Kiedy obudziłem się na drugi dzień nad moim łóżkiem stał Cene. Przez chwilę zastanawiałem się co on tutaj robił, jednak po kilku sekundach przypomniałem sobie akcję z poprzedniego wieczora. Miałem nadzieję że nie był zły, ani nic w tym stylu.
- Coś się stało? – zapytałem niewinnie.
- Domen, jakim ty jesteś kretynem. – westchnął Cene, a moje serce zabiło szybciej. – Ale z drugiej strony jesteś moim bratem i chociaż robię to z ogromnym bólem serca, to muszę ci podziękować.
Widzicie? I'm the real king.
- Nie masz za co. – ziewnąłem i przesunąłem się, robiąc miejsce na łóżku, tak aby Cene swobodnie mógł usiąść. – Ale opowiadaj co i jak.
- Po pierwsze to... - Cene wziął głęboki oddech. – Nie wiem jak ogarnęliście coś całą akcję z kolacją, restauracją i zamianą pokoi bez wiedzy nikogo, szczególnie trenera, ale wow, jestem serio pod wrażeniem. To było... naprawdę miłe... i dosyć romantyczne, muszę ci to przyznać. – mój brat uśmiechnął się pod nosem.
- I? Jakieś konkrety proszę, rozumiem w pełni pochwały na mój temat, ale to możemy przełożyć na później.
- No więc... gadaliśmy i w ogóle, na początku było nieco stresująco, ale potem, po szampanie i w ogóle, rozmowa się nam coraz bardziej zaczęła kleić, było coraz bardziej uroczo i w sumie w końcu.... – Cene zaczął sobie wyłamywać palce, a ja z trudem powstrzymywałem się od chichotu. – Anze zaczął się jąkać i mówić że mu bardzo na mnie zależy, i że w sumie już dawno chciał mi o tym powiedzieć, ale za bardzo się denerwował i nie był pewien czy ja też cokolwiek do niego czuję, w sensie oprócz przyjaźni, no i w końcu stwierdził że zaryzykuje i lepszej okazji nie będzie i... wyznał mi że mnie kocha. – ostatnie zdanie Cene dokończył prawie szeptem.
Roześmiałem się,
- No w końcu. Już naprawdę traciłem nadzieję, że któryś z Was zrobi jakikolwiek krok w tym kierunku. Nawet wczoraj nie byłem pewien czy się przełamiecie. Ah, i jeszcze jedno: nie mów nic Peterowi o tym że maczałem w tym palce.
- Dlaczego? – Cene zmarszczył brwi.
- Bo wtedy zacznie mi wymyślać że i jego chcę swatać, domyśli się wszystkiego i nie będę miał od niego spokoju. No i cóż, oczywiście nie zbliżą się z Kamilem tak jakby chcieli bez mojej pomocy.
- A masz już jakiś plan?
Westchnąłem ciężko.
- Wymyśliłem kilka, ale każdy bo głębszym przeanalizowaniu jest do dupy. Spróbuję chyba ostatni raz z nimi porozmawiać, na osobności oczywiście, a jak to nie wypali... nie wiem, naprawdę nie wiem.
- To w miarę dobry pomysł. – mój brat pokiwał głową. – Dlaczego oni muszą być tacy trudni?
- Ty z Anze nie byliście lepsi. – prycham. – Zeswatanie Was zajęło mi dużo dłużej niż bym chciał. A tak w ogóle gdzie jest Peter?
- Jak tu przyszedłem ubierał się i chyba wychodził na śniadanie.
- Na śniadanie? I nie zabrał mnie ze sobą? – oburzony wyskoczyłem z pościeli. – Zaraz zabiorą mi wszystko co najlepsze! Znając życie już to zrobili. Zostanę na chlebie z masłem.
__________________
Możecie sobie chyba wyobrazić ogólną radość kiedy Cene po zejściu do stołówki podszedł do czekającego na niego Anze i pocałował go na oczach wszystkich. Ale się rozpętało zamieszanie! Prawie takie samo jak w przypadku Krafta i Hayboecka. Oczywiście ja dzielnie musiałem grać swoją rolę i mimo wewnętrznego podekscytowania udałem odruch wymiotny i zdegustowany podreptałem nalać sobie kawy.
Kątem oka zacząłem szukać mojego drugiego brata, w którego znalazłem tam gdzie w sumie powinien być. U boku Kamila Stocha.
-------------
Raw Air jest codziennie, to rozdziały też będą codziennie XD
Jeśli przeczytałeś - zostaw gwiazdkę!
Ola
CZYTASZ
With a little help from my friends
HumorCzyli o tym jak Domen wpada na genialny pomysł i postanawia pobawić się w swatkę