Rozdział 14

161 20 0
                                    


Paulina

Aut bibat, aut abeat! – Albo niech pije, albo niech odejdzie!

Kinga bardzo namawiała mnie, żebyśmy chociaż raz poszły razem na dyskotekę. Znała wszystkie najlepsze warszawskie miejscówki i za cel postawiła sobie zabranie nie do jednej z nich. Chciała, żebym się odprężyła. Zaprosiła kolegę swojego chłopaka i miałam wrażenie, że wspomniała mu o poczwórnej randce. A ja nie zamierzam z nim nic robić. To jej znajomy i mogę ewentualnie zamienić z nim kilka zdań. Nic więcej. Zakładam czarną, koronkową sukienkę na długi rękaw, który wykonany jest z tego samego materiału. Jest dosyć krótka, bo przed kolano, ale stwierdziłam, że raz mogę wyglądać dobrze. Robię mocniejszy makijaż i podkręcam włosy na końcach przy pomocy lokówki Kingi.

Chłopaki przyjeżdżają po nas i komplementują nasz wygląd. Siedzę na tyłach razem z Marcinem i czuję, że się nie zaprzyjaźnimy. Ręce mi się trzęsą z powodu jego przeszywającego wzroku. Patrzy w kierunku moich ud i to mnie zaczyna denerwować. Na szczęście po kilkunastominutowej drodze do klubu, wchodzimy do środka i siadamy w boksie. Chłopcy zamawiają dla nas piwo i przynoszą je do stolika. Kilka minut rozmawiamy i utwierdzam się w przekonaniu, że nie podoba mi się Marcin. Gdy tylko otworzył usta, nawet sztuczny uśmiech mi opadł. Denerwuje mnie. Mam wrażenie, że cały czas lampi się w mój dekolt, którego wcale nie odsłoniłam, jakbym miał rentgen w oczach.

Upijam łyk piwa i spoglądam na świetnie bawiącą się Kingę. Naprawdę nie widzi, że źle się czuję w jego towarzystwie?

Wstaję z siedzenia i mówię, że muszę iść do łazienki. Z ulgą ruszam w tamtym kierunku i uśmiecham się pod nosem, że uwolniłam się na chwilę od Marcina. Mijam tłum ludzi i znajduję się na końcu w korytarzu prowadzącym do łazienek. Pytam się dwóch dziewczyn, czy stoją w kolejce, a one tylko potakują. Są już chyba nieźle wstawione. Nagle z jednej łazienek wyłania się nieźle obdarowana blondynka, a za nią nikt inny jak Olek. Trzyma rękę na jej tyłku i uśmiecha się do niej. Czuję właśnie ukłucie zazdrości. Ten cholerny facet ... Jezu ogarnij się. Nie masz do niego prawa. – powtarzam sobie. Nie jestem z nim i wiedziałam, że pewnie chodzi na randki, ale nie sądziłam, że będę świadkiem takiego zdarzenia. Uśmiech Olka gaśnie, gdy mnie widzi.

- Paulina? – mówi zaskoczony moim widokiem. Jego wzrok błądzi po moim ciele, a ja mam ochotę uciec.

- Hej. – uśmiecham się do niego sztucznie. Muszę grać, że wszystko jest okej. W końcu nie mam do niego prawa. Nie szukam związku. A czuję, że z Olkiem na tym by się nie skończyło. Sam chyba nie wie co robić i szepcze coś dziewczynie na ucho, a ta odchodzi, patrząc na mnie krzywo.

- Co tu robisz? - staje obok mnie. Czuję zapach jego perfum i jakichś tanich damskich. Pewnie tej dziewczyny z wielkimi cyckami. Migdalili się w łazience jak nic, nie da się tego ukryć. Potargane włosy, ślad szminki – na pewno szybki numerek.

- Jestem ze współlokatorką i jej przyjaciółmi. A teraz aktualnie stoję w kolejce do łazienki.

- Tak? Mówiłaś, że raczej nie gadacie ze sobą. – mruży oczy, jakby wyczuwał kłamstwo.

- Bo to prawda. Ale nie miała z kim iść i stwierdziła, że może wreszcie się zaprzyjaźnimy. – przy ostatnich słowach pokazuję cudzysłów palcami i przewracam oczami. Olek śmieje się i mówi, że zwolniła się kabina. Wchodzę do niej i biorę kilka wdechów. Nigdy nie zaznałam zazdrości. Trzymam się z daleka od facetów. A teraz co? ... Chowam się i liczę, że sobie pójdzie? Jaka ja jestem głupia. Gdy wychodzę z kabiny, Olek nadal tam stoi. Myję ręce i patrzę na niego w lustrze. Olek puszcza mi oko, a ja zauważam, że nadal ma ślad szminki na dole policzka. Podchodzę do niego i go ścieram. Patrzy na mój palce pokryty czerwonym kolorem i krzywi się.

Tom 1 ,,Jesteś dla mnie wszystkim''Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz