwonię po policję!-krzyknęła.

-Z chęcią ja zgłoszę ze zgwałcił nie winną nastolatkę!-wykrzyczał Paweł plując krwią.

-Poczekamy na policję.-powiedział Paweł.

-Nie, obiecałam sobie ze nie będę się nad sobą użalać.Nie szukaj mnie i się do mnie nie zblizaj.-powiedziałam odpychając Pawła.

Pobiegłam w stronę pobliskiego parku i zabukowałam bilet do Gdańska gdzie mieszkała moja przyjaciółka która poznałam w górach. Wezwałam ubera i pojechałam do domu.

-Hej córko.-powiedział tata rozchylając ramiona.

Byłam na niego wściekła ze nie był nawet na pogrzebie własnego syna wiec jedyna moja reakcja to rozmach i uderzenie go w policzek z płaskiej ręki.

Pobiegłam na gore i zabrałam walizkę, wrzuciłam tam bluzy i spodnie dwa plecaki i bielizna. Zapięłam bagaż i wyszłam. Zbiegłam szybko na dol do kuchni i chwyciłam dwa woreczki z słodkimi bułeczkami i wybiegłam z domu. Weszłam do ubera który na mnie czekał i poprosiłam o dojazd na dworzec.

Dwadzieścia minut później...

-Dziękuje, bez reszty.-powiedziałam i wyszłam szybko z samochodu.

Miałam jeszcze pół godziny wiec usiadłam w Starbucksie zadzwoniłam do przyjaciółki aby ją poinformować ze przyjeżdżam i dostałam zamówienie.

Popatrzyłam przez okno zobaczyłam samochód Pawła i go jak wybiega z niego, zabrałam szybko walizkę i ciastko z kawa do ręki i wybiegłam z kawiarni.

-Lara!-krzyknął.

Zaczęłam biec coraz szybciej. Akurat na peron wjechał mój pociąg. Weszłam do niego szybko i założyłam okulary i kaptur żeby Paweł mnie nie poznał.

-Odjazd!-usłyszałam krzyk konduktora.

Chciałam włożyć walizkę na gore ale nie miałam siły.

-Ja pomogę.-usłyszałam jakby udawany męski głos.

-Dobrze...-szepnęłam.

-Co tam Lara?-spytał nie ktoś a Paweł.

-A ja już miałam nadzieje ze się ciebie pozbyłam.-westchnęłam.

-Złożyłem zeznania i skoro skonczyl 18 lat idzie siedzieć na dwa lata, ja zapłaciłem grzywną.-powiedział z bananem na twarzy.

Ubrałam słuchawki i pokazałam mu środkowego palca na znak aby się odpierdolił. Odpaliłam moją ulubioną playliste i zamknęłam oczy.

Poczułam jak ktoś mi zabiera z uda telefon był to oczywiście Świdnicki...

-Ummm dostalas SMS.-westchnął.

-Daj!-krzyknęłam.

-Lepiej nie...-powiedział ale wyrwałam mu telefon z ręki zobaczyłam to:

To jeszcze nie koniec...

XXXXXXX
idk_synku

POLSAT MACIE AHHAHA

A wiec tak długo glowkowalam nad rozdziałem aż za długo ale wymyśliłam i macie. Wycieczka do Gdańska! Starałam się bardzo ale coz nie jestem jakoś za specjalnie zadowolona ale grypa spowalnia mi myślenie. Mam nadzieje ze chociaż wam się podoba, naturalnie piszcie swoje opinie w komentarzu a ja je chętnie poczytam.

Nastepny rozdział należy do olvckk ciekawe co wymyśli❤️

Pożyjemy zobaczymy buźka kochani ❤️

devil love || zeamsone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz