14

713 41 10
                                    

Przeciągnęłam się i spojrzałam na zegarek.Była godzina ósma trzydzieści.Obróciłam się na drugi bok i dopiero po chwili dotarło do mnie,że za pół godziny mam być w pracy.Zerwałam się z łóżka i otworzyłam szafę wyjmując z niej luźną szarą koszulkę i białe spodnie.

-Felix,wstawaj!-zaczęłam budzić brata.

-Nie mogę tu zostać?Nie chce mi się-przykrył się kołdrą po sam czubek głowy i westchnął.

-Nie,nie możesz,a teraz idź się ubrać,wolałabym się nie spóźnić-zrobiłam byle jakiego koka i ubrałam na przedpokoju buty-Idziesz?

-No chwila-zawołał i usłyszałam jak coś spada w łazience.

-Mam nadzieję,że to nic mojego-oparłam się o ścianę i spojrzałam na Felix'a,który uśmiechał się z zakłopotaniem trzymając w ręce moje małe lusterko,które rozbił.

-Dobra,wyrzuć to i idziemy-zabrałam klucze ze stołu i otworzyłam drzwi.Przy wyjściu kopnęłam coś nogą,prawie przy tym upadając.

-Jack!-zawołał Felix i podbiegł do pozytywki.

-Że kto?-spytałam z lekkim rozbawieniem.

-Jack,a w sumie to Laughing Jack

-No dobra,nie sądziłam,że dasz temu pudełku imię-zaśmiałam się na co mój brat zmarszczył brwi.

-To nie ja go nazwałem,sam mi się tak przedstawił-powiedział oburzony.

-Okej...Może chodźmy bo serio nie zdążę-zamknęłam drzwi i chwyciłam brata za rękę.

W niecałe dziesięć minut byliśmy na miejscu.Uśmiechnęłam się do siebie widząc,że byłam idealnie na czas.

-Chodź pokażę ci pokój,w którym możesz zostać,chyba że będziesz chciał coś poczytać to możesz usiąść przy którymś ze stolików

-Dobra-położył pozytywkę na stoliku i usiadł na krześle-Zostanę tutaj-zgodziłam się i sama zajęłam swoje stanowisko.Rano nie było jakoś szczególnie dużego ruchu,dopiero około dwunastej więcej ludzi tutaj przesiadywało.

-Felix,ale nie baw się tą pozytywką,okej?Przynajmniej nie tutaj-powiedziałam poirytowana dźwiękiem tej melodii.

-Nie bawię się nią,to Jack chce wyjść,twierdzi że mu się nudzi-wyjaśnił.

-To nie jest zabawne

-Jemu to powiedz,mnie nie chce słuchać...Chociaż ciebie nie lubi,więc może lepiej nic nie mów-uśmiechnęłam się i uniosłam brwi.

-Czym sobie zasłużyłam na jego brak empatii?-spytałam z rozbawieniem.

-Głównie przez wyrzucenie lalki,którą dostałaś-powiedział gapiąc się w zabawkę.

-Skąd wiesz,że ją wyrzuciłam?

-Nie wiedziałem,Jack przed chwilą mi powiedział-w jego głosie słychać było powagę.

-Proszę cię,nie żartuj sobie ze mnie,bo jak widzisz jest to mało zabawne-Felix nic nie powiedział tylko ciężko westchnął-A tak w ogóle to skąd masz tę pozytywkę?

-Dostałem

-Od?-spytałam ze zniecierpliwieniem.

-Nie wiem,po prostu-odpowiedział głośno ziewając.

-To mi wyjaśniłeś-powiedziałam z ironią.Spojrzałam na brata,którego głowa ułożona była na stoliku i powoli przymykał oczy.

-Dobrze się czujesz?Spałeś,przecież całą noc

Skończ gręOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz