Dni przeciekały mi przez palce, dziesiąty grudnia nadszedł szybciej, niż się spodziewałem. Bardzo nie chciałem tego przyznać, jednak trzeba było powoli szykować się na bal, do którego zostałem poniekąd zmuszony. Mój podopieczny wiedział już o całej sprawie z której, jak wcześniej podejrzewałem, nie był zadowolony.
- Zbieramy się, Ciel. Musimy iść wybrać jakieś kostiumy. - ponagliłem, nie pałając jednak entuzjazmem.
-A nie możemy jutro? - nie krył nadziei. Jak zawsze, gdy rozbijało się o opuszczenie mieszkania.
- Znam właścicielkę najlepszego sklepu z kostiumami w mieście. Pech chciał, że już jutro nie będzie jej w Londynie. Teraz jest ostatni moment, w którym możemy to załatwić. - słowa przychodziły mi z trudem, ale jedynie dobitniej uświadomiły mi, jak pilna to sprawa.
- Zróbmy co mamy zrobić i wracajmy. - zgodził się, dźwigając ociężale z kanapy.
***
Kiedy tylko wszedłem do sklepu, powitał mnie słodki zapach truskawek i herbaty. Lokal obfitował w kolor biały, złote dodatki i kryształowe żyrandole dodawały szyku. Jednak tym, co najbardziej rzucało się w oczy, były liczne wieszaki, na których wisiały kolorowe stroje. Tak skupiłem się na oglądaniu, że dostrzegłem znajomą mi osobę w momencie, w którym rzuciła mi się na szyję. Rzecz jasna od razu wiedziałem kto to, więc bez oporu przytuliłem przyjaciółkę.
- Nina Hopkins. Ileśmy się nie widzieli? - zapytałem wesoło, mierząc wzrokiem człowieka z moich dawnych, szkolnych lat.
- Za dużo, żebyś policzył. - odsunęła się, biorąc pod boki.
Nic się nie zmieniła. Upięta z boku kitka oraz okulary były na swoim miejscu, tak samo, jak pogodny uśmiech. Ubrana była w czarne spodnie oraz koszulę, co wieńczył krawiecki centymetr przewieszony przez szyję. Po chwili w jej oczach zatańczyły podekscytowane iskierki, gdy zobaczyła mojego towarzysza.
- Ach, a to pewnie Ciel Phantomhive. Masz nieskazitelne proporcje, jesteś idealnym modelem. I jeszcze te włosy w tak pięknym odcieniu... - wymieniała jego atuty z rozmarzonym uśmiechem.
- Yyyy... dziękuję? - bardziej zapytał niż stwierdził, pewnie nie wiedząc za bardzo jak się zachować. Kobieta była mało taktowna.
- Nina, czas nas goni. Dzwoniłem do ciebie wczoraj, mówiąc, czego potrzebujemy. - upomniałem, względnie przywołując ją do porządku.
- Racja. Macie już jakieś pomysły za kogo bądź co, chcielibyście się przebrać? - przenosiła wzrok ze mnie na Ciela.
- Jeszcze nad tym nie myśleliśmy. - przyznałem, lekko zawstydzony swoim nieprzygotowaniem.
- Cóż, rozumiem. Usiądźcie na kanapie obok przymierzalni, tam w rogu. - wskazała nam odpowiedni kierunek. - Zaraz wrócę z paroma przebraniami.
Usiedliśmy więc w wyznaczonym miejscu, kobieta natomiast zaczęła chodzić po całym sklepie, przerzucając najróżniejsze kreacje. Nie minęła chwila, gdy wróciła do nas z wieszakiem pełnym kolorowych kostiumów.
- Mam dla was parę propozycji. - oznajmiła rozgorączkowana, biorąc z wieszaka pierwsze dwa stroje.
***
Nie wiedziałem, ile czasu spędziliśmy na przymierzaniu kostiumów, jednak na pewno były to ponad dwie godziny. Sklep już dawno powinien być zamknięty, jednak Nina postanowiła zrobić dla nas mały wyjątek. Obecnie pomagała założyć kostium Cielowi, więc miałem chwilę wolnego, którą postanowiłem wykorzystać na oglądanie zasobów wypożyczalni. W oczy rzuciła mi się od razu opaska z kocimi uszami, którą obecnie miałem na głowie, jednak nic innego nie zwróciło mojej uwagi. Chcąc jednak znaleźć coś zapierającego dech w piersi, nie patrzyłem nawet na dział, w którym się znajduję, przepatrując wszystko po kolei. W pewnym momencie jednak przestałem przerzucać wieszaki, zawieszając wzrok na jednym kostiumie. Ucieszony wziąłem go, gnając następnie do Ciela i Niny.
Pov.Ciel
Miałem już wszystkiego serdecznie dość, mając przy tym świadomość, że przede mną jeszcze długa droga. Obecnie Nina poprawiała niektóre elementy stroju pirata, który dla mnie wybrała. Kiedy jednak wyszliśmy z przebieralni, nie zastaliśmy nikogo na kanapie przed nią. Rozejrzałem się wtedy wokół, nie mogąc odnaleźć wzrokiem mojego opiekuna. Nim się jednak obejrzałem, pojawił się obok, trzymając w rękach wieszak.
- Błagam, przymierz. - powiedział faktycznie błagalnie, podsuwając mi strój.
Ze zgrozą stwierdziłem, że to, co trzyma Sebastian, to sukienka. Była różowa z czarnymi oraz białymi elementami. Jej dół był rozkloszowany, tak, jak nosiło się pod koniec XIX wieku. Miała również doczepione parę kokardek, z jedną wielką na tyle.
- Nie ma mowy. - zaprotestowałem od razu, nie mając zamiaru nawet dotykać tego czegoś.
- No proszę. - zrobił minę, której najbardziej nienawidziłem, bo wyglądał wtedy, jakby miał się popłakać. Niestety nie potrafiłem tego zignorować. Westchnąłem więc na znak mojej niedoli, niechętnie do niego podchodząc.
- Niech będzie. Ale pamiętaj, że tylko ten jeden raz. - ostrzegłem, biorąc od niego wieszak.
Wtedy kobieta znów zagarnęła mnie do przebieralni i już wtedy wiedziałem, że trzeba było mu jednak odmówić.
Pov.Sebastian
Strasznie dużo czasu zeszło na zakładanie wybranej przeze mnie sukienki. Mimo to cierpliwie czekałem na kanapie, nie mogąc się doczekać efektu końcowego. Byłem pod wrażeniem, kiedy Ciel wraz z Niną wyłonił się zza czarnej zasłony. Jak się okazało, kobieta zapewniła mu perukę oraz kapelusz pasujący do sukienki, był to chyba zestaw. Zestaw, w którym ledwie go poznałem. Gwizdnąłem wtedy z uznaniem, na co chłopak lekko się speszył.
- Zadowolony? - zapytał, nie kryjąc swojego niezadowolenia.
- Bardzo. - odrzekłem zgodnie z prawdą.
Po tym podszedłem do niego, aby złapać go następnie w pasie i unieść ku górze. Okręciłem się z nim wtedy parę razy, aby później wtulić w siebie tak, jak to zazwyczaj robiłem. Mimo wszystko trochę się rozpogodził, co uznałem za sukces. Nina tymczasem przypatrywała się tej scenie z niezmiennym uśmiechem, część uwagi poświęcając zegarowi powieszonemu w kącie wypożyczalni.
- Bardzo nie chciałabym was popędzać, jednak minęła dwudziesta. Siedzimy tutaj już cztery godziny, a wciąż nie mamy tego, po co przyszliście. - upomniała, dość słusznie jak na okoliczności.
Odstawiłem więc nastolatka na ziemię, wykończony samym myśleniem o mierzeniu czegokolwiek. Poza tym Ciel też musi się przebrać, co mogło trwać tyle, co zakładanie tej wymyślnej kreacji.
- Dobrze. Ściągniemy z Ciela sukienkę, potem weźmiemy, co tylko nam podsuniesz. - zdecydowałem, wiedząc, że mój towarzysz raczej nie ma nic przeciwko temu.
Pov.Ciel
Ściąganie sukienki było jeszcze gorsze niż zakładanie. Wydawało mi się, że trwało dłużej, jednak mogło to być jedynie złudzenie. Po przebraniu się, aby nie tracić czasu, od razu założyłem ostatni kostium na dziś. Po tym Nina odprowadziła mnie na kanapę, przewiązując mi oczy opaską, abyśmy zobaczyli się dopiero razem. Po chwili wróciła, prowadząc mnie przed lustro.
- Dobrze, możecie zdjąć przepaski. - po głosie odniosłem wrażenie, że jest z siebie niezwykle zadowolona.
Bez marudzenia wykonałem polecenie, aby po chwili z ciekawością oglądać swoje lustrzane odbicie. Zresztą nie tylko moje, ponieważ Sebastian stał obok, ubrany w czarny frak, spodnie w tym samym kolorze i białą koszulę. Wyglądał bardzo elegancko. Ja swoim kostiumem nie odstawałem, ponieważ miałem czarne zakolanówki, spodnie sięgające lekko powyżej kolan oraz marynarkę, wszystko w stonowanych odcieniach.
- I jak? - zapytała nagląco, podziwiając nas.
- Nie wygląda źle, ale co miał ten strój przedstawiać? - zapytałem, nie mogąc doszukać się w tym przebraniu określonej postaci.
- Ty jesteś młodym arystokratom, a Sebastian jest twoim kamerdynerem. Zaczekaj jeszcze chwilę, Ciel. - kobieta pobiegła gdzieś w głąb sklepu, wracając po chwili z przepaską. Założyła mi ją na prawe oko, patrząc na mnie jak na swoje życiowe dzieło. - No, z opaską kostium wygląda lepiej.
- Dobrze, bierzemy te przebrania. - zdecydował Sebastian. Słyszałem po nim, że jest padnięty. Ja nie czułem się dużo lepiej.
Pov.Sebastian
Kiedy opuściliśmy sklep z dwiema dużymi torbami, na zewnątrz panowała ciemnica. Umykając od niej, wsiedliśmy do samochodu, gdzie sprawdziłem godzinę. Ciężko mi było uwierzyć, że to już dwudziesta druga. Nie przypuszczałem, że zajmie to tak dużo czasu. Wydawało mi się jednak, że było warto, ale przede wszystkim czułem ulgę. Mamy to już z głowy.
***
Zaparkowałem przed budynkiem, w którym mieszkałem, czując się tak, jakbym miał wyzionąć ducha. Spojrzałem następnie na siedzenie pasażera, gdzie spał Ciel. Opierał głowę o szybę, cicho pochrapując. Zdecydowałem się na powtórkę z rozrywki, wysiadłem z samochodu i wziąłem go ostrożnie na ręce. Udało mi się bez szwanku zanieść go do mieszkania i położyć na łóżku, nie zakłócając przy tym jego snu. Byłem wszystkim tak wykończony, że po prostu położyłem się obok, nie kłopocząc choćby ze zmianą ubrania. Po prosty przykryłem nas obu kołdrą i czekałem Bóg wie na co, wsłuchując się w nasze oddechy. Popatrzyłem przy tym na pogrążoną we śnie twarz Ciela, odgarniając z niej kilka granatowych kosmyków.
- Dobranoc, księżniczko. - szepnąłem, całując go w czoło.
Witam moje jelonki. Jak w każdy poniedziałek, tak i w ten, wlatuje nowy rozdział. Uwielbiam, kiedy akcja z przeszłości jest przeniesiona do teraźniejszości i występują tego typu nawiązania do oryginału. Z tego powodu nie mogło zabraknąć czegoś takiego w mojej opowieści. Mam nadzieję, że rozumiecie, o co mi chodzi, a next wam się spodobał. Możecie dać znać w komentarzu. Do następnego <3
CZYTASZ
PSYCHOLOG || SEBACIEL
FanfictionSebastian jest młodym, lecz jak twierdzą jego pacjenci, niezwykle dobrym psychologiem. Mieszka samotnie w centrum Nowego Jorku i jak większość ludzi sądzi, że już nic go w życiu nie zaskoczy. Nawet nie wyobraża sobie konsekwencji, jakie niesie za so...