Przeszłość Eris

150 7 4
                                    

   Nigdy nie lubiłam tych wszystkich ceremonii i uroczystości królewskich. Zawsze dzieje się to samo. Przemowy, sztuczne uśmiechy i jeszcze bardziej fałszywe intencje. Masa wytwornych kreacji, które tak chętnie ubierają wszystkie damy dworu oraz nie zawsze przyjazne uściski dłoni możnowładców. Mimo to, i tak uczestniczyłam w każdej z nich, i tak samo jak wszyscy, uśmiechałam się, prowadząc rozmowy z poważanymi osobistościami Królestwa Cephei. Stosunkowo niewielkiej gwiazdy w gwiazdozbiorze Cefeusza.
   Nie miałam innego wyboru. Rodziny się nie wybiera, a moja akurat należy do Rady Arystokracji, czyli zbioru wszystkich królewskich przyjaciół, doradców i polityków. Ojciec jest najbliższym i najważniejszym doradcą króla, a matka posiada najsławniejszą w królestwie firmę odzieżową. Starszy brat Kastiel jest generałem wojskowym. Ja natomiast czekałam, aż rodzice wydadzą mnie za mąż, za któregoś wolnego, szanowanego młodzieńca z wysoko postawionej rodziny. Tak blisko władzy nikt nie ma możliwości wyboru.
   Na naszej gwieździe istnieje podział krwi. Złota i niebieska. Posiadacze złotej mają niezwykłe moce, a potocznie nazywani Niebiescy są pozbawieni jakiejkolwiek dodatkowej zdolności. Jak można się domyślić, Złoci rządzą tym krajem. Są wśród nas tacy jak Siłacze, Wodniacy, Strażnicy Natury, Wietrzycy oraz Płomienni, którzy są potomkami pierwszego Płomiennego, a zarazem króla Cephei. Istnieją także Psychicy kontrolujący wszelką rodzaju materię, Zwinni, Uzdrowiciele, Żelaźni panujący nad metalem oraz Elektrykoni. Do tej ostatniej grupy należy cała moja rodzina. Posiadamy moc wytwarzania oraz kontrolowania elektryczności i błyskawic, lecz nic nie przychodzi łatwo. Potrzebne jest szkolenie mocy, które jest trudne i długie. Wszyscy młodzi z rodziny przeszli takowe szkolenie oprócz mnie. Nawet o dwa lata starszy Kastiel już dawno skończył naukę, chociaż to za wcześnie. Ojciec nie chciał mnie puścić. Zawsze, gdy pytałam o szkolenie odpowiadał to samo: 'Dwadzieścia pięć lat to jeszcze za mało byś mogła uczyć się o mocy. Nie jesteś nawet pełnoletnia! To jeszcze za wcześnie. I nie dyskutuj!' Zaczęłam uczyć się samodzielnie, więc znam tylko podstawy. Więcej nie zdążyłam się już nauczyć...

                                                                                                       *

    Leniwe księżyce powoli zaszły za horyzont. Zrobiło się ciemniej i chłodniej, lecz nie odczuwałam niższej temperatury. Mam wrodzoną aurę ciepła i mogę kontrolować jej temperaturę, więc nigdy nie będzie mi zimno. Całą rodziną przeszliśmy przez bramę i znaleźliśmy się na Placu Płomieni znajdującym się przed Pałacem Królewskiego Ognia. Plac stopniowo się zapełniał, ponieważ za chwilę miała zacząć się transmisja na żywo. Kilka przemówień, informacje gospodarcze oraz motywacja w walce z uważaną za nieszkodliwą, rebelią niższych klas. Niebiescy nie byli dobrze traktowani, więc postanowili wziąć sprawy w swoje ręce. Od kilku miesięcy dostarczane były raporty o coraz większej ilości zamieszek w miastach, zaginięciach lub śmierci obywateli z wyższych klas. Arystokracja ciągle twierdziła, że mają wszystko pod kontrolą. To jak bardzo się mylili zauważał tylko mój ojciec, dlatego byliśmy przygotowani na najgorsze. Moje rozmyślania przerwał głos króla Camerona:

- Witajcie, Samsonie i Noelio. Kastielu, Erisso cieszę się, że również tu jesteście. - Powiedział król dziwnie się uśmiechając. Po jego prawej stronie, trzymając go pod rękę stała królowa, a po lewej uśmiechał się najstarszy książę i jednocześnie następca tronu, Cal. Ukłoniliśmy się nisko okazując szacunek królewskiej rodzinie.

- Królu, książę i królowo - rzekł ojciec kolejno ściskając i całując królewskie dłonie. - Jakże miło widzieć was wszystkich zdrowych! - Kłamstwo, którego nikt nie miał odwagi powiedzieć głośno. Każdy z każdym wymienił spojrzenia, bo na więcej nie starczyło czasu. Z niedaleka dobiegł nas głos reżysera, by się przygotować się do transmisji. Wszyscy ustawili się za podestem tuż przed pałacem. My stanęliśmy obok królewskiej rodziny jako najważniejszy ród kraju. Po kilku minutach otworzono bramy i na plac napłynęli tłumnie mieszkańcy stolicy.
   Znak reżysera oznajmiający początek transmisji dał sygnał królowi, by wyjść na podest i rozpocząć przemowę. Mówił to co już wcześniej przewidziałam. Powitał wszystkich obecnych, jak i tych przed odbiornikami. Przeczytał z wcześniej przygotowanej kartki informacje gospodarcze. Mają zamiar stworzyć kilka nowych fabryk tworzących statki na terenie całej gwiazdy. Ojciec mówił, że tak naprawdę będą to magazyny broni, dzięki którym rebelia zostanie zniszczona. Znowu propaganda. Tak naprawdę nigdy nie mówili prawdy. Chyba, że chodziło o nowe zakazy i nakazy dla niższych klas. Te były niestety prawdziwe i uważnie przestrzegane.
   Dalej mówił coś o zaręczynach księcia i nowej księżniczki. Poinformował, że niedługo wszyscy dowiedzą się, która to dziewczyna ze Szlachetnych Rodów będzie miała zaszczyt wstąpienia do rodziny królewskiej. Nie liczyłam na to ani też nie chciałam być wybraną. Nigdy nie chciałam być w centrum uwagi, a tym bardziej specjalnie na pokaz przed całym królestwem. Na koniec władca zaczął motywacyjną przemowę do ludu. Gwarantował walkę i powstrzymanie rebelii, lecz dalej już go nie słuchałam.
   Całą moją uwagę przyciągnął tłum przed nami. Gdzieniegdzie prześwitywały granatowe chusty, znak rozpoznawszy rebelii, ale to co mnie bardziej wtedy zaniepokoiło to to, że wśród nich byli również żołnierze o ciemnozielonych mundurach. Oznaczało to, że pochodzą z Cygnii, gwiazdy bliźniaczej dla naszej, lecz z którą od lat prowadzona jest wojna. Nie wiedziałam dlaczego ani po co się tu znajdują. Czyżby rebelianci połączyli siły z wrogami państwa?

Kage no MachiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz