20.Kocham cię

2.8K 224 128
                                    


Pov.Ciel

Po przebudzeniu od razu zaatakował mnie okropny ból głowy. Próbowałem otworzyć oczy, jednak oślepiło mnie jasne światło, które zmusiło mnie do ponownego opuszczenia powiek. Błądziłem przy tym ręką po łóżku, próbując odszukać Sebastiana, jednak wyglądało na to, że już wstał. Ponowiłem więc próbę otwarcia oczu, co skończyło się z równie marnym skutkiem. Jęknąłem, podnosząc się do siadu, aby następnie na oślep opuścić łóżko.

W końcu jednak potrzebowałem zmysłu wzroku, aby ruszyć się z pokoju, więc z wielkim niezadowoleniem uniosłem jedną powiekę. Potem uniosłem też drugą, z trudem znosząc rażące światło. Z ociąganiem udałem się na schody, po których zszedłem, trzymając się asekuracyjnie poręczy. Nie opuszczały mnie dokuczliwe zawroty głowy. W pierwszej kolejności udałem się do salonu, mając nadzieję, że spotkam tam Sebastiana. Nie myliłem się. Mój opiekun siedział na kanapie i czytał. Po chwili jednak oderwał się od lektury, dostrzegając mnie.

- O, wstałeś już. - spojrzał na zegarek na swoim nadgarstku. - Wcześniej niż zakładałem.

- A którą mamy godzinę? - zapytałem zdezorientowany, myśląc, że obudziłem się o poranku.

- Czternasta. - powiedział, na co wybałuszyłem oczy. - Chodź. Dam ci jakieś proszki, które powinny pomóc. Znając życie, czujesz się fatalnie.

Trafił w sedno, więc skwitowałem jego wnioski krótkim kiwnięciem głowy. Sebastian tymczasem wstał z kanapy, odkładając książkę na stolik. Potem weszliśmy razem do przestronnej kuchni. Usiadłem na krześle, Sebastian natomiast zaczął grzebać w koszyczku z lekami. Wyjął z niego jakieś tabletki i podał mi je razem ze szklanką wody. Rzecz jasna wziąłem je, nie dociekając nawet, czym dokładnie są. Jeśli miały zakończyć moje cierpienia, ich skład nie miał dla mnie znaczenia. Zamknąłem oczy i odchyliłem głowę do tyłu, mając nadzieję na chwilową ulgę.

- Za jakieś pół godziny powinno być lepiej. Co prawda całkowicie cię to nie uleczy, jednak objawy powinny nieco zelżeć. Dużo wody pij. Mam miód, sok i jajka, chociaż pewnie jak na razie nie jesteś głodny. Poleciłbym ci sen, jednak to spowalnia metabolizm, więc dolegliwości utrzymują się dłużej. Jesteś w tak ciężkim stanie, że pewnie piłeś na pusty żołądek. Mądrze, nie powiem. Pocierpisz. - zakończył Sebastian, wstawiając wodę, jak zgadywałem, na kawę.

Otworzyłem powoli jedno oko, uśmiechając się przy tym delikatnie, mimo że samopoczucie nie dawało mi powodów do radości.

- Widzę, że ty już nieźle zaznajomiony z tematem. - mój opiekun zbył tę uwagę uśmiechem.

- Leczenie kaca jest podstawową wiedzą wszystkich studentów. - powiedział, wyciągając z szafki biały kubek, do którego wsypał następnie dwie łyżeczki kawy.

- Mi też zrobisz? - zapytałem, czując, jak oczy same mi się zamykają.

- Tego też bym odradzał. Kawa również może ci zaszkodzić. - zalał zawartość kubka wrzątkiem. Praktycznie od razu poczułem ten charakterystyczny zapach.

- To co ja mogę? - jęknąłem cierpiętniczo, nie chcąc mimo wszystko pogarszać swojego stanu.

- Możesz iść się umyć. Kąpiel powinna ci pomóc. Nie mówiąc o tym, że spałeś w ubraniu, więc wypadałoby się odświeżyć. - rzucił, nim udał się z naparem do salonu.

Zostałem chwilę na swoim miejscu, jednak w moment stwierdziłem, że nie jest to taki zły pomysł. Poszedłem do łazienki.

Pov.Sebastian

Zalegałem na kanapie, z bezsilnością wpatrując się w kubek zaparzonej niedawno kawy. Tak naprawdę nie miałem obecnie zapotrzebowania na kofeinę, jednak musiałem coś ze sobą zrobić. Pogadać z Cielem chciałem już wczoraj, jednak jego stan był, mówiąc lekko, słaby. A zależało mi na owocnej rozmowie, którą zapamięta.

Wiedziałem, że jeśli teraz tego nie zrobię, później mógłbym się już w sobie nie zebrać. Nawet teraz, mimo nocy i połowy dnia pełnej owocnych przemyśleń, byłem pełny obaw. Siedziałem więc cały sztywny, zastanawiając się nad tym, co chciałem za chwilę zrobić. Mój strach wzrósł, kiedy usłyszałem, że nastolatek wyszedł z łazienki. Później zszedł po schodach, aby w końcu stawić się w salonie.

- Usiądź na chwilę obok. - poprosiłem, na co kiwnął głową, zajmując miejsce na kanapie.

Usiadłem wtedy po turecku, tak samo zresztą, jak mój podopieczny. Dzięki temu trwaliśmy naprzeciw siebie. Miałem dobry widok na jego twarz, z której wyrazu nie można było wyczytać jeszcze żadnych emocji. Założyłem mu za ucho wilgotne pasemko włosów, aby złapać go następnie za ręce. Potem wziąłem głęboki oddech, myśląc nad tym, jak ująć w słowa to, co chciałbym mu przekazać.

- Ciel... - zacząłem powoli, ostrożnie dobierając słowa. - Chciałbym, żebyś teraz uważnie mnie posłuchał. Musisz wiedzieć, że nigdy nie spotkałem kogoś takiego jak ty. Nie miałem tak silnej potrzeby, aby być przy kimś, opiekować się i spędzać z tą osobą każdą wolną chwilę. Sama twoja obecność sprawia, że czuję się szczęśliwy. Kocham cię, i to nie tak, jak kochać można przyjaciela czy członka rodziny. Kocham cię tak, jak kochać można jedynie przeznaczoną ci osobę.

Miałem lekko spuszczoną głowę, przez co nie widziałem jego reakcji. Moje oczy stały się szkliste pod wpływem różnych emocji. Może za bardzo się pośpieszyłem? Cisza, jaka zapanowała po wypowiedzeniu ostatniego zdania, przedłużała się. Kiedy usłyszałem cichy szloch, podniosłem szybko głowę, aby spojrzeć na nastolatka.

Ciel płakał, jednak nie mogłem zobaczyć jego twarzy, ponieważ spuścił głowę jak ja chwilę wcześniej. Nieco się zaniepokoiłem. Był zły? Smutny? Powiedziałem coś nie tak? Moje wszystkie obawy jednak rozwiały się, kiedy spojrzał na mnie z uśmiechem, mimo że z jego oczu wciąż płynęły łzy.

Uniósł się lekko i złożył na moich ustach czuły pocałunek, co było jednoznacznym potwierdzeniem. Oddałem go, wkładając w to jak najwięcej uczuć. Kiedy odsunęliśmy się od siebie, spojrzałem w jego błękitne oczy, w których odbijała się radość. Następnie oparłem o siebie nasze czoła, ciesząc się przy tym jak głupi. Takie gesty były rzeczami, które lubiłem najbardziej. Momenty, kiedy mogłem go dotknąć, czuć ciepło jego ciała.

Pov.Ciel

Żadne słowa nie potrafiły wyrazić tego, co w tej chwili czułem. Sebastian był dla mnie kimś ważnym, ale dopiero powiedzenie tego na głos utwierdziło mnie w uczuciu. Wraz z tą myślą usadowiłem się na jego kolanach, brodę opierając o jego ramię. Sebastian objął mnie za to w pasie, jedną z dłoni przeczesując moje włosy. Było mi ciepło i wygodnie. Dodatkowo spokój ducha, jaki odczuwałem, działał kojąco i usypiająco. Byłem wyczerpany i choć bardzo nie chciałem zasypiać, to zmęczenie w końcu wygrało z silną wolą walkę, która zresztą z góry była przegrana. Zasnąłem, wsłuchując się w miarowe bicie jego serca.


Witam moje jelonki! Ten długo wyczekiwany, dwudziesty rozdział. Takie pytanko, które zadawał sobie też Sebastian. Nie pośpieszyłam się za bardzo z tym wyznaniem? Cóż, mam nadzieję, że nawet jeśli wszystko dzieje się za szybko, to nowa część wam się podobała. Poza tym z rozdziałem dziewiętnastym była taka ciekawa sytuacja, a mianowicie nie dałam tytułu i nikt nie zwrócił mi uwagi, a na pewno ktoś zauważył. Jakby to się jeszcze kiedyś zdarzyło, to mi śmiało zgłaszajcie, ponieważ rozdział wisiał przez dobre pięć dni bez tytułu xD

PS: Może nie ma dużo sposobów na kaca, ale trochę się naszukałam, sprawdziłam na paru stronach i jest to sto procent legit.

PSYCHOLOG || SEBACIELOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz