Rozdział 16

156 19 6
                                    

Olek

Imperare sibi maximum est imperium – Panowanie nad sobą to największa władza

Krystian zaprosił naszą całą paczkę na domówkę. Na tę okazję kupiliśmy z chłopakami dużo żarcia i alkoholu w pobliskim sklepie. Miałem zamiar się dzisiaj nawalić. Należał mi się odpoczynek. Cały tydzień ciężko pracowałem. Musiałem pozałatwiać wszystko i uzupełnić zeszyt z zapisami. Miałem chwilowo dość i potrzebowałem odprężenia.

Rozwalamy się na kanapie i włączamy mecz. Nie jesteśmy jakimiś zapalonymi kibicami, bo nie mamy na to za bardzo czasu, ale od czasu do czasu udaje nam się obejrzeć jakiś mecz. Nasi wygrywają, więc jesteśmy zadowoleni. Kibicujemy mocno i krzyczymy, kiedy jest gol. Nie ukrywam, że zauważam nieobecny wzrok Krystiana. Tak jakby coś go martwiło. Może coś nowego w śledztwie? Mruży oczy, a przez to robi mu się zmarszczka na czole. Postanawiam go o to zapytać.

- Krystian, chodź na chwilę do kuchni. – wstajemy i wychodzimy z salonu. Zastanawiam się, jak zacząć rozmowę z nim.

- Co jest? – krzyżuje ręce na piersiach i patrzy na mnie wreszcie obecnym wzrokiem.

- To ja się pytam, co jest. Widzę, że jesteś nieobecny. Błądzisz gdzieś myślami, odkąd przyszliśmy. – wyrzucam mu.

- Sorry. – spuszcza głowę, jakby wstydził się tego, że zauważyłem.

- Sorry?- patrzę na niego krzywo. - Stary, ty mi lepiej powiedz co się dzieje?

- Nic ważnego. – ucina, unikając mojego wzroku.

- Kurwa, Krystian. – teraz to się wpieniam. - Jesteśmy przyjaciółmi. Czemu nie chcesz ze mną pogadać? - znamy się tyle lat, a on co? Boi się mi powiedzieć prawdę?

- Ja po prostu... czasem zastanawiam się, czy dobrze wybrałem zawód. – kończąc to zdanie, wraca do chłopaków. Tyle. Koniec. Bez żadnych wyjaśnień. Mam mętlik w głowie. Cholera, czyżby wątpił w bycie dobrym policjantem? Przecież od zawsze o tym marzył. Jak byliśmy mali, na każde Halloween przebierał się w policjanta. Zawsze w swoje urodziny miał na sobie taki strój. Kurde, nawet w święta!

Olek – dziewięć lat

Wróciliśmy z chłopakami z szkoły i postanowiliśmy, że najpierw się pobawimy. Lekcje możemy odrobić, jak będzie ciemno. Rzucamy plecaki na werandę domu Krystiana i biegniemy na tyły ogrodu. Z szopy wyciągam czapkę policyjną i broń.

- Dzisiaj ja chcę was łapać! – krzyczę podekscytowany. Denerwuję mnie to, że nigdy nie byłem jeszcze policjantem.

- Nie. To ja jestem policjantem. Zawsze ja. Ty jesteś złodziejem. – popycha mnie Krystian.

- Nie jestem złodziejem!

- Jesteś.

- No dobra. Bądź tym policjantem! – odpuszczam w końcu. Mama mówi, żebym był mądrzejszy. Krystian zabiera mi czapkę i zakłada ją na swoje jasne włosy. Kajdanki wsuwa do kieszeni i mówi, że mamy zaczynać. Razem z Rafałem chwytamy swoje zabawkowe pistolety i udajemy, że napadamy na bank. Zrobiliśmy z zabawkowych pieniędzy i pudełka kasę i stajemy udając, że za nią stoi jakaś pani.

- Ręce do góry to napad! – krzyczymy donośnie. Rafał wyciąga wszystkie pieniądze i chowa je do kieszeni.

-Stać policja! Broń na ziemię! – Krystian przystawia mi do głowy pistolet, a my z Rafałem kładziemy się na trawie. – zakuwa mnie w kajdanki, a potem robi to samo z drugim złodziejem. Podnosimy się skuci i idziemy do boksu dla psa, który zdechł dwa lata temu. Jest tam siatka, która przypomina więzienie. Krystian zamyka nas tam i siada na krześle. Po kilku chwilach ciocia woła nas na obiad. Kończymy zabawę i biegniemy głodni do stołu.

Tom 1 ,,Jesteś dla mnie wszystkim''Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz