12

718 48 4
                                    

Stałam przed drzwiami od przychodni czekając aż Dorian przebada Felix'a.Od kilku dni ciągle źle się czuje i sporadycznie zdarza mu się krwawienie z nosa.Zaniepokoiło mnie to,że zapominał o tym co mówiłam do niego chociażby pięć minut wcześniej.Chwilę później drzwi się otworzyły i zaraz potem wyszedł mój brat.Miał podkrążone oczy na dodatek ostatnio strasznie schudł przez brak apetytu.

-I jak?-spytałam podchodząc do Doriana.

-Ciężko mi stwierdzić co mu dokładnie jest.Mam w domu leki,które mam nadzieję,że mu pomogą-odpowiedział najwyraźniej niezadowolony,że sam nie jest do końca pewny co się dzieje-Chciałem cię jeszcze spytać co to za blizna na jego na jego ręce-przeczesałam palcami włosy i przez chwilę musiałam się zastanowić jak mam mu to wytłumaczyć.

-Wiesz...Jak Felix się znalazł to wtedy się to pojawiło,nigdy wcześniej tego nie miał więc sama nie wiem co to może oznaczać-powiedziałam zgodnie z prawdą.Dorian nic nie odpowiedział tylko patrzył na mojego brata idącego kilka metrów przed nami.Wsiedliśmy do auta i postanowiliśmy wrócić od razu do domu,ponieważ dzisiejsze chmury nie zwiastowały ładnej pogody by udać się na spacer.Jechaliśmy w ciszy,która nikomu nie przeszkadzała.Skupiłam swój wzrok na widoku za szybą.Przejechaliśmy obok kamienic,z którymi nie miałam najlepszych wspomnień.Była godzina osiemnasta.Pracę zaczynałam od ósmej do piętnastej więc miałam później dużo wolnego czasu.Nie pracowałam dłużej ze względu na Felix'a,którego na razie wolałam nie zapisywać do żadnej szkoły.Dzieci mogłaby wiedzieć co go spotkało i niekoniecznie by go zaakceptowały.Dojeżdżaliśmy na miejsce i Dorian musiał nagle zwolnić.Na skraju lasu stała policja i karetka.Nie zauważyłam nic więcej oprócz płaczącej kobiety na ramieniu jakiegoś mężczyzny.Dorian zauważył moje zainteresowanie więc szybko stamtąd odjechał.Oparłam głowę o fotel i westchnęłam.Spojrzałam przez lusterko na Felix'a,który nie wyglądał na szczególnie zainteresowanego tym co widział.Wysiedliśmy pod domem i Dorian otworzył drzwi.

-Co jest do cholery?!-wszedł wkurzony do środka a ja z bratem za nim.Salon wyglądał jakby co najmniej od roku w nim nie sprzątano.Wszystko było porozrzucane,szuflady pootwierane i połowa szklanek było rozbitych.Zakryłam ręką usta i przyglądałam się wszystkiemu w osłupieniu.Dorian wszedł na górę i po tym co słyszałam nie wyglądało to najlepiej.Zszedł na dół i nerwowo zaczął szukać telefonu.

-Co robisz?-spytałam podchodząc do niego.

-Chyba nie myślałaś,że tak to zostawię-wybrał numer na policję i czekał aż odbiorą chodząc z jednego miejsca do drugiego.Felix chwycił mnie za bluzę i pociągnął mnie za sobą.

-Camilla to przeze mnie-powiedział z powagą.

-Nie obwiniaj się,przecież nie mamy pewności,że to byli oni,mogli to byś zwykli złodzieje-brat spojrzał na mnie jakbym powiedziała mu najgorszy żart na świecie.Odsłonił swój nadgarstek,na którym widniał znak i mi go pokazał.

-Nie uciekniemy mu...Przynajmniej ja-spojrzał na mnie a później na bliznę.

-Jak to przynajmniej ty?Nie rozumiem

-On wie gdzie jesteśmy bo mam ten znak-domyślałam się do czego dąży.

-Nie mogę cię znowu stracić.Obiecaj mi,że nie zrobisz nic głupiego,nie ważne co mi by się miało stać,dobrze?

-A jeśli jemu coś by się mogło stać?-wskazał palcem na Doriana.Westchnęłam i przymknęłam powieki.

-Musimy wyjechać-powiedziałam bardziej do siebie niż do niego.Nie miałam pojęcia gdzie i za co ale nie chciałam żeby przez nas Dorian cierpiał.Po chwili mężczyzna podszedł do nas i krzywo się uśmiechnął.

Skończ gręOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz