3

446 22 14
                                    

Obudziło mnie to cholerne ustrojstwo. No tak, poniedziałek w końcu.

Zwlokłam się leniwie z łóżka i powolnym krokiem podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej jakąś przypadkową czarną bluzę z nike i tego samego koloru jeansy z dziurami. Przetarłam twarz i wyszłam z pokoju.

Weszłam do łazienki i zaczęłam się ogarniać. Wyprostowałam moje już długie brązowe włosy i zrobiłam lekki makijaż, wcześniej myjąc zęby.

Wyszykowana wróciłam do pokoju po plecak. Po zabraniu go wyszłam z pokoju i ruszyłam schodami na dół przy okazji modląc się, żebym się nie wyjebała. Przy moim szczęściu wszystko jest możliwe.

- Dzień dobry. - przywitała mnie mama, gdy tylko weszłam do kuchni.

- Cześć. - uśmiechnęłam się słabo i usiadłam do stołu.

Od razu dostałam od mamy śniadanie w postaci płatków owsianych. Podziękowałam i zabrałam się za jedzenie posiłku. Przy okazji wyciągnęłam telefon, aby móc ogarnąć media.

Po zjedzeniu śniadania odniosłam talerz do zlewu. Zgarnęłam plecak i poszłam do przedpokoju, gdzie ubrałam białe air force'y.
Oznajmiłam, że wychodzę i wyszłam.

Idąc już chodnikiem wyciągnęłam słuchawki, bo droga do szkoły od mojego domu nie jest zbyt krótka. Odpaliłam losową playlistę z polskim rapem.

Szłam powoli słuchając muzyki. Przeleciało kilka utworów, których nie lubię, ale nie przełączałam ich. W pewnym momencie włączyła mi się piosenka Pawła. Jej też nie przełączałam, tylko przeklnęłam pod nosem, gdy w moich uszach rozległ się głos Pawła.

W końcu przeniosłam wzrok z moich butów, przed siebie. Wydawało mi się, że słyszałam klakson samochodu. Zmarszczyłam brwi i wyciągnęłam słuchawki. Rozejrzałam się wokół i zobaczyłam samochód Pawła, a nim Świdnickiego we własnej postaci.

- Tak, tu jestem Devils. - machając ręką zwrócił moją uwagę.

- Czego chcesz? - rzuciłam chamsko, pauzując muzykę i owijając słuchawki wokół telefonu.

- Jak myślisz po co tu stoję i z tobą rozmawiam? - zapytał. - Bo ja nie wiem. - dodał sarkastycznie, na co uniosłam jedną brew. - Boże, kretynko wsiadaj. - wywrócił oczami.

- Z tobą? Nigdy. - prychnęłam.

- Próbuje być miły. Wsiadaj do chuja pana i nie marudź. - zdenerwował się.

- Wiesz, pozwól, że grzecznie odmówię i pójdę W SPOKOJU do szkoły, bo się spóźnię. - uśmiechnęłam się fałszywie.

- Wiesz - spojrzał na zegarek w samochodzie. - myślę, że i tak się spóźnisz jak pójdziesz sama W SPOKOJU. - podkreślił słowa, które chwile wcześniej wyszły z moich ust.

- Jak to? - zaśmiałam się z kpiną.

- Za pięć minut dzwonek, a chyba nie chcesz się spóźnić. - odpowiedział, a ja pokiwałam teatralnie głową. - Wsiadaj chodząca pokrako do kurwy nędzy.

- Już, królu szambelanie. - uśmiechnęłam się wypominając mu, jak sam nazwał siebie w swojej piosence.

- Wsiadaj, bo ja nie chce się spóźnić. - pogonił mnie. Wywróciłam oczami i weszłam do auta. - Zapnij pasy. - zwrócił mi uwagę, gdy nie zrobiłam żadnego ruchu w tym kierunku. Po prostu patrzył się na mnie nie próbując nawet oderwać wzroku.

- Możesz już jechać? - spojrzałam na niego, bo powoli zaczęłam się czuć nieswojo.

- Dopóki nie zapniesz pasów nie odjadę. - uniósł brwi i lekko się uśmiechnął.

devil love || zeamsone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz