Wszystkiego uratować się nie da

15 3 0
                                    

                                                                                         Aron

   Jacqline chyba nigdy nie da nam spokoju. Musimy ją w końcu powstrzymać. Razem chyba damy radę, prawda? Tylko co, jeżeli nam się nie uda?
   To nie czas na rozmyślanie nad takimi scenariuszami. Jesteśmy tu po to, żeby się jej pozbyć. W grę wchodzi los całej ziemi.

- Pokażcie co potraficie cukiereczki! Dam wam chwilkę na przygotowanie. - powiedziała śmiejąc się pod nosem. Kara przywołała trzy gardy i stworzyła tę samą kopułę co na arenie, Sadie wyciągnęła swoją kosę. Natomiast wokół Eris można było zauważyć przeskakujące iskry. Hazar schował się za Moirą, która z pewnością uniosła pięści. Stanąłem w lekkim rozkroku i wyciągnąłem swój ulubiony nóż. Idealny do zarżnięcia irytującej demonicy! - Gotowi? No to zaczynajcie!

   Rzuciliśmy się razem z Sadie na Jacqline, która w ostatniej sekundzie zrobiła unik i w odpowiedzi zaczęła rzucać mrocznymi kulami. Na szczęście Eris była w stanie wysadzać je swoją błyskawicą. Natomiast Akise osłaniał nas swoją świętą tarczą. Zatrzymałem się na chwilę odwracając się do Sadie.

- Skacz! Podsadzę cię! - krzyknąłem i przygotowałem się. Sadie wybijając się w powietrze zrobiła salto, a następnie wzięła duży zamach i wykonała pionowe cięcie kosą. Niestety nie trafiła. Jacqline złapała za ostrze kosy rzucając Sadie w najbliższe drzewo.

- Za wolno! - odparła demonica szyderczo się uśmiechając.
   Pomyślałem wtedy: 'To moja szansa, odsłoniła się!'
   Podbiegłem do niej od tyłu i poprowadziłem cięcie wzdłuż jej pleców. Upadła przyklękając na jedno kolano. Uśmiechnąłem się tryumfalnie. Następnie odskoczyłem kawałek od Jacqline pozwalając działać biegnącej w naszą stronę Moirzę, która po paru uderzeniach złapała przeciwniczkę za nogę i  wyrzuciła ją w powietrze. W tym czasie Eris zdążyła wytworzyć w ręku  błyskawicę w kształcie wielkiej włóczni, którą posłała w niebo. Kara rzuciła gardami, które łącząc się z wytworem Eris spowodowały ogromną eksplozję w powietrzu. Cofnęliśmy się wszyscy, czekając aż dym i kurz po wybuchu opadną.
    Ku naszemu zdziwieniu Jacqline wróciła na miejsce, w którym stała tak jakby nic się nie stało.

- Nawet nie było źle. Kózko, ty masz potencjał. Ale teraz zacznie się prawdziwa zabawa! - krzyknęła śmiejąc się, po czym wykonała obrót, w trakcie którego wypowiedziała zaklęcie przywołujące jej magiczny bicz.

- Postarajcie się nie umrzeć za szybko! - po wypowiedzeniu tych słów, Jacqline strzeliła biczem wytwarzając falę uderzeniową, przez którą zostaliśmy wyrzuceni w różne strony lasu.

- Papa słodziaki! - Śmiała się do rozpuku, gdy wzlatywała w powietrze. W jej dłoni pojawił się różowy płomień. Dmuchając nim w naszą stronę wywołała naprawdę potężną ognistą burzę. Wyleciała poza kopułę Kary. Byłem pewny, że wtedy zginiemy. Jednak czarodziejka zdołała nas osłonić błękitną sferą.

- To jeszcze nie koniec. Nie doceniasz mnie. - odrzekła z powagą kosmitka. Na jej ciele zaczęły pojawiać się niebieskie płomienie. Następnie uniosła się na tę samą wysokość co Jacqline, pozostawiając nas pod osłoną.

- Taka młoda, a taka rozszczekana? Zobaczymy co powiesz za chwilę. - Demonica zaczęła wpatrywać się w Karę. Najwyraźniej zaciekawiło ją to, że ktoś zaczął stawiać jej opór. Może jeszcze nie wszystko jest stracone. Jednak nam z dołu pozostało tylko obserwować, gdyż nie mogliśmy wydostać się z klosza mocy jaki wytworzyła dziewczyna. - A przyjaciele w klatce? To wręcz wyśmienicie!
  

   Kara cała zapłonęła błękitnym ogniem wypowiadając słowa:
- Lotosie miej mnie w swej opiece! - Kara zamknęła oczy. Po chwili znów otworzyła i wykrzyknęła. -  Kamael: Armi!
   Ubiór czarodziejki odstąpił miejsca biało złotej zbroi, a sama Kara przywołała magiczny kostur z błękitnym klejnotem u szczytu. Kosmitka była wewnątrz trzech pierścieni błękitnego ognia, które obracały się wokół własnej osi. Były one czymś w rodzaju ochronnej bariery.

Kage no MachiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz