Rozdział 6

198 23 14
                                    


Olek

,,Wspom­nienia są jak ta­tuaż, po­zos­tają na zaw­sze, ale jeśli się ich od­po­wied­nio nie pielęgnu­je mogą wyb­laknąć .... ''

Święta, święta i po świętach, jak to mówią. Było, minęło, a teraz czas się brać do roboty. Nieprędko będzie więcej wolnego, więc czas wykorzystać jeszcze poświąteczne nastroje. To, co powiedział Krystian, nie daje mi spokoju. Coś w tej historii jest nie tak. Tylko nie wiem co.

Odgrzewam na szybko pizzę w piekarniku na śniadanie i wychodzę z kluczykami w ręku. Jestem w drodze do pracy, ale skręcam gwałtownie i kieruję się na cmentarz. Taki wewnętrzny przymus. Wchodzę przez starą zardzewiałą furtkę i kieruję się w odpowiednią alejkę. Staję z założonymi rękami przed grobem Rafała i przez chwilę przyglądam się zdjęciu.

- Chłopie, co ty przede mną ukrywałeś? Byłeś dla mnie jak brat, a teraz okazuje się, że kłamałeś? – wiem, że mi nie odpowie, ale nie mogę się powstrzymać. Postanawiam poszukać informacji na własną rękę. Chcę zacząć w miejscu, o którym wspomniał Krystian. Przekładam dzisiejszego klienta na jutrzejszy wieczór, żeby móc sprawdzić, czy to, co powiedział Krystian, jest prawdą.

Siedzę teraz w kafejce z kubkiem gorącej kawy w ręku i zastanawiam się, kto może wiedzieć o miejscu wyścigów. Chcę się tam dostać jak najszybciej. Niestety nikt nie przychodzi mi do głowy. Przeglądam kontakty w telefonie i nagle wpadam na pewnie trop. Taki jeden młodzieniaszek często przychodzi do mojego studia i robi sobie tatuaże. Kiedyś coś wspominał o wyścigach. Tak! Teraz sobie przypominam! Wybieram jego numer i czekam na sygnał. Jak to dobrze, że wszystko zapisuję w notesie!

- Słucham. – odbiera po drugim sygnale.

- Cześć Piotrek. Tutaj twój ulubiony tatuażysta Olek. – podśmiewam się. Muszę wyciągnąć od niego jakieś informacje lub wskazówki.

- Cześć. Czyżbyś miał dla mnie ciekawą propozycję?

- Właściwie to prośbę. Czy mógłbyś się ze mną spotkać w studiu za dziesięć minut? – proponuję.

- Może za dwadzieścia? Właśnie jadę po płyty PVC.

- Dobrze. To do zobaczenia za dwadzieścia minut. – mówię zadowolony.

- Na razie. – rozłączam się i dopijam resztki kawy. Wstaję od stolika i wychodzę na zewnątrz. Idę w kierunku swojego studia i już po pięciu minutach jestem u celu. Sprawdzam mejla, Facebooka i wklejam do wzornika nowe propozycje. Ostatnio robiłem kilka zupełnie niestandardowych tatuaży i zamierzam je umieścić w skoroszycie.

Po dwudziestu minutach dzwonek na drzwiach oznajmia przyjście Piotrka. To młody chłopak wyglądający na ledwo osiemnaście lat z wytatuowanymi rękawami jak ja. Ma ogoloną głowę i przez to wygląda groźniej niż ja. Ludzie czują do niego respekt, co niewątpliwie pomaga mu w życiu codziennym. Tylko z pracą gorzej. Na razie robi jako dostawca, a czasem dorabia jako robotnik na budowach. Ogólnie to dobry i miły chłopak. Może trochę nieokrzesany, ale wcale mu się nie dziwię. Rodzice zawsze trzymali go na krótkiej smyczy, więc wraz z osiągnięciem pełnoletniości wyprowadził się z domu i zaczął szaleć.

- O co chodzi? – podaje mi rękę na przywitanie i opiera się o biurko w niewielkiej recepcji. Zmieniam kartkę na zamknięte i idę z nim do pokoju, w którym tatuuję. Siada na leżance, a ja naprzeciwko niego na taborecie.

- Słuchaj. Kiedyś coś wspominałeś przypadkiem o jakichś nielegalnych wyścigach motocyklowych. – przez jego twarz przebiega zaskoczenie. - Czy wiesz może, gdzie się one odbywają? Jak się tam dostać? Cokolwiek.

Tom 1 ,,Jesteś dla mnie wszystkim''Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz