Thomas westchnął ciężko, wystukując palcami rytm trzasków wywoływanych przez ocierające się o siebie metalowe elementy. Pamiętał, jak za wcześniej ta ograniczona przestrzeń i nieprzyjemny hałas potęgowały jego strach. Zaśmiał się na samą myśl, że zdążył już tak bardzo oswoić się z tym dźwiękiem, miło że przecież nie zginął aż tyle razy. Doskonale pamiętał swoją pierwszą przejażdżkę, jak bardzo był wtedy przerażony i jak daleki był od rozumienia, co dzieje się dookoła niego. Teraz, gdy śmierć była dla niego jedynie lekką niedogodnością, solidną dawką bólu i kolejną blizną, nie odczuwał już tego w tak głęboki sposób, a w głębi duszy martwił się, czy kiedykolwiek da radę poczuć coś naprawdę całym sobą. I bał się, że jeśli odpowiedź będzie negatywna to wpłynie to na jego relację z Newtem, a przecież nie wybaczyłby sobie, gdyby nawet przypadkiem zranił chłopaka. Przymknął oczy, łudząc się, że w ten sposób pierwszy kontakt z jasnością panującą w Strefie będzie choć minimalnie mniej bolesny.
Ben od samego ranka zachowywał się, jakby dosłownie urwał się z choinki. Poruszał się jakby ostrożniej, rozglądał, jakby próbował doszukać się czegoś na twarzach sztamaków i o dziwo zachowywał dystans, mimo że wielu z nich aktualnie się zmartwiło, co go trapi. Podchodzili, pytali, próbowali rozmawiać i wszystko to spełzało na niczym. Nikt nie potrafił zrozumieć nagłej wściekłości chłopaka, który próbował wszystkich do siebie zniechęcić. I który zachowywał się nagle jak dzikie zwierzę uwięzione w klatce. A Ben po prostu pamiętał za dużo. Wystarczyłaby minuta, bo to właśnie w jej trakcie, gdy Thomas dogorywał swoich ostatnich chwil w ramionach ukochanego, zdążono podać Benowi Lek na Śmierć. Niemniej pewnych rzeczy cofnąć się nie dało i Ben pamiętał różne wersje swojej historii. Zupełnie nie rozumiał całego tego deja vu, początkowo sądził, że to jedynie efekt uboczny tej cholernej szczepionki, ale nawet on z IQ mniejszym niż rozmiar własnego buta, zdołał koniec końców połączyć wątki. A bardzo nie podobała mu się wizja przyszłości, w której albo wszyscy go nienawidzą, albo jest martwy. Nikomu normalnemu by się nie podobała. Więc uznał, że jeśli usunie Thomasa z obrazka to świat zacznie działać jakoś tak lepiej.
Sztamak był święcie przekonany, że był jedyną osobą, której podano lekarstwo. Nie pamiętał żeby podawali komukolwiek przed nim, a przecież to wokół niego kręciła się cała jednostka medyczna po ataku szału Thomasa. Dlatego, gdy po całej Strefie echem poniósł się huk obwieszczający przybycie Pudła, Ben, próbując zgrywać wyluzowanego, podszedł do odpowiedniego miejsca, tak, jak zresztą uczyniła to reszta chłopców. Tyle, że stanął nieco w innym miejscu. Tak, by Thomas zaraz po wyskoczeniu z Pudła nie mógł go zaatakować, jak zrobił to ostatnim razem. Chłopak był naprawdę święcie przekonany, że ogarnia sytuację najlepiej ze wszystkich sztamaków obecnych w Strefie, przynajmniej na tamten moment. I pewnie dlatego, że tkwił w swojej pewności, nie zauważył ukradkowo wymienianych spojrzeń innych Streferów.
Sztamaki podnieśli klapy i Newt wskoczył do Pudła, ze standardowym uśmiechem i tekstem powitalnym. Thomas zwlekał chwilę z otworzeniem oczu, jakby dzięki temu mógł udawać, że świat przestał się kręcić, jednak narastające buczenie tłumu sztamaków zmusiło go do podjęcia działania. Pewnie chwycił wyciągniętą rękę Newta i spojrzał na niego z tak ogromnym smutkiem pomimo uśmiechu, że blondyn miał ochotę go przytulić. Ale nie mógł spalić ich planu na panewce. To byłoby nierozsądne. Thomas wiedział, że musi zaatakować Bena. Miał na to nawet solidną ochotę, wciąż doskonale pamiętając informację o śmierci Minho, ale czuł się na to zbyt zmęczony. Miał ochotę położyć się w Pudle i zostać tam aż świat nie wróci do normy. Gdy mimowolnie napinał mięśnie, przygotowując się do wyskoczenia z Pudła, poczuł, że uścisk Newta na jego nadgarstku rośnie. Spojrzał na chłopaka, którego twarz nie wyrażała absolutnie niczego, z absolutnym zaskoczeniem.
![](https://img.wattpad.com/cover/146087216-288-k431524.jpg)
CZYTASZ
Więzień Labiryntu - Re: Powrót do przeszłości
FanficThomas cieszy się, że udało im się uratować aż dwieście osób. Nowa kolonia Odpornych miała pozostawać bezpieczna dopóki Kanclerz Paige nie zdradzi jej położenia. Jest szczęśliwy, że Minho przetrwał. Że Brenda przetrwała. Zaskakujące, ale nie odczuwa...