42.

952 120 35
                                    

Rano obudziłem się tak zestresowany jak nigdy. Co prawda nie miałem powodów, bo akurat tego dnia nie oddawałem już żadnych skoków, ale sami wiecie – na moich barkach spoczywała odpowiedzialność większa niż jakbym reprezentował kraj na IO.

Z westchnieniem wstałem, ubrałem się, uczesałem i nawet odmówiłem poranną modlitwę, o czym często zdarza mi się zapomnieć. Na śniadaniu starałem się nie denerwować Petera, wręcz przeciwnie – byłem dla niego bardzo miły. Co chyba wyszło nieco podejrzanie bo cały czas patrzył się na mnie kątem oka, marszcząc brwi. Chyba jeszcze trochę potrwa zanim uwierzy w moją przemianę.

Dodatkowo ani razu nie skrzywiłem się, kiedy trener po raz kolejny mówił o moim sposobie lotu. Obiecałem nawet, że postaram się nad tym popracować. Niech chociaż raz w życiu mają satysfakcję. Zadzwoniłem nawet do mamy i pierwszy raz od niepamiętnych czasów nie naskarżyłem na Petera i Cene. Nie żeby kiedykolwiek coś sobie z tego robili. Dodatkowo obiecałem siostrom, że jak wrócę to przeczytam im jakąkolwiek bajkę będą chciały i pójdziemy na sanki. Kiedy człowiek zostaje przyparty do muru to różnie rzeczy się z nim dzieją.

Cały dzień jakoś mi zleciał. Trochę połaziłem wokół hotelu, byłem na treningu, potem sobie sam indywidualnie pobiegałem, poszedłem do sklepu i zrobiłem jakieś drobne zakupy (może Peter mi wybaczy jak mu kupię czekoladę? Dlaczego o tym wcześniej nie pomyślałem) oraz zacząłem pakować się na powrót. Kiedy skończyły mi się już pomysły, zdecydowałem więc pójść pocykać jakieś zdjęcia. W międzyczasie przyszedł mi do głowy pomysł, żeby przejść się do obsługi technicznej, pomóc przy sprawdzaniu sprzętu. Ktoś musi zadbać o to, aby Forfang po raz kolejny nie zabawił się w hiphopowca. Norwedzy od 3 lat nie mogą jakimś cudem pojąć że krok w kolanach był modny kiedy ja kończyłem podstawówkę.

Niestety, mój plan spalił na panewce, gdyż Sepp Gratzer i Borek Sedlak nie chcieli mnie wpuścić.

Dlatego do kolacji jakoś się przesnułem. Jednak z każdą kolejną minutą robiło mi się coraz bardziej niedobrze. Kiedy w końcu po ceremonii nasi wielcy wygrani wrócili do hotelu i przybyli na stołówkę cały dosłownie drżałem z nerwów. Na szczęście wsparcie udzielał mi Richard, który co chwilę rzucał mi pocieszające spojrzenia i podnosił ukradkiem kciuki do góry. Trochę mnie to wspomogło, ale supeł w moim żołądku nadal się nie rozwiązał. Wręcz przeciwnie. Było coraz gorzej.

Zasiedliśmy do stołów. Rozmowy zaczęły trochę cichnąć, ciągle jednak przechodziły przez salę jakieś szmery i chichoty. Peter tym razem siedział dwie osoby ode mnie, odgradzali nas Lanisek i Ziga, więc byłem nieco chroniony, jakby na przykład przyszło mu do głowy mnie uderzyć albo ściągnąć siłą w dół.

Przez chwilę czekałem aż każdy nałoży sobie na talerz kolację. Trwało to trochę, a ja sam aby nie wzbudzić podejrzeń nałożyłem sobie trochę sałatki, szynki, chleba oraz nalałem wody do szklanki. Cały czas wzrokiem szukałem Freitaga, który również nie wyglądał na w pełni zrelaksowanego. No cóż – przynajmniej jesteśmy w tym razem.

Wziąłem głęboki oddech, a moje serce zaczęły się trząść. Upewniłem się jeszcze czy Kamil na pewno jest na sali – był, stukający coś w telefon. O Boże. Mentalnie przeżegnałem się i uniosłem szklankę. Teraz albo nigdy.

Wstałem, zauważając wzrok Petera, który patrzył na mnie kątem oka, pytającym wzrokiem. Zanim jednak zdążył otworzyć usta i coś powiedzieć, ja uniosłem swoją szklankę i sięgnąłem po leżącą obok talerza łyżeczkę. Popukałem nią kilka razy w naczynie. Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, że będzie to aż tak słychać. Nagle wszystkie oczy zwróciły się na mnie. Poczułem się cholernie niekomfortowo, gorzej niż na jakimkolwiek podium, konkursie czy spotkaniu z fanami. Ale raz kozie śmierć. Richard obserwował mnie z pocieszającym wyrazem twarzy i z czymś w oczach, co chyba miało dodać mi otuchy.

- Czy mogę prosić wszystkich o chwilę uwagi?

Na stołówce zapadła kamienna cisza.

_______________

Może towam ciut umili weekend bez skoków :)

Jeśli przeczytałeś - zostaw gwiazdkę!

Ola

With a little help from my friendsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz