Praca Jest Najważniejsza!

3K 239 196
                                    

Obudziłam się w środku nocy. Musiało być coś koło drugiej lub trzeciej, ponieważ było jeszcze ciemno. W kącie pokoju paliła się tylko lampka. Przewróciłam się na drugi bok i zobaczyłam jak Hugo śpi przekręcony z książką w ręku.

Hm... Ruszać go czy nie?

Patrzyłam tak przez chwilę na drzemiącego Niemca, kiedy stwierdziłam, że może jednak spróbować odebrać mu jakoś książkę i położyć normalnie. Nie za bardzo chcę go budzić...

Aż mnie bolało, kiedy patrzyłam jak leży skrzywiony. Wstałam i podeszłam do niego. W pełni skupienia, powoli wyciągnęłam Mein Kampf spod rąk Hugona. Szkoda, że nie mamy piecyka w domu...

Dobra teraz tylko jakoś go... poprawić.  Tycnęłam go w nogę, aby sprawdzić czy się nie obudzi. Ani drgnął, ma twardy sen. Stanęłam za łóżkiem i chwyciłam go za kostki. Co ja właśnie wyprawiam? Miałam ochotę wybuchnąć śmiechem, ale powstrzymałam się i zaczęłam ciągnąć do siebie Huga, co nie było łatwe! Przymykając oczy próbowałam zsunąć go z ramy łóżka.

- Co ty robisz? - usłyszałam zaspany głos mężczyzny.

Szybko puściłam jego nogi i otworzyłam oczy. Facet patrzył na mnie, unosząc lekko brwi do góry. Nie wiedziałam, co mam odpowiedzieć.

-... Ciągnę Cię za nogi... - rzuciłam szybko. Właśnie do mnie dotarło, co ja powiedziałam.

Niemiec marszcząc czoło już chciał coś powiedzieć, kiedy jednak zrezygnował.

- Y... Bo, zasnąłeś! I... z książką, poza tym tak krzywo leżałeś, a ja nie chciałam Cię budzić... I pomyślałam, że jakoś, tak, no... - co ja gadam...

- Następnym razem po prostu mnie obudź... - kiedy chciał się poprawić, mocno się skrzywił. Mówiłam, że będzie go boleć! - Zgaś światło...

- Pójdę się tylko napić. - złapałam za klamkę i otworzyłam drzwi, w tym samym momencie pod moje nogi upadł Franz. Co do jasnej cholery?

Podniósł głowę i spojrzał na nas wystraszony. Mina Hugona była bezcenna.

- Nie mogłem zasnąć, widziałem, że światło się pali, to pomyślałem, że pogralibyśmy w karty! - wmawiał nam, przytakując głową.

Hugo zaśmiał się pod nosem i pokrecił głową.

- Już, spać! - pomogłam mu wstać i wypchnęłam z pokoju.

- Co ty wyprawiasz? - spojrzałam na rozbawionego chłopaka.

- To ja już idę spać. - uśmiechnął się i uciekł do salonu.

Nie mam na niego siły...

***

Tydzień później

Hugo Heinrich Krause

Jadwiga poszła zrobić zapasy. Ja siedziałem i patrzyłem jak Franz odpisuje na kolejny list ojca.

- Mój tato przekazuję serdeczne podziękowania. - uśmiechnął się do mnie.

- Nie zostawiłbym Cię przecież tam samego. - podniosłem lekko lewy kącik ust do góry.

Po paru minutach chłopak skończył pisać, złożył kartkę na pół i wręczył mi. Odłożyłem ją na bok, będę szedł to ją zabiorę. Siedzieliśmy chwilę w milczeniu.

- Kochasz ją? - palnął nagle.

- Co? - spytałem, nie za bardzo rozumiejąc, co chłopak ma na myśli.

- Jadwigę!

- Co to są za pytania? - zmierzyłem go.

- Czyli tak! - wykrzyknął uśmiechnięty.

- Mh, nie... - wymruczałem.

Słyszę pytania na ten temat już od tygodnia. Ten chłopak mnie zamęczy.

- Dlaczego?

- Skupiam się na pracy, poza tym to moja służąca.

- I co to zmienia? - pokrecił głową.

- Chodźmy wysłać ten list... - już miałem wstać od stołu.

- Jak się wstydzisz, to ja Ci wujek mogę powiedzieć, co ciocia lubi, albo jak do niej zagadać... - uśmiechnął się.

Tak doświadczonego czternastolatka jeszcze nie widziałem.

- Skąd ty taki specjalista?

- Miało się parę dziewczyn, jeszcze jak się mieszkało w Hamburgu. - przymróżył oczy.

Podeśmiałem się tylko.

- Czyli ty wujek pewnie nie miałeś ani jednej dziewczyny?! - wytrzeszczył oczy.

- Miałem... Kiedyś. - właśnie uświadomiłem sobie, że w ostatnim związku byłem mając siedemnaście lat. Emely przestała się ze mną spotykać, ponieważ się zmieniłem. Nie mam jej tego za złe, żal by było, aby taka piękna, urocza i przemiła dziewczyna marnowała się z kimś takim jak ja.

- Kiedyś to znaczy? - dopytywał się.

- Kiedyś to znaczy kiedyś.

Chłopak spojrzał na mnie zawiedziony i już o nic więcej nie pytał.

Po chwili milczenia zacząłem rozmyślać, czym by go tu zająć. Może się czegoś uczył? Jakiś język, cokolwiek?

- Uczyłeś się czegoś? - zapytałem.

- Kiedy mieszkałem jeszcze w Hamburgu, chodziłem do szkoły. - poinformował mnie.

- No, a... Chciałbyś coś powtórzyć?

Franz pokiwał przecząco głową. Widać było, że nie miał ochoty się czegokolwiek uczyć.

- Napewno?

- Tak

- Wiesz, że lepiej być rozumnym człowiekiem?

- Wiem... Ale nie chcę się uczyć!

Właśnie do domu weszła Jadwiga.

- Jestem. Jak tam? - zapytała. Jej głos rozniósł się po mieszkaniu.

- Franz nie chcę się uczyć. - poskarżyłem się na szkraba.

- Dlaczego? - spytała, przychodząc do nas do jadalni.

- No kto normalny chce się uczyć! - mówił załamany.

- Każdy. - powiedziała kobieta i poszła do kuchni, wykładając produkty.

- Dobra, niech się nie uczy, ale niech nie myśli, że znajdzie potem jakąś piękna damę. Żadna takiego nie będzie chciała. - zastosowałem chwyt psychologiczny.

- A widzi wujek, wujek się uczył i jakoś dziewczyny nie ma. - uśmiechnął się w moją stronę.

Jadwiga podeśmiała się tylko.
Wziąłem głęboki wdech i spojrzałem na śmiejącego się chłopaka.

- Wujek nie ma dziewczyny, bo wujek cały poświęca się III Rzeszy. - uśmiechnąłem się, wstałem i udałem do swojego biura. Prychnąłem z uśmiechem pod nosem, kręcąc głową.

Dzieciaki... bez nich, byłbym kompletnie bezuczuciowy.

Oficer Krause [Zakończone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz