Diez

712 28 13
                                    

Violetta's POV

- Oh, I'mma love you, love you, love you right back... - skończyłam śpiewać kolejną piosenkę na koncercie, za co zostałam nagrodzona ogromny brawami. Uśmiechnęłam się szeroko i zbiegłam szybko ze sceny w celu zmienienia stroju. W międzyczasie na ekranie zostały puszczone filmiki, które zostały specjalnie przygotowane na trasę. Przebrałam się w białą sukienkę do ziemi, na ramiączkach z frędzelkami. Do tego oczywiście miałam w tym samym kolorze szpilki. Upiłam kilka łyków wody i po chwili z powrotem wróciłam na scenę, akurat kiedy wizualizacja dobiegła końca. Światło zostało na mnie zwrócone, a ja spokojnie i powoli kroczyłam przez scenę z uśmiechem. Zatrzymałam się na środku i przejechałam po wszystkich zebranych ludziach wzrokiem, zatrzymując go przez chwilę na Leonie, który pod sceną przez barierkami, za którymi byli fani.

- Widzę, że bardzo wam się podoba... - odezwałam się wreszcie po chwili, gdy na całej sali zapanowała cisza. Wszyscy zaczęli piszczeć w potwierdzeniu, a ja z uśmiechem podeszłam do wysuniętego w przód kawałka sceny. Usiadłam na niej, fani, którzy znajdowali się bardzo blisko niej zaczęli szaleć. - Zaśpiewacie ze mną? - spytałam, a po chwili zespół zaczął grać pierwsze dźwięki piosenki I want you.

- People say I'm probably crazy, so I'm probably crazy... - zaczęłam śpiewać piosenkę. Cała publiczność śpiewała razem ze mną i nie potrafiłam przestać się uśmiechać. Dodatkowo, z dołu słyszałam głos Leona. Patrzyłam na niego, a do oczu cisnęły mi się łzy. Łzy szczęścia. - Głośniej! - krzyknęłam do mikrofonu, a fani zaczęli śpiewać jeszcze głośniej. Dokończyłam śpiewać z nimi całą piosenkę, a po tym wstałam, kierując się na środek sceny.

- Chciałabym zaprosić na scenę ogromnie ważną osobę w moim życiu. Mojego przyjaciela, moją miłość i moje wsparcie - zerknęłam na Leona, a on patrzył na mnie w totalnym szoku. - No, co tak się patrzysz? Chodź tu do mnie! - zaśmiałam się, ale o dziwo szatyn wykonał to, co powiedział. Poszedł na tyły, zabrał mikrofon i wszedł na scenę, gdzie został powitany tysiącami oklasków. Uśmiechałam się szeroko w jego stronę aż podszedł do mnie i złożył czuły pocałunek na moich ustach. Fani zareagowali na to piskiem, a ja zaśmiałam się w jego usta.

- Okej, a więc teraz zaśpiewacie razem z nami, jedną z piosenek, kiedy jeszcze chodziliśmy do Studia. Podemos! - wykrzyczałam tytuł piosenki, a kilka sekund później zespół również ją zaczął grać.

- No soy ave para volar y en un cuadro no se pintar... - zaczął śpiewać Leon. Podczas całej piosenki patrzyliśmy sobie w oczy, tak jakby świat poza nami nie istniał. Oprócz tego fani śpiewali razem z nami. Byłam naprawdę wzruszona tym momentem. Po skończonej piosence przytuliłam się do szatyna z całej siły i starłam łzę wzruszenia, spływająca po moim policzku. Po chwili delikatnie mnie odsunął i złożył delikatny pocałunek na moich ustach, który odwzajemniłam równie delikatnie i czule. Po krótkim pożegnaniu zszedł z powrotem ze sceny, a ja całkowicie rozczulona zaczęłam kontynuować koncert.

***

Po godzinie koncert dobiegł końca, a kolejnej również meet and greet. Bawiłam się tak dobrze, nie pamiętam kiedy ostatni raz było tak dobrze. Z uśmiechem na ustach przebrałam się w swoje normalne rzeczy, a następnie wyszłam z garderoby. Przed garderobą stał i czekał na mnie Leon.

- Gotowa? - odezwał się, opierając plecami o ścianę. Uniósł wzrok na mnie znad telefonu na co posłałam mu lekki uśmiech w potwierdzeniu i splotłam swoją dłoń z jego. Ruszyliśmy w ciszy do hotelu, a następnie do mojego pokoju hotelowego. Dopiero przy wejściu zaczęliśmy rozmawiać.

- Podobało ci się? - zagadnęłam go, wchodząc do środka pokoju.

- Oczywiście - uśmiechnął się, a ja spojrzałam w głąb, gdzie już zauważyłam jego walizki. Monika musiała mu w tym wszystkim pomóc. - Zaskoczyłaś mnie tym, kiedy zaprosiłaś mnie na scenę...

- Oj, drobiazg kochanie - uśmiechnęłam się, ściągając buty. Od razu podeszłam do fotela, gdzie zostawiłam moją piżamę. Miałam ochotę tylko wziąć prysznic, a następnie zasnąć w ciepłych ramionach ukochanego. - Przynajmniej... przypomniałeś sobie jak to jest śpiewać - dodałam, zerkając na niego. Z uśmiechem podszedł do mnie i położył swoje dłonie na moich ramionach, patrząc w oczy.

- Bardzo za tobą tęskniłem, Violu... - zaczął. Uniósł dłoń i położył na moim policzku, gładząc go kciukiem.

- Ja za tobą też, Leon - uśmiechnęłam się i lekko przytuliłam do jego dłoni. - Ale teraz muszę cię przeprosić na momencik, śmierdzę potem - zaśmiałam się cicho na końcu i wyminęłam chłopaka bez problemu, kierując się do łazienki. Zamknęłam drzwi i po niedługiej chwili znalazłam się pod strumieniem ciepłej i relaksującej wody. Przymknęłam powieki i pozwoliłam jej swobodnie spływać po moim ciele.

Po kilkunastu minutach wyszłam zrelaksowana spod prysznica. Wytarłam się i założyłam piżamę po czym wyszłam z łazienki. Ku mojemu zaskoczeniu, Leon siedział na łóżku i brzdąkał coś na gitarze.

- Skąd ochota na granie? - uniosłam brew do góry, zwracając tym samym na siebie jego uwagę. Wzruszył lekko ramionami i spuścił z powrotem wzrok, dalej brzdąkając na gitarze. Uśmiechnęłam się lekko i podeszłam do niego, siadając obok. Położyłam dłoń na jego ramieniu i patrząc na gitarę, odezwałam się ponownie:

- Wiesz, że musimy jeszcze porozmawiać o tamtej sytuacji... - powiedziałam cicho. Westchnął.

- Wiem - odparł cicho i odłożył gitarę obok. Chwycił moje obie dłonie i spojrzał w oczy. - Jeszcze raz cię za to przepraszam Violetta... nie wiedziałem, że Tayliah ma takie zamiaru wobec mnie.

- Nie chodzi mi już o to, Leon - odpowiedziałam, kręcąc lekko głową. - Chodzi mi o to, że... nie chciałabym żeby ona już przychodziła do naszego mieszkania - w jego oczach od razu zobaczyłam zdziwienie.

- Ty, tak całkiem poważnie? - uniósł brew do góry, pytając niepewnie. Przytaknęłam głową w jak najpewniejszym potwierdzeniu. - Jesteś pewna?

- Jeśli oboje nie chcemy doprowadzić do takiej samej sytuacji... coś trzeba wybrać, prawda? - patrzyłam w jego oczy. Przytaknął lekko głową i na chwile zamilkł.

- Tylko wiesz... - cmoknął ustami - może wtedy posypać się trochę nasza relacja z Leah, a sądzę, że oboje tego byśmy nie chcieli.

- Trudno. Jesteśmy narzeczeństwem, nie mam zamiaru kłócić się z tobą na odległość. I tym bardziej nie pozwolę jakiejś dziewczynie niszczyć naszego związku, Leon. Myśl racjonalnie.

- Myślę. Po prostu nie wiem czy to wszystko będzie się trzymać kupy...

- To ostatnia szansa, dla nas, obojga. Nie chce przypominać sobie tej sytuacji z Roxy, a tym bardziej teraz z Tayliah - mruknęłam i podniosłam się, odrzucając kołdrę na bok po czym położyłam się do łóżka.

- Pamiętam... - szepnął, a ja zerknęłam na niego. - Idziesz spać? - przytaknęłam. Pochylił się nade mną i złożył pocałunek na czole.

- Idę wziąć prysznic, dobranoc kochanie - szepnął.

- Dobranoc - odpowiedziałam, zamykając oczy.

can we surrender? || leonetta Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz