11

660 44 2
                                    

Dookoła panowała kompletna cisza co jakiś czas zagłuszana przez dźwięk łamanych gałęzi. Nastolatkowie postanowili udać się na wieczorny spacer po lesie. Nie znali go do końca dobrze przez co od godziny błądzą próbując znaleźć drogę powrotną.

- Nigdy stąd nie wyjdziemy. -Zrezygnowana brunetka usiadła na jednym z większych kamieni.

- Nie marudź, jesteśmy już blisko. -Szatyn poprawił swoją czapkę i rozejrzał się dookoła.

- Mówisz tak od godziny. - wtrącił się chłopak zapalając następnego papierosa.

- Teraz jestem pewny więc ruszajcie się. - Nie czekając na nich poszedł przed siebie.

- Źle się czuję - powiedziała dziewczyna opierając głowę o pień drzewa.

- Chodź bo jeszcze go zgubimy -odpowiedział blondyn i pociągnął swoją dziewczynę za rękę. Poszli w ślady kolegi i starali się go znaleźć.

- Świetnie - prychnęła.

- Mogłaś dłużej tam siedzieć, na pewno łatwiej byłoby nam go znaleźć - powiedział z ironią i schował ręce do kieszeni.

- Pewnie, teraz mnie o wszystko obwiniaj! - podniosła głos i po chwili kucnęła na ziemi.

- Dobrze się czujesz? - spytał podchodząc do niej.

- Niedobrze mi. - odpowiedziała opierając ręce na kolanach, pochylając się lekko do przodu.
Blondyn przyglądał się swojej dziewczynie nie wiedząc co ma zrobić.

- Masz swój cudowny spacer do lasu. -powiedział z kpiną. Nigdy nie był w stosunku do niej troskliwy i nawet nie próbował tego zmienić. Brunetka zaczęła kaszleć a przez chwilę jej chłopak był pewny,że się dusi. Zastanawiał się czy jej nie zostawić bo cała ta sytuacja zaczęła go stresować. Cofnął się kilka kroków do tyłu nie odrywając wzroku od dziewczyny, która rękawem swojego szarego swetra wycierała krew płynącą z jej nosa.

- Co ty robisz? - spytała cicho zwracając swoją głowę w stronę blondyna.
On pokręcił głową i nie zważając na wołanie jego dziewczyny zaczął biec przed siebie. Od ponad pół godziny w lesie panowała ciemność. Chłopak zatrzymał się i nerwowo szukał swojej latarki. Usłyszał dźwięk łamanych gałęzi i gdy tylko natrafił na przedmiot, którego szukał odwrócił się za siebie i skierował światło w miejsce dźwięku. Nic nie zauważył więc ostrożnie zaczął się cofać. W lesie zapanowała głucha cisza,która była wręcz nie znośna. Blondyn dalej się cofał i krzyknął cicho kiedy natrafił na coś twardego za swoimi plecami. Niepewnie spojrzał do tyłu i odetchnął z ulgą zdając sobie sprawę, że tylko uderzył o drzewo. Miał już iść dalej ale zainteresowała go kartka przyczepiona obok. Oderwał ją od drzewa i przyjrzał się dokładnie. Rysunek wyglądał jakby narysowało go dziecko ale napis na samej górze znajdując się nad narysowaną postacią bez twarzy zaniepokoił chłopaka ~ Zostaw mnie w spokoju -blondyn potargał kartkę na strzępy i upuścił na ziemię. Oparł rękę o pień i westchnął. Odszedł od drzewa jak oparzony kiedy usłyszał kobiecy krzyk, a później następny, tyle że ten należał do jego przyjaciela. Serce zabiło mu szybciej i bez zastanowienia rzucił się biegiem w nieznanym kierunku. Słyszał za sobą kroki i szydercze śmiechy.Łzy przerażenia zbierały mu się w oczach i po chwili obraz przed nim stał się nie wyraźny. Otarł ręką łzy i wbrew własnej woli zaczął zwalniać z braku sił. Ktoś z całej siły pociągnął go za nogawkę od spodni tym samym powodując, że wylądował na mokrej i zimnej ziemi jednocześnie uderzając głową o korzeń. Jęknął i chwycił się za obolałe miejsce. Spojrzał ze strachem w górę i nieudolnie próbował wstać.

- Masz swój cudowny spacer do lasu -naśladowała go postać. To były ostatnie słowa jakie usłyszał, a później poczuł już tylko niewyobrażalny ból, któremu towarzyszył niepokojący śmiech.

Skończ gręOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz