Przeciągnęłam się i spojrzałam na zegarek.Była godzina ósma trzydzieści.Obróciłam się na drugi bok i dopiero po chwili dotarło do mnie,że za pół godziny mam być w pracy.Zerwałam się z łóżka i otworzyłam szafę wyjmując z niej luźną szarą koszulkę i białe spodnie.
-Felix,wstawaj!-zaczęłam budzić brata.
-Nie mogę tu zostać?Nie chce mi się-przykrył się kołdrą po sam czubek głowy i westchnął.
-Nie,nie możesz,a teraz idź się ubrać,wolałabym się nie spóźnić-zrobiłam byle jakiego koka i ubrałam na przedpokoju buty-Idziesz?
-No chwila-zawołał i usłyszałam jak coś spada w łazience.
-Mam nadzieję,że to nic mojego-oparłam się o ścianę i spojrzałam na Felix'a,który uśmiechał się z zakłopotaniem trzymając w ręce moje małe lusterko,które rozbił.
-Dobra,wyrzuć to i idziemy-zabrałam klucze ze stołu i otworzyłam drzwi.Przy wyjściu kopnęłam coś nogą,prawie przy tym upadając.
-Jack!-zawołał Felix i podbiegł do pozytywki.
-Że kto?-spytałam z lekkim rozbawieniem.
-Jack,a w sumie to Laughing Jack
-No dobra,nie sądziłam,że dasz temu pudełku imię-zaśmiałam się na co mój brat zmarszczył brwi.
-To nie ja go nazwałem,sam mi się tak przedstawił-powiedział oburzony.
-Okej...Może chodźmy bo serio nie zdążę-zamknęłam drzwi i chwyciłam brata za rękę.
W niecałe dziesięć minut byliśmy na miejscu.Uśmiechnęłam się do siebie widząc,że byłam idealnie na czas.
-Chodź pokażę ci pokój,w którym możesz zostać,chyba że będziesz chciał coś poczytać to możesz usiąść przy którymś ze stolików
-Dobra-położył pozytywkę na stoliku i usiadł na krześle-Zostanę tutaj-zgodziłam się i sama zajęłam swoje stanowisko.Rano nie było jakoś szczególnie dużego ruchu,dopiero około dwunastej więcej ludzi tutaj przesiadywało.
-Felix,ale nie baw się tą pozytywką,okej?Przynajmniej nie tutaj-powiedziałam poirytowana dźwiękiem tej melodii.
-Nie bawię się nią,to Jack chce wyjść,twierdzi że mu się nudzi-wyjaśnił.
-To nie jest zabawne
-Jemu to powiedz,mnie nie chce słuchać...Chociaż ciebie nie lubi,więc może lepiej nic nie mów-uśmiechnęłam się i uniosłam brwi.
-Czym sobie zasłużyłam na jego brak empatii?-spytałam z rozbawieniem.
-Głównie przez wyrzucenie lalki,którą dostałaś-powiedział gapiąc się w zabawkę.
-Skąd wiesz,że ją wyrzuciłam?
-Nie wiedziałem,Jack przed chwilą mi powiedział-w jego głosie słychać było powagę.
-Proszę cię,nie żartuj sobie ze mnie,bo jak widzisz jest to mało zabawne-Felix nic nie powiedział tylko ciężko westchnął-A tak w ogóle to skąd masz tę pozytywkę?
-Dostałem
-Od?-spytałam ze zniecierpliwieniem.
-Nie wiem,po prostu-odpowiedział głośno ziewając.
-To mi wyjaśniłeś-powiedziałam z ironią.Spojrzałam na brata,którego głowa ułożona była na stoliku i powoli przymykał oczy.
-Dobrze się czujesz?Spałeś,przecież całą noc
CZYTASZ
Skończ grę
FanfictionCamilla wraz z rodzicami i jej młodszym bratem Felix'em przeprowadzają się do wymarzonego domu, w spokojnej okolicy z uprzejmymi sąsiadami. Niestety wszystko zaczyna się zmieniać kiedy Felix wspomina o różnych postaciach, które obserwują dom.