ㄴ49ㄱ

4.2K 144 150
                                    

Misaki

Gdy otworzyłam oczy, obok mnie leżał Jungkook. Chłopak miał na sobie ubrania, tak samo jak ja. Zdziwiłam się i momentalnie zerwałam się z łóżka. Nie wiedziałam, co dokładnie stało się wieczorem, jednak pamiętałam, że Kookie przyniósł mnie do pokoju. Chłopak słodko spał, ściskając w dłoni poduszkę. Jego usta były delikatnie otwarte, a kosmyki włosów opadały z nieładem na jego blade czoło. Wstydziłam się tego, że razem spaliśmy, przez co spaliłam buraka. Chciałam wyjść szybko z pokoju, jednak gdy ruszyłam w stronę drzwi, usłyszałam czyiś zachrypnięty głos.

- Już wstałaś, Miśka - mruknął, podnosząc się lekko.

- Uhm... Tak - odparłam, nie odwracając się w jego stronę. - Czy-czy my...?

- Wieczorem, gdy przyniosłem cię do domu, chciałaś abym został z tobą i nie pozwoliłaś mi wyjść. Więc postanowiłem tutaj spać - zaśmiał się, widząc moją zdziwioną minę.

Nie mogłam uwierzyć w jego słowa. Przecież nic nie piłam... W takim razie, dlaczego mówiłam takie rzeczy?

- Co jeszcze mówiłam?! - krzyknęłam ze strachem.

- Cały czas mamrotałaś, że mnie kochasz i się śliniłaś.

- Co?! - wrzasnęłam i złapałam się za buzię.

- Żartowałem - zaśmiał się.

- Ty głupku! - rzuciłam w niego poduszką.

Odetchnęłam z ulgą i usiadłam na łóżku.

- Jesteś naprawdę słodka, gdy śpisz - objął mnie ramieniem, a ja odsunęłam się w bok.

- Zamknij się ! - warknęłam.

- Mówię serio. Gdy nie krzyczysz na nikogo, potrafisz być naprawdę słodka - zaśmiał się, a ja spojrzałam na niego ozięble. - Dobrze, już dobrze - podniósł ręce w geście obronnym. - Mam już plany na dzisiaj.

- Codziennie chcesz gdzieś chodzić - westchnęłam.

- Chcę wykorzystać nasz wspólny czas najlepiej, jak się da - uśmiechnął się do mnie.

- Przecież ja nie umieram. Bez przesady... Będziemy pisać, gdy wrócę do Polski. Może kiedyś przyjedziesz mnie też odwiedzić.

- Pisanie to nie to samo, co rozmowa z kimś na żywo.

- Powiedzmy, że masz rację...

- Miśka, kiedy masz urodziny? - spytał nagle, a ja spojrzałam na niego ze zdziwieniem.

- Co cię tak natchnęło?

- Tak po prostu pytam - wzruszył ramionami.

- Tak w sumie, to za trzy miesiące.

- Wtedy będziesz już w Polsce, prawda?

- No - zaśmiałam się. - Wracam za jakiś miesiąc.

- Dobrze - odparł.

- A co chcesz dzisiaj robić?

- Niespodzianka - mrugnął do mnie i podszedł do drzwi.

***

- Gdzie my jesteśmy? - spytałam, rozglądając się po sali, w której się znajdowaliśmy.

- W sali tanecznej, w naszej wytwórni muzycznej. To tutaj uczymy się naszych choreografii, ćwiczymy różne rzeczy. Tu wszystko się zaczęło.

- Mówisz o waszym zespole? - odparłam, a on przytaknął. - A po co tu przyszliśmy?
- Chcę, abyś kogoś poznała.

Spojrzałam na niego ze zdezorientowaniem, a naszą rozmowę przerwał dźwięk otwierających się drzwi. Obejrzałam się gwałtownie za siebie, a do pokoju wszedł Jimin. Za nim weszło pięciu innych chłopaków. Każdy z nich był bardzo ładnie ubrany. Mieli różne kolory włosów i wyglądali, jak wyjęci z teledysku.

Snapchat || jjkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz