\44\

4.7K 173 48
                                    

Misaki

Po kilkunastu minutach w końcu dotarłam na miejsce. Ulica nie była zbyt długa. Znajdowały się tam bardzo ładne domy. Cała okolica wyglądała na zadbaną i raczej jedną z bogatszych. Nie spodziewałam się, że ten chłopak może mieć tyle pieniędzy, dlatego też się zdziwiłam. Poczułam jeszcze większy stres. Pochodziłam z dość biednej rodziny i czułam się naprawdę dziwnie.

Może on wyobraża sobie, że jestem ideałem... Skoro ma tyle pieniędzy, na pewno się rozczaruje gdy mnie zobaczy.

Nie ubierałam się w drogie ciuchy, ani nie robiłam zbyt mocnego makijażu. Nawet nie dbałam jakoś bardzo o swój wygląd. Poczułam się gorsza. Ludzie, którzy szli ulicą uważnie mi się przyglądali. Czułam na sobie ich palący wzrok. Jednak po chwili przypomniałam sobie, czemu tu przyszłam. Muszę sprawdzić, czy wszystko z nim w porządku... Ale co jeśli wcale nie ucieszy się na mój widok? Co jeśli go rozczaruję...?

Te myśli doprowadzały mnie do szału, a w moich oczach niemal stały łzy. Ruszyłam wzdłuż ulicy, rozglądając się dookoła i szukając adresu chłopaka. W końcu udało mi się znaleźć jego dom. Był on całkiem mały, ale bardzo ładny. Moje serce zaczęło bić jak szalone i bałam się, że zaraz wyskoczy mi z piersi. Podeszłam niepewnie do furtki i zadzwoniłam dzwonkiem. Po chwili z domu wyszła kobieta. Nie wyglądała staro i miała na sobie jakiś fartuch. Wydawało mi się, że to jego mama.

- Uhm... Dzień dobry - uśmiechnęłam się nieśmiało.

- Dzień dobry - odparła niepewnie. - W czym mogę pomóc?

- Ja... Szukam takiego chłopaka z brązowymi włosami - odparłam cicho.

- Chodzi ci o mojego syna? - spytała, a ja przytaknęłam. - Niestety nie ma go w domu.

- Jak to? - zmarszczyłam brwi. - Gdzie jest?

- Nie wiem... - odparła, a po jej policzku spłynęła łza.

Wtedy byłam pewna, że coś się stało.

Kobieta wpuściła mnie do środka, a Hikaru poczekał przy furtce. Tak, jak myślałam ich dom był ślicznie urządzony.

- Gdy wrócił do domu z podróży, poszedł do pokoju. Następnego dnia, rano, już go nie było... - westchnęła.

- Dzwoniła pani na policję? - spytałam, a kobieta pokiwała twierdząco głową.

- Nie mogą go znaleźć...

- Ja go poszukam - odparłam bez wahania.

- Kim jesteś dla mojego syna? I skąd go znasz? - spytała nagle, a mnie zamurowało.

Co miałam jej powiedzieć? Że poznaliśmy się w internecie? I że nawet nie znam jego imienia, ale mimo to mi na nim zależy i chcę mu pomóc? Nie... Uznałaby mnie za wariatkę.

- Ja... Poznałam go przypadkiem - zaśmiałam się nerwowo. - Napisałam do niego wczoraj, jednak mi nie odpowiedział i się wystraszyłam.

- A skąd znasz nasz adres? - dopytywała, a ja czułam się coraz bardziej zmieszana.

- Miałam go odwiedzić, dlatego jakiś czas temu mi go podał - uśmiechnęłam się. - Jesteśmy... Przyjaciółmi.

Kobieta pokiwała głową z zamyśleniem.

- Jeśli chcesz pomóc w szukaniu, będę bardzo wdzięczna - dodała po chwili.

Snapchat || jjkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz