-to jak KOCHANIE, opowiedz mi co cię boli.-powiedział Paweł podkreślając wyraźnie trzeci wyraz.
-Od kiedy ty kurwa jesteś lekarzem?-spytałam donośnym tonem.
-Od zawsze moje pierwsze słowo to było Kardo, nie Kardiog, nie czekaj przypomnę sobie.-powiedział łamiąc sobie język przy tym.
-Kardiologia?-spytałam śmiejąc się lekko.
-TAK! Dobra koniec pierdolenia więcej robienia.-warknął.
Chwyciłam gazetę która leżała na szafce nocnej bo nie chciałam już słuchać Pawła. Znudziło mi się. Zaczęłam przekładać stronę po stronie od prawej do lewej.
-Jesteś sławny.-powiedziałam dając Pawłowi do ręki gazetę która była otworzona na stronie z artykułem o nim.
-Młoda gwiazda która osiągnęła dużą sławę, czy Reto lub Bedoes są zagrożeni?-zaczął czytać na głos.
-Oczywiście ze są zagrożeni!-krzyknął z miną dumnego pawia.
-Kiedyś skończysz być egoistycznym dupkiem?-spytałam przewracając oczami.
-Nigdy.-powiedział opierając nogi na moim łóżku.
-Paweł kiedy mnie stad wypuszczą?-spytałam łapiąc się za głowę przez ból.
-Idę się spytać czekaj tu.-powiedział pokazując na łóżko.
-Kurwa nigdzie się nie ruszę bo nie mogę...-warknelam.
Chwyciłam telefon który leżał na szafce nocnej i zaczęłam przeglądać social media. Zapatrzona w telefon nie zauważyłam ze ktoś wchodzi do mojego pokoju. Była to mama Pawła.
-Dzień dobry?-przywitałam się zdziwiona pytającym tonem.
-Dzień dobry Lara, jak się czujesz?-spytała kładąc torebkę na krzesełku.
-Dobrze, co tu pani robi?-zapytałam podnosząc się powoli.
-Przyjechałam bo...twoi rodzice mnie o to poprosili.-powiedziała podając mi dłon.
-Czyli znowu mają mnie głęboko gdzieś?-spytałam odpychając dłon pani Teresy.
-Nie, po prostu interesy im przeszkodziły w podróży do ciebie...-powiedziała broniąc ich, a ja myślałam ze zaraz mnie krew zaleje. Dlaczego pani Teresa broni tych ludzi? Dlaczego taka miła opiekuńcza, kochana osoba broni takich osób jak moja matka i ojciec?
To nie ma kompletnie sensu...
-Im zawsze interesy przeszkadzają!-krzyknęłam i poczułam mocne ukłucie w klatce piersiowej.
Syknęłam z bólu i zaczęłam się powoli kłaść na poduszkę, myślałam ze nie wytrzymam, ból mogl byc porównywany do bóli porodowych, chociaż nigdy nie rodziłam.
-Paweł ci nie powiedział?!-powiedziała wystraszona pani Teresa.
-PAWEŁ WIEDZIAŁ?!-krzyknęłam dusząc się.
-LARA!!-krzyknął Paweł wbiegając do pokoju w którym leżałam.
-Oszukałeś mnie...-powiedziałam i zamknęłam oczy.
Słyszałam głosy ale nie mogłam otworzyć oczu, nie miałam po prostu siły.
-Nie spij!-krzyczał doktor.
Starałam się nie odpływać, było mi coraz ciężej czułam zmęczenie, wściekłość i smutek. Jak Paweł mogl mi nie powiedzieć ze moi rodzice mają mnie już po raz kolejny w dupie. Wie jaka jest moja reakcja na kłamstwa, gdyby powiedział mi od razu bym pewnie inaczej zareagowała, po prostu machnęłabym ręką.
-Panie doktorze, nie chce umierać.-powiedziałam obracając się z lewej na prawa stronę.
-Nie umrzesz nie na moim stole operacyjnym.-powiedział pewnie.
Tyle razy układałam sobie w głowie jak będzie wyglądała moja smierć...chciałam umrzeć w ciszy i aby mnie nikt nie ratował. Gwarantowana smierć, chciałam jako duch ujrzeć mojego brata nad moim grobem, a nie kurwa on mnie nad swoim...moje całe życie posypało się przez pare nabojów z pistoletu...jakim trzeba byc draniem żeby zastrzelić człowieka?!
Usłyszałam tylko słowa pielęgniarki:
-Teraz usniesz...-powiedziała zakładając mi maskę na usta i nos, zanim zdążyłam się odezwać, cokolwiek powiedzieć oczy mi się zamknęły i zasnęłam. Połowa mnie wiedziała ze przeżyje, ale druga mówiła ciagle ze to koniec mojego żałosnego zycia.
8 godzin później...
Otworzyłam ledwie oczy widziałam rozmyty widok, nikogo przy mnie nie było. Miałam na nosie i ustach maskę z tlenem. Zobaczyłam jak rozchylają się drzwi od sali w której leżałam z innymi chorymi.
-Jak się czujesz?-zapytał lekarz.
-A jak mam się czuć, przypietą do stosu kabli i do tego rodzice mają na mnie wyjebane.-powiedziałam sarkastycznym tonem.
-Okej...-powiedział wpatrując się w dokumenty pewnie w kartę pacjenta.
-Tak szybko nie wyjdziesz stad.-powiedział opuszczając teczkę.
-kurwa...-szepnęłam sama do siebie.
Byłam załamana, myślałam ze pare jebanych dni i wyjdę z tego chujstwa.
Obrocilam się na bok i wpatrywałam się w lampe która stała na szafce nocnej. Chciałam usnąć ale nie mogłam... usłyszałam obok mojego łóżka męski głos.
-Lara...
-Daj mi spokój.-powiedziałam ocierając łzy.
Było mi przykro ze mnie oszukał...niby nie było mi przykro w chuj tylko czułam żal do Pawła. Myślałam ze możemy sobie wszystko mówić on mnie tyle razy bronił. Dbał o mnie a tu chuj takiej rzeczy mi nie powiedział.
Paweł POV
Było mi głupio jeszcze przychodzić do Lary na sale...wiedziałem jaka będzie reakcja. Miałem racje, widząc ją przypietą do tych różnorodnych kabli, a ja debil jeszcze do niej idę...gdzie z mojej winy miała znowu operacje. Czemu zawsze muszę coś zjebac? Nie chciałem znowu próbować nawet nawiązać z nią kontakt bo mogła we mnie czymś jeszcze rzucić. Jedyne co potrafiłem z siebie wydusić to:
-Przepraszam...
Wstałem z miejsca i opuściłem sale.
XXXXXXXX
idk_synku
Weny nie mam i chuj Sory

CZYTASZ
devil love || zeamsone
FanfictionKochałam go, tak cholernie go kochałam. Uświadomiłam sobie to dopiero teraz, kiedy on umarł. Nie mogę w to uwierzyć. Oddałabym wszystko, aby móc z nim porozmawiać, przytulić, podziękować za całe życie, za to co dla mnie robił, cokolwiek. - To twoja...