24

509 31 2
                                    

Gloria rozglądała się nerwowo dookoła, trzęsąc się z zimna. Schowała ręce do kieszeni potarganej bluzy, licząc że zrobi jej się chociaż trochę cieplej. Zamknęła na chwilę oczy i wzięła głęboki wdech, powtarzając w myślach, że nic złego jej się nie stanie, zrobi to co kazał jej ten mężczyzna i będzie wolna, tak jak jej obiecał.

Co jakiś czas przechodziło jej przez myśl, że to wcale nie będzie tak wyglądać. Niby czemu miałby pozwoli jej tak po prostu odejść po tym co się stało? Przez oczami pojawił jej się obraz cierpiącej Emmy, która obwiniała siebie o wszystko. Ale skąd mogła wiedzieć, że tak skończy się zwykłe wyjście do lasu?

Z zamyślenie wyrwało ją mocne uderzenie w głowę. Położyła rękę na czole i syknęła z bólu. Nie zdziwiło ją, że wpadła na drzewo, kiedy w lesie panowała tak gęsta mgła, przez którą ledwo widoczne były rzeczy w odległości niecałego metra od niej. Wyciągnęła ręce przed siebie i stawiała niepewne kroki.

Niby jak mam znaleźć tę rezydencję w tej mgle?- zadawała sobie pytanie. Czuła, że zajmie jej to wieczność. Bardzo chciałaby znaleźć się teraz w swoim domu, siedząc pod ciepłym kocem czytając jakąś dobrą książkę.

Z tymi myślami przyśpieszyła kroku, nie zwracając uwagi na hałasy dookoła niej.

***

Spojrzałam na swoje plecy w lustrze. Trzy zadrapania powoli zanikały, zostawiając jedynie lekko pomarszczoną skórę. Założyłam długą zieloną koszulkę i związałam włosy w wysokiego kucyka. Dochodziła godzina dwudziesta trzecia, a Felix dalej nie przychodził.

Położyłam się na łóżku, kładąc ręce na brzuchu. Zwróciłam uwagę na mgłę za oknem, która zakryła drzewa widoczne z mojego pokoju. Miałam dziwne przeczucie, że wydarzy się coś złego. Im dłużej wpatrywałam się w tamto miejsce, to coraz bardziej ogarniało mnie uczucie niepokoju, sama nie rozumiałam dlaczego.

Pewnie leżałabym tak dłużej, gdyby nie dźwięk melodii, która pomimo upływu lat dalej została w mojej głowie. Podniosłam się z łóżka i wyjrzałam na korytarz.

- Felix? - spytałam widząc jakiś ruch na końcu korytarza.

Nie dostałam odpowiedzi. Muzyka z pozytywki zdawała się dochodzić z każdej strony. Najciszej jak potrafiłam zamknęłam za sobą drzwi. Wstrzymałam oddech i zmrużyłam lekko oczy, mając nadzieję, że uda mi się zobaczyć postać, której niewyraźny cień padał na podłogę.

- Tim? - odezwałam się zachrypniętym głosem. - To nie jest zabawne - dodałam kiedy za mną coś spadło z hukiem.

W tym miejscu zdecydowanie nie czułam się pewnie. Nie wiem jakie osoby mieszkają w rezydencji i czego mogę się po nich spodziewać. Ta niepewność powodowała u mnie strach. Raczej nic złego nie mogło mi się tu stać, skoro piętro wyżej jest Felix. Postanowiłam szybkim krokiem udać się do jego pokoju.

Kiedy minęłam czyjś cień, poczułam ciężar na plecach i zostałam z wielką siłą odrzucona do tyłu. Przerażający śmiech rozszedł się echem po korytarzu powodując ciarki na moich plecach. Nie musiałam długo czekać żeby klown, którego widziałam kilka lat temu, pojawił się przede mną. Wykrzywił usta w paskudnym uśmiechu, pokazując swoje ostre zęby. Jego oczy wpatrywały się we mnie z odrazą. Zrobił krok do przodu, chwiejąc się lekko. Kiedy się podniosłam, chwycił mnie za ramię, wbijając w nie swoje pazury, i podniósł mnie za nie do góry. Krzyknęłam z bólu, próbując wyswobodzić ramię z jego uścisku, na co klown jedynie przekrzywił głowę w bok i ponownie się zaśmiał, chociaż bardziej brzmiało to jak głośny szloch.

Skończ gręOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz