26.

972 114 14
                                    


I właśnie o to nadszedł ten dzień. 14 lutego.

Walentynki.

Jeśli dla mnie jest był to tak stresujący dzień, to co mają powiedzieć pary? Mam nadzieję, że mnie to nie będzie dotyczyć.

Ranek oczywiście zaczął się normalnie. Zostałem obudzony przez Petera o barbarzyńskiej godzinie – 4 rano to zdecydowanie nie jest moją ulubioną porą – zabrałem spakowane dzień wcześniej bagaże i podjechaliśmy do naszego związkowego biura, skąd mieliśmy wyruszyć na lotnisko razem z nartami. Droga upłynęła nad wyraz spokojnie, głównie dlatego że wszyscy balansowali na granicy jawy i snu. Nawet ja nie miałem siły rozmyślać nad tym, co miało się wydarzyć. Nie włączyłem nawet telefonu, próbując złapać cenne godziny snu. Peter również od razu po wejściu do autobusu zapadł w sen, a w jego ślad poszła cała kadra.

Obudziło mnie gwałtowne potrząsanie za ramię. Przez dobrą chwilę nie wiedziałem gdzie się znajduję, głównie z powodu nawiedzających mnie snów. Jak widać stres odcisnął na mnie piętno, bo obudziłem się zlany zimnym potem. A co jeśli kartki do Krafboecka nie doszły na czas? Albo się pomyliliśmy? Życie swata jest cholernie ciężkie.

Na lotnisku okazało się, że wyjątkowo to nie my spóźniliśmy się lot, tylko samolot jest opóźniony o godzinę. Super. Świetnie się ten dzień zaczął, naprawdę. Oprócz nas przy odprawie czekali oczywiście Polacy, którzy byli jednakowo zaspani jak my. Aczkolwiek Peter nieco przebudził się kiedy zobaczył Kamila i jak zwykle papużki nierozłączki przestały zwracać uwagę na to co się dzieje dookoła nich. Dlatego zostałem skazany tylko na siebie i własne czarne myśli.

Na całe szczęście niedługo potem ogłoszono, że mamy stawić się u odprawy i parę minut później wchodziliśmy już na pokład samolotu. Kiedy zajęliśmy miejsca przypomniałem sobie o włączeniu telefonu, do którego nie zaglądałem od dobrych kilkunastu godzin. Tym razem Peter zajął miejsce u mojego boku, ale nie, wcale nie opuścił Kamila. Ten po prostu usiadł po drugiej stronie przejścia, razem z Dawidem. Czyli miałem się nudzić całą drogę, bo ci znowu sobie plotkowali na wszystkie tematy. Naprawdę nie byłoby wygodniej im w końcu wszystko wyjaśnić zamiast skakać wokół siebie jak króliki w rui?

Aczkolwiek jednak nie nudziłem się aż tak bardzo. Ledwo usadowiłem się wygodnie na fotelu, dobiegł mnie dźwięk powiadomień z Messengera. I to kilkunastu powiadomień, niczym wystrzały z karabinu maszynowego. Boże, albo przez jakiś czas nie pisze do mnie dosłownie nikt, albo z kolei dostaję milion wiadomości na sekundę od każdego. Brr.

Nie zdziwiło mnie, iż pierwszą osobą z największą ilością wiadomości był Richard Freitag, którego zdjęcie profilowe nieustannie wybijało się na moim ekranie. Czyli jak widać nie tylko ja byłem tak zestresowany tamtejszym dniem. Z jednej strony mnie to pocieszało, ale z drugiej... z reguły to on był tej dobrej myśli.

(23:12) Richard: Boże Domen to już jutro.

(23:24) Richard: Mam nadzieję, że te wszystkie kartki doszły.

(23:36) Richard: Albo chociaż większość.

(23:38) Richard: I te dwie ostatnie.

(23:48) Richard: Oby nie pomyśleli że to prank.

(00:09) Richard: Dobra idę spać.

(oo:17) Richard: Daj znać jak czegoś się dowiesz.

(8:08) Richard: Ciągle nic.

(8:10) Richard: Ale z drugiej strony jest ósma rano.

(8:40) Richard: BOŻE DOMEN

(8:41) Richard: OBCZAJ SOBIE INSTA

(8:42) Richard: MAM ZAWAŁ

Moje serce od razu zaczęło galopować. Co na Boga mogło się stać, że on aż tak panikuje? Może to nie ma nic z nami wspólnego, ani nic wspólnego z planem... Od razu nacisnąłem ikonkę instagrama i nerwowo czekałem aż się załaduje. Akurat jak na złość, właśnie teraz musiał się zaciąć. Boże, wyostrzcie się zdjęcia, proszę... Ja już prawie zacząłem umierać. Moje serce kompletnie zaczęły się trząść, tak, że prawie upuściłem telefon.

W końcu się udało.

I zobaczyłem to, co miał na myśli Freitag pisząc do mnie.

O cholera.

___________

......

PERO NA PODIUM, NA TRZECIM MIEJSCU, ON MA BRĄZ, PO 406 DNIACH, BOŻE

Jeśli przeczytałeś - zostaw gwiazdkę!

Ola

With a little help from my friendsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz