26

416 29 8
                                    

Oparłam się plecami o zimną ścianę i uważnie przyglądałam się zamyślonej twarzy Jackson'a, który po chwili wstał i podszedł do mnie. Zaczął mówić ściszonym głosem:

- Zapewne wiesz, że nie mieszkam w rezydencji na stałe. Kilka lat temu widziałaś moją prawdziwą pracownią, bo ta w której obecnie się znajdujemy zdecydowanie nie spełnia moich oczekiwań. - Rozejrzał się dookoła i westchnął.

- Do czego zmierzasz? - spytałam.

- Jak słusznie mogłaś zauważyć moja pracownia nie znajduje się wiecznie w jednym położeniu i jak dobrze pamiętam chciałaś kiedyś ją znaleźć, ale ci się nie udało, a mieszkańcy nie mieli pojęcia o moim sklepie.

- Czyli chcesz mi powiedzieć, że mogłabym zamieszkać w tej pracowni i Slender nie mógłby mnie znaleźć?

- Dokładnie, tyle że wymagałbym od ciebie pomocy, która prawdę mówią by mi się przydała.

- Skąd mam mieć pewność, że mnie nie podpuszczasz? Może jest to czymś w stylu sprawdzenia mnie, czy Slender może mi zaufać?

- To już od ciebie zależy czy mi zaufasz i jaką decyzję podejmiesz. Ja tylko proponuję ci pomoc.

- I właśnie to jest dla mnie dziwne. - dodałam ciszej, ale Jackson i tak to usłyszał.

- Nie musisz mi mówić od razu co wybierasz. Póki co zostaję w rezydencji, ale radziłbym ci się pośpieszyć.

- A co z moim bratem?

Uśmiech zszedł z twarzy Jason'a. Wyprostował się i głośno westchnął.

- Tak myślałem, że nie będziesz go chciała zostawić samego, niestety z tego co udało mi się zauważyć, Felix utrzymuje w miarę dobre kontakty z mieszkańcami rezydencji i szczerze w to wątpię, że będzie chciał opuścić to miejsce.

- Nie zostawię go tu samego. - powiedziałam stanowczo.

- Dlatego wybór należy do ciebie, Camilla. Do niczego cię nie zmuszam, a teraz wybacz ale muszę się z kimś zobaczyć i wolałbym się nie spóźnić.

- Jasne. - mruknęłam pod nosem i spojrzałam na Jason'a, który przekręcał zamek w drzwiach.

- Dasz radę sama trafić na górę? - spytał kierując się w przeciwną stronę od tej, z której przyszliśmy.

- Tak, raczej tak.

- W takim razie do zobaczenia.

W odpowiedzi jedynie się lekko uśmiechnęłam. Niestety trochę czasu zajęło mi znalezienie wyjścia z ciemnego korytarza. Co chwilę skądś dochodziły niepokojące dźwięki, lub jakiś huk, pomimo że w pobliżu nic nie spadło. Po wejściu do salonu mój wzrok natrafił na Felix'a, który rozmawiał z Tim'em. Starałam się niezauważenie przejść obok nich, uniemożliwił mi to jednak Jack, który gdy tylko mnie zobaczył zaczął się po mnie wydzierać, zwracając tym samym na nas uwagę wszystkich obecnych osób. Poczułam się nieswojo, lecz nie przez to, że Jack krzyczał po mnie jak opętany, ale dlatego, że w salonie każdy spoglądał na mnie podejrzliwie.

- Co tu się dzieje?

Teraz moje zażenowanie osiągnęło maksimum, widząc wysoką sylwetkę Slenderman'a w salonie. Wolałabym żeby nie wiedział o moim nieudanym treningu, z którego sama w końcu zrezygnowałam. Spojrzałam w prawo, gdzie przed chwilą w spokoju Felix rozmawiał z Tim'em. Teraz obydwaj przyglądali mi się, tyle że w spojrzeniu Tim'a dało się zauważyć cień współczucia, a Felix patrzył na zaistniałą sytuację z obojętnością. W salonie zapadła niezręczna cisza.

Skończ gręOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz