Następny dzień rano był bardzo męczący. Po treningu przebyliśmy razem z Richardem całą drogę do schowka w tę i z powrotem, po czym oszacowaliśmy wstępny czas „porwania". Dodatkowo Richard naskrobał list, który miał znaleźć się w pobliżu naszych zakładników, aby wiedzieli czego od nich oczekujemy. Następnie wysłałem esemesa z dokładną instrukcją tego co ma zrobić do Piotrka Żyły. Zostało nam tylko same wykonanie.
Jako wstępny czas wybraliśmy odprawę techniczną, gdyż każdy skoczek musi na niej być (a przynajmniej powinien) dlatego hotel będzie pusty. Nikt nie usłyszy ich ewentualnym wrzasków o pomoc. Punktualnie o godzinie 19:00 wysłałem zarówno do Richarda jak i do Piotrka wiadomość o treści: „start". Nic nie mogło nas powtrzymać. Plan był ułożony doskonale, przewidywał wszystko, możliwe potknięcia czasowe, ewentualnych świadków, którzy mogli się napatoczyć oraz co powiemy trenerom o nieobecności Kamila i Petera.
- Ej, Peter. – wbiłem do naszego pokoju zaraz po kolacji. – Piotrek Żyła napisał mi sms-a, że oni z Kamilem idą wcześniej zostawić swój sprzęt do kontroli, a potem idą gdzieś się przejść. Chcemy iść z nimi? Bo mamy propozycję.
Peter uniósł głowę znad laptopa.
- Kamil nic mi nie mówił. – zapytał z lekką pretensją w głosie. Ale ja przewidziałem i to.
- Wiem, teraz podjęli decyzję, zresztą są już ubrani i pod hotelem, więc po co będą pisali 10 wiadomości, jak wiedzą że i tak mamy razem pokój.
- A ty tam po co?
- Spytaj Piotrka. – wzruszyłem ramionami.
Peter podejrzliwie zmrużył oczy.
- No dobra. Możemy iść. Mówisz że są już pod hotelem?
Mój brat zaczął ubierać się zaskakująco szybko, więc miałem tylko chwilkę aby napisać chłopakom że my już wychodzimy. Zacząłem się nieco stresować. Jak tylko wyszliśmy, wpadliśmy na Richarda, który latał „zdenerwowany" po całym hotelu.
- O Boże, Peter, mój zbawco! – jęknął dopadając do nas. – Masz pożyczyć na chwilę telefon? Zgubiłem swój i oblatałem już cały hotel i nie mogę go znaleźć. Przyniosę ci na odprawę za chwilę.
Pero niechętnie wyciągnął swoją własność, ale nie oponował. Richard odbiegł tak szybko jak się pojawił.
- Chodźmy tędy. – pokierowałem moim bratem.
- Cóż ty za drogę znalazłeś, nigdy nie chodzimy tędy.
- To skrót, wyjdziemy od razu na pole, znalazłem go wtedy, jak zaspałem na trening i przypadkiem tędy biegłem.
Peter na całe szczęście nie oponował. To był tak naprawdę jedyny znak zapytania naszego planu, ale jak widać los mi sprzyjał.
- Ooo widzisz, Kamil też wybrał tę drogę. – mówię z radością kiedy z przeciwnego końca widzę zbliżającego się Żyłę z nawijającym Stochem.
Zanim jednak nasi towarzysze zdążyli się przywitać, my wkroczyliśmy do akcji.
- Co wy kurwa.... – z trudem zamknąłem drzwi, gdyż Peter już zaczął się szamotać. – Kręć tym kluczem szybciej!
- Już, gotowe. – Freitag wyciągnął klucz z zamka. – Nie otworzy się ich od wewnątrz.
- Zabrałeś Kamilowi telefon? – zwróciłem się do Piotrka.
- Jasne. – jak na zawołanie Żyła wyjął urządzenie. – Powiedziałem że mój mi padł i chcę Was poinformować gdzie jesteśmy.
- No i super. – uśmiechnąłem się.
- Co Wam do kurwy strzeliło do głowy? – rozległ się wrzask mojego brata. – To ma być jakiś chory dowcip?
- Domen, Piotrek, to nie jest zabawne. – poparł go o wiele spokojniejszy głos Kamila, w którym jednak dało się wyczuć lekkie zdenerwowanie. Podejrzewam że bardziej bliską obecnością Petera niż zaistniałą sytuacją.
- A teraz moi panowie. – zacząłem, próbując przekrzyczeć ich wrzaski. – Posiedzicie sobie tutaj ładnie. Tyle czasu ile będzie trzeba. Do czasu, aż nie wyznacie sobie swoich uczuć do siebie.
Po czym odwróciłem się, machnąłem na chłopaków oraz ruszyłem z dala od obrzucanych mnie przekleństw.
____________________________
Oj będzie, będzie się działo....
Taka krótka notka ode mnie: przede wszystkim chcę Wam bardzo, bardzo podziękować za prawie 3k wyświetleń, ponad 1000 gwiazdek i ponad 200 komentarzy. To.. po prostu wow, jestem Wam mega wdzięczna za taką motywację!
Dlatego standardowo:
Jeśli przeczytałeś - zostaw gwiazdkę! (i komentarz jest równie mile widziany!)
Do następnego,
Ola
CZYTASZ
With a little help from my friends
HumorCzyli o tym jak Domen wpada na genialny pomysł i postanawia pobawić się w swatkę