Rozdział 15

167 19 3
                                    

Olek

Pecuniae imperare, non servire oportet – Pieniądzom należy rozkazywać, nie służyć

Kiepsko wyszło z tym klubem. Zrobiło mi się głupio, gdy Paulina zobaczyła nas wychodzących z kabiny. Uśmiechałem się sztucznie do blondynki, ale jak zobaczyłem zranioną twarz Pauliny... poczułem się cholernie głupio. Zabolało ją. Widziałem to w jej oczach. Może się do tego nie chciała przyznać, ale jej też zależało. Chciałem jakoś to naprawić i bawiłem się z nią całą noc. Później zaproponowałem wspólne zakupy, żeby pokazać jej, że mi zależy. Bardziej niż mogłaby przypuszczać. Żeby tylko wiedziała, że myślałem o niej, gdy dziewczyna... Dosyć! Muszę przestać o tym myśleć. To jest nie na miejscu.

Napisałem Paulinie, że za dziesięć minut kończę i mogę z nią jechać na zakupy. Odpisuje, że jej pasuje i czeka na mnie pod salonem. Zbieram się i zamykam studio. Przełożyłem klientów, którzy nie mieli mi tego za złe i ruszyłem spod studia. Po kilku minutach parkuję pod salonem i widzę Paulinę. Idzie w moim kierunku w niebieskiej sukience i rozpuszczonych włosach. Wygląda niesamowicie i zamierzam jej to powiedzieć. To niecodzienny widok.

- Czy ty byłaś sama na zakupach?

- Co? Nie. Czemu pytasz? – marszczy brwi ze zdziwienia. Mam ochotę ją pocałować. Kurwa, to jakaś porażka. Gdyby tylko wiedziała, że z tą dziewczyną w klubie udało mi się skończyć, bo pomyślałem o jej uśmiechu i niebieskich oczach.

- Bo wyglądasz ślicznie. – uśmiecham się do niej. – Koniecznie musimy poszukać ci sukienki w takim kolorze.

- Jezu, Olek ty to umiesz sypnąć komplementem. – śmieje się, a ja ruszam w stronę najbliższego centrum handlowego. Opowiadam jej na szybko o tym, że Agata wczoraj wyjechała do Londynu. Znalazła tam pracę i tanie mieszkanie. Cieszę się, że ruszyła do przodu. Nie chciałem, żeby się wiecznie zamartwiała. Pożegnaliśmy się z nią i podziękowaliśmy za te wszystkie lata. Paulina mówi, że tak najwyraźniej było jej łatwiej pogodzić się z tragedią. A ja się z nią zgadzam. Później pytam, jak się mają sprawy z Kingą.

- Czy Kinga była na ciebie zła?

- Nie. – uśmiecha się, jakby miała zaraz powiedzieć coś śmiesznego. - Jak zobaczyła z kim tańczę, stwierdziła, że ona też prędzej poszłaby do łóżka z tobą niż Marcinem.

- Tak? To... miłe. – zaczynam się zastanawiać nad jej słowami. – Chciałabyś się ze mną przespać?

- Co?! – patrzy na mnie zszokowana.

- Powiedziałaś ona też. – uśmiecham się.

- Oj tak mi się powiedziało. – opuszcza wzrok na ręce. Zaczyna skubać rąbek sukienki speszona. To słodkie. Czyżby czasem o mnie myślała?

- Dobra już dobra. Żartowałem. – śmieje się. Szukam miejsca parkingowego i zatrzymuję się na jednym z nich. – Ale jakbyś była chętna, to zapraszam. – zaciągam ręczny, uśmiecham się do niej i wychodzę z samochodu. Zaczyna się zabawa.

Paulina

De gustibus non est disputandum – O gustach nie należy dyskutować

To było bardzo dziwne. Olek naprawdę to zaproponował? Muszę przestać o nim myśleć, co wcale nie jest proste. Wspólne zakupy nie były dobrym pomysłem. Jesteśmy już w setnym sklepie, a Olek gorzej wybrzydza jak ja. Poważnie! Różowa za pstrokata, czarna za poważna, ta za krótka. Gorzej jak baba, przysięgam. Zakupy z facetem są gorsze niż sądziłam. Ja wiem, że chce zadbać o mój dobry wygląd, ale...

- Olek... błagam... kupmy cokolwiek. – jęczę zmęczona tymi całymi zakupami. Ledwo się wlokę za nim. Uśmiech nie schodzi jednak z twarzy Olka. Cały czas ma nadzieję, że znajdzie coś idealnego dla mnie. Powodzenia my życzę, bo zaraz sklepy się skończą.

Tom 1 ,,Jesteś dla mnie wszystkim''Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz