Znamię

14 1 0
                                    

Po tej całej bijatyce nie ukrywam, mimo niezbyt dobrych relacji byłem trochę przejęty śmiercią siostry. W końcu to moja rodzina. Nie mogłem pojąć jak mogło to tak poprostu spłynąć po mojej matce. A jeżeli chodzi o samą Anę, wydawała mi się całkiem obcą osobą. Nie mogłem się do niej przekonać.
-Wytłumaczysz mi kto ciebie tak walczyć nauczył? - dociekała kobieta.
- A czy to ważne. Powinno cie teraz interesować to że straciłaś córkę a nie takie pierdoły.
- Była tylko pionkiem na mojej szachownicy. Jednostką bezwarunkowo zawsze posłuszną.
- Jesteś beznadziejna jako matka.
- jakoś nie narzekałeś jak ratowałam cie parenaście lat temu. - ironicznie odpowiedziała. - a teraz chodź. To miasto jeszcze da się uratować.
Nie rozumiałem tego jak można postrzegać ludzi jako jednostki. Pewnie jeszcze pare miesięcy temu byłbym w stanie ją zrozumieć, ale nie teraz kiedy moje życie nabrało w końcu jakiegokolwiek sensu. Jednak posiadanie ,,rodziny" to nie tylko sprawa pochodzenia ale też więzi emocjonalne i w końcu to zrozumiałem. Wystarczyło spotkać wspaniałą rodzicielkę, która traktuje wszysko w okół jako grę w której ludzie odrabiają za nią brudną robote. Najzabawniejsze jest to że też taki byłem ale od dziś mam zamiar to zmienić.
-Nie zostawaj w tyle! - krzyknęła.

*

Idąc ulicami tego grzesznego miasta rozglądałem się na lewo i prawo widząc tylko śmierć i cierpienie ulatujące z umierających ludzi, którzy nie byli w stanie poradzić sobie z katastrofą takiego kalibru. Myślałem tylko o tym do czego to wszystko dąży. Poco Jacqline jedno małe miasto. Ono nie wystarczy jako armia przeciw całemu motłochowi otchłani. Możliwe że to podstęp ale w tym momencie to było najmniej ważne. Byłem gotowy poświęcić się dla dobra ogółu. W jakiś sposób musiałem odpokutować uwolnienie tej szmaty. Swoją drogą ciekawe jak idzie reszcie. Mam nadzieje że nie natkneli się na to samo co ja i wszystko z nimi dobrze. Nagle natłok myśli ustąpił miejsca przeraźliwemu krzykowi kobiety dobiegającego zza płonącego budynku.
-Zostawmy ją. Nie mamy czasu na takie zabawy. Walczymy o coś większego niż jedno życie.
- Jak sobie chcesz to idź dalej. Ja mam zamiar jej pomóc.
Bez zawahania Ana ruszyła dalej a ja zawiedziony jej postawą nie mogłem uwierzyć że ktoś taki był odpowiedzialny za bezpieczeństwo w całym mieście. Postanowiłem pomóc kobiecie sam.
Pomocy!! Niech mi ktoś pomoże..
Biegłem słysząc coraz wyraźniej przeraźliwe wołanie o pomoc ale po chwili okazało się że to zasadzka. Wbiegłem w pętle, która zacisnęła mi się na nodze i pociągnęła w góre sprawiając że zawisłem na latarni do góry nogami.
- To było aż za proste. Hah! A ponoć miał być problematyczny - krzyknął pogardliwie demon który mnie złapał. Miał w ręce tępą pałke a na plecach załadowaną kusze. Kobieta wołająca o pomoc okazała się być przynętą i też brała w tym udział. Powoli podchodząc wyciągnęła z kieszeni nóż. W tyle widziałem jeszcze jedną osobę.
- Zobaczymy ile wytrzyma.
Jeden z demonów uderzył mnie kijem w brzuch a ja tylko jęczałem z bólu i plułem krwią. Po chwili uderzył jeszcze pare razy a ja tylko bujałem się na linie od lewej do prawej.
-Tylko tyle potrafisz? - zaśmiałem się jednocześnie plując krwią.
Demon wziął większy niż wcześniej zamach i tuż przed udeżeniem złapałem za jego kij po czym wykręciłem go w drugą stronę udeżając przeciwnika w głowę. Po drodze złapałem za jego kuszę i opierając się na jego ramieniu strzeliłem do kolejnego przeciwnika. Kobieta zaczęła szarżować w moim kierunku więc pchłem moim oparciem w jej strone po czym oboje leżeli na ziemi. Wyciągnąłem z kieszonki pasa ostrze przecinając line spadając na ziemię. Sprężyną wstałem na nogi będąc pewnym że poradzę sobie ze zdezorientowaną dwójką debili. Po chwili zaczęli uciekać. Wziąłem głęboki wdech celując nożem w biegnącą dwójkę trafiając kobietę w plecy. Wyciągając bełt ze zwłok załadowałem kuszę ponownie strzelając w ostatniego uciekającego. Byłem ciekaw czemu tak nagle ktoś na mnie napadł więc obolały postanowiłem przeszukać ciała zabitych. Poza skradzionymi kosztownościami nie posiadali oni nic szczególnego. Moją uwage jednak przykuł wypalony półksiężyc dokładnie taki sam jak na sługusie Jacqline. Widać ma już tutaj swoich przydupasów. Po tej całej akcji byłem nieźle poobijany. Niepowiem przydałby się Akise.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 03, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Kage no MachiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz