Obudziłam się, kiedy ktoś dotknął mnie za ramię. Ujrzałam starszego pana, patrzącego na mnie ciekawsko. Wzrokiem szukałam Huga, nigdzie go nie było. Mój oddech znacznie przyśpieszył, nie byłam w stanie nic powiedzieć, wciąż rozgladałam się poszukując mężczyzny.- Leży na furze, kto go tak pobił? - spytał mnie starszy mężczyzna.
Ubrany był w ciemny, brązowy, skórzany płaszcz. Nosił czarną czapkę, miał może z pięćdziesiąt lub sześćdziesiąt lat.
Nie odpowiedziałam, nie byłam w stanie. Niedaleko na drodze stał wóz zaprzegnięty w dwa gniade konie.
- Chodź. - podał mi rękę, pomagając wstać.
Bałam się tego faceta, chociaż pewnie nie miałam czego. Po wczorajszym wydarzeniu nie ufałam nikomu obcemu.
- Musisz schować się z nim w słomie, będziemy przejeżdżać przez jedną wioskę, tam są partyzanci... Wyglądasz jak dziewczyna z ich opisu, wczoraj go pobili, prawda? - spytał, wsadzając mnie na furę pełną różnych worków.
- Dlaczego Pan nam pomaga? - spytałam, siadając przy śpiącym Hugonie.
- Mojego syna załatwili w ten sam sposób, ale go za zdradę... - usiadł, łapiąc za lejce.
- Jak zdradził? - spytałam.
- Pomógł uciec jednej Ukraince z dzieckiem, ojciec małrgo to Niemiec, przechodził właśnie przez tą wieś. Ją zastrzelili, mego syna zatłukli, a dzieciaka zostawili na pastwę losu. Czasem mam wątpliwości, czy są na tym świecie porządni ludzie. Nie osądzam po narodowości, czułem, że muszę wam pomóc. - trzasnął z bicza, a konie ruszyły.
Ułóżyłam oficera wygodniej, starałam się zamaskować go słomą. Dzisiaj jego twarz wyglądała gorzej niż wczoraj, pod zaschniętą krwią widać było fioletowo-niebieskie siniaki.
- Słabo wygląda, coś mu się działo po pobiciu? - zapytał, odwracając się do mnie.
- Po tym nie miał siły, aby wstać, trudno było mi się z nim dogadać, chyba kręciło mu się w głowie. Pytał mnie ze trzy razy o to samo, wymiotował. - poinformowałam, patrząc na Niemca.
- Niedobrze...
Miałam ochotę przejechać ręką po jego złotych włosach, ale powstrzymałam się od tej czynności.
- A ty też jesteś Niemką? Jak tak, to świetnie mówisz po polsku. - w tym samym momencie pośpieszył dwie kobyły, ciagnące wóz.
- Ja jestem Polką, służę u oficera. - wciąż nie odrywałam wzroku od Hugona.
- A patrzysz na niego inaczej, niż gdybyś patrzyła na swojego pracodawcę... - dopiero teraz zauważyłam, że starszy mężczyzna przygląda mi się z uśmiechem...
Natychmiast odwróciłam wzrok, spoglądając na drogę znajdująca się za nami. Nic nie odpowiedziałam.Po około czterdziestu minutach ciszy, mężczyzna nakazał schować mi się w słomie. Jak kazał, tak zrobiłam, położyłam się i nie ruszałam. Wjechaliśmy do wioski, słyszałam już ludzi krzyczących "Dzień Dobry" do naszego wybawcy. Nagle do moich uszu dobiegł ten głos, który słyszałam wczoraj.
- Co Pan tam wiezie? Panie Ryszardzie! - Ton mężczyzny sprawił paraliż wszystkich moich mięśni, jego głos rozchodził się po mojej głowie.
- Owies! Pszenica! - odkrzyczał, lekko zdenerwowany.
- Za jeden worek damy Panu dwa takie worki siana. Może być?
- Nie opłaca mi się, chłopcy... - konie zwolniły.
CZYTASZ
Oficer Krause [Zakończone]
Historical FictionWojna zazwyczaj wyzwala w ludziach to co najgorsze, ale i to co najlepsze. Teraz można sortować społeczeństwo. Ten będzie dobry, ten będzie zły. Okupacyjne władze ogarnęły Polskę nowymi zasadami, surowymi zasadami. Rzesza musi uporać się z ludzmi, k...