Obudziłem się pod jednym z drzew, którego gałęzie tworzyły osłonę przed śniegiem, który prószył w nocy. Przez dwa miesiące, dzień w dzień, budziłem się przy niej, przy Jadwidzę, której dziś przy mnie nie było. Samotność jest okropna, jeszcze okropniejsza jest, gdy nie ma tej osoby, która warta jest więcej niż wszystko.
Wstałem od razu, ruszając w dalszą podróż, która nie miała już sensu.
***
Słońce z każdą dalszą minutą chowało się za horyzontem. Zbliżała się noc, kolejna, zimna noc, po której mogę nie wstać. Ledwo wlokłem nogi przez ogromne warstwy śniegu.
- Halt! Halt! - gdy znalazłem się na skraju lasu, z prawej zaczął mierzyć do mnie jeden z niemieckich żołnierzy.
- O proszę, kogo my tu mamu. Oficer, sam, w lesie, widać, że zmarznięty, długo nie był w domu...
Nie miałem siły na ucieczkę, odwróciłem głowę w ich stronę. Dwójka Esesmanów stała, spoglądając na mnie ciekawsko.
- Podejdź no! - rozkazał.
Zrobiłem w prawo zwrot i przedarłem się przez śnieg, podchodząc do dwójki, raczej nietrzeźwych mężczyzn.
Jeden z nich zmarszyczył brwi, uważnie mi się przyglądając.
- Ty... To nie Ciebie szuka już od paru miesięcy Gestapo?! - zmierzył mnie od góry do dołu. - Papiery.
- Nie ma Pan pa... - chciałem zaprotestować, lecz mi przerwano.
- Środek pola, sam, nie krzyczy Pan o pomoc. Wygląda na dezercję! Musimy sprawdzić papiery! - rzekł z uśmiechem, wystawiając w moją stronę dłoń w czarnej, skórzanej rękawiczce.
- Nie mam. - poinformowałem.
- Wiem, że masz... Helmut! - skinął do towarzyszą, który sięgnął do jednej z kieszeni mego płaszcza, wyciągnął dokumenty i zaczął przeglądać.
- Hugo Heinrich Krause... To ten. - oznajmił z entuzjazmem.
- No to mamy szczęście! Teraz Krause, ręce do góry i idziemy. - pchnął mnie przed siebie, każąc iść po śladzie.
- Trzeba go przekazać... - szepnął jeden drugiemu.
- Sami go załatwimy, jak ktoś będzie łaskaw zjawić się w tej opuszczonej dziurze to powiemy, że załatwiliśmy gnoja. - konwersowali między sobą.
Wiedziałem, że wiecznie nie ukrywałbym się po lasach, w końcu ktoś musiał mnie znaleźć...
***
Gdy doszliśmy do miejsca, było już ciemno.
Weszliśmy na obszar, na którym stały trzy złączone ze sobą czerwone, ceglane budynki, kostkę na placu oświetlały jedynie żółte światła z latarni. Kto postawił taki obiekt w środku pola?- Chodźmy po Larsa. - Helmut tracił kolegę.
- Co to za dziura? I gdzie tu pluton egzekucyjny? - spytałem obojętnie dwójki panów.
- My będziemy twoim plutonem egzekucyjnym, a teraz stul pysk i siedź grzerznie. Helmut... - chłopak odłożył broń, rzucając mnie na kolana i przykuwając do jednej z części zepsutego działa przeciwlotniczego.
- Kto wam dał mundury? - spytałem z udawanym uśmiechem, patrząc na dwójkę, która ani nie zachowywała się jak podoficerowie, ani na nich nie wyglądała. Nikogo tu oprócz nich, zagubiona jednostka? Na to się nie nabiorę.
Helmut spojrzał wystraszony na tego bardziej pewnego siebie. Chłopak podszedł do mnie wolnym krokiem i nachylił się.
- Zasłużyliśmy na nie. - poklepał mnie po policzku.
CZYTASZ
Oficer Krause [Zakończone]
Historical FictionWojna zazwyczaj wyzwala w ludziach to co najgorsze, ale i to co najlepsze. Teraz można sortować społeczeństwo. Ten będzie dobry, ten będzie zły. Okupacyjne władze ogarnęły Polskę nowymi zasadami, surowymi zasadami. Rzesza musi uporać się z ludzmi, k...