<CHRISTOPHER>
Nie chciałem wracać do tego miasta, które przypomina mi moją pechową przeszłość, oczywiście były przyjemne momenty, nawet wiele, ale właśnie te negatywne utkwiły w mojej pamięci i gdy o tym myślę odtwarzają mi się wspomnienia sytuacji, które sprawiły to co stało się z moim życiem i ukształtowały to kim teraz jestem. W przeszłości byłem zwykłym dzieciakiem z marzeniami bycia kimś, miałem małą garstkę prawdziwych przyjaciół, którzy poszliby za mną w ogień i całkiem dobre stopnie. Byłem nawet członkiem szkolnego zespołu muzycznego, grałem na gitarze i trochę śpiewałem. Pamiętam jak byłem mały i dziadek "zaraził" mnie tym. Razem śpiewaliśmy i graliśmy, to właśnie od niego dostałem pierwszy instrument, który był na dziecięce czasy moim całym światem.Pamiętam jak ojciec spoglądał na mnie z podziwem, widział we mnie swojego ojca. Rodzice byli dumni z tego kim byłem i widzieli we mnie jedynie dobro, które chcieli dostrzec. Starałem się ich nie zawieźć i spełnić ich dość niskie oczekiwania wobec mnie. Wszystko wtedy było takie proste. Tylko że nie tego pragnąłem, chciałem od życia czegoś więcej, pragnąłem na prawdę poczuć że żyje, a nie jedynie wegetuję. Właśnie wtedy poznałem Richarda, który chciał tego samego. Postanowiliśmy wtedy połączyć siły, wydawało nam się że razem będzie nam łatwiej. Na moje nieszczęście mieliśmy rację. Dzięki jego znajomością wkręciliśmy się do grona sportowców, co nie było proste bo oznaczało że musieliśmy im zaimponować. Było trochę komplikacji gdyż, byliśmy zmuszeni do łamania prawa i to kilka razy, ale przecież się opłacało co?!? tak przynajmniej mi się wydawało. Później przez jakiś czas szło gładko od ręcznikowego awansowałem do członka drużyny, a później zastępcy kapitana. Właściwie całe liceum szło mi lekko. Nie musiałem się uczyć bo nauczyciele stawiali na sport i dawali mi fory ,a kujony odrabiali za mnie prace domowe i pisali wszystkie durne eseje. Mogłem przebierać w dziewczynach i pamiętam taki "wspaniały" miesiąc, gdy co noc miałem inną. Dziewczyny błagały, abym chociaż na nie spojrzał, co dawało mi nad nimi przewagę, której stanowczo pragnąłem. Na imprezy również nie mogłem narzekać, co chwile jakiś głupek robił u siebie melanż, aby zaimponować drużynie, a my bezczelnie to wykorzystywaliśmy, przy czym czasami dla "żartów" niszczyliśmy jego domu, by na następny dzień kompletnie go ignorować. Co do rodziców, byli mi całkowicie obojętni. Nie miałem za bardzo ochoty marnować swój cenny czas na nich, więc zbywałem ich , gdy tylko się dało. Jestem całkowicie tego świadomy że byłem kompletnym dupkiem bez serca. Tylko że z czasem nie było ze mną lepiej, a można powiedzieć że stałem się królem dupków.
Po liceum przyszedł czas na studia, które łaskawie dałem wybrać rodzicom, gdyż mało mnie to interesowało. Chciałem jedynie przedłużyć swoje licealne życie i dalej czerpać z niego jak najwięcej. Oczywiście było ciężej niż to sobie wyobrażałem, ale dzięki sportowi przez dwa lata całkiem dobrze sobie radziłem, rzecz jasne bez większych osiągnięć, ale już wtedy nie zależało mi na nich. Jedyne czego chciałem to dobrze się bawić, co nieźle mi wychodziło. Było takie dni gdy nawet nie trzeźwiałem, albo gdy nie pojawiałem się na wykładach.Notatki przepisywane miałem przez naiwne dziewczyny, którym obiecywałem "coś więcej" a gdy trzeźwiałem wkuwałem na pamięć najważniejsze części by po zaliczeniu egzaminu dać ponieść się znajomym, imprezie, życiu i zaliczyć jakąś durną dziewczynę oraz zapomnieć to czego się "nauczyłem". Jakże by inaczej ,taka sielanka nie mogła trwać wiecznie, później egzaminy zrobiły się trudniejsze i przestałem sobie radzić jak wcześniej, rzecz jasne nie zamierzałem poświęcać temu więcej czasu, więc poprosiłem najlepszego kumpla czyli Richarda o "pomoc" w istocie miałem na myśli wspomagacze czyli mówiąc prościej narkotyki. Szczerze to nawet nie pamiętam co to było, do końca nie interesowało mnie. Chciałem jedynie w jedną noc zapamiętać na chwile materiał z przed kilku miesięcy. Richard mnie nie zawiódł, załatwił "cud tabletki" które pomogły mi ziścić mój niecny plan. Niestety spodobały mi się nieco bardziej niż tego oczekiwałem i po kilku razach, no może trochę więcej, nie pamiętam, nie potrafiłem bez nich normalnie funkcjonować. Z nimi byłem "królem życia" oczywiście jedynie w swoim własnym zaćpanym umyśle. Wszystko co "dobre" nie trwa długo, i moje własne życie zaczęło wymykać mi się z po za kontroli. Wtedy wszystko zaczęło sypać się jak domino, jedna porażka ciągnęła za sobą kolejną.
Na jednych z treningów koleś, teraz już wiem że nie specjalnie wpadł na mnie, co skutkowało moim upadkiem. Furia która dopadła mój zaćpany umysł i ciało była nie do opisania. Od razu bez jakiegokolwiek myślenia rzuciłem się na niego z pięściami, nie patrząc gdzie uderzam. Byłem tak "nagrzany" że trzech kolegów z drużyny nie było mnie w stanie od niego odciągnąć.
Po tej sytuacji pierwszy raz byłem badany pod względem dopingu i na moje nieszczęście narkotyków, jak możecie się domyślać test wyszedł pozytywne a ja zostałem zawieszony. Co było dla mnie jak pierwszy cios w szczękę, bo serce już wtedy nie miałem. Chłopaki z drużyny zaczęli się ze mnie naśmiewać, ale nie dlatego że brałem aby dlatego bo dałem się przyłapać. Według nich był to znak że jestem mięczakiem i słabym ogniwem w ich środowisku. W skrócie straciłem reputacje wśród "swoich rywali" i nie tylko. Dziewczyny podłapały temat i było mi trudniej im zaimponować, ale radziłem sobie jakoś. Nie ulega wątpliwości że ta sytuacja jedynie przybliżyła mnie do jak wspominałem "cud tabletek" które stały się one nierozłączną częścią mojego życia. Miały one zapełnić pustkę w moim życiu, ale szczerze to coś kiepsko im szło. Teraz patrząc na to, to stałem się zwykłym ćpunem. Gdyby nie kasa od rodziców to nie wiem co bym musiał robić ,aby było mnie stać na kolejną działkę. Po burzy teoretycznie wyszło słońce, miałem szanse udowodnić że był to jedno razowy wybryk i wrócić na swój życiowy szczyt, ale jako dupek zniszczyłem tą możliwość bo ćpałem cały czas. Kolejne badania wyszły pozytywnie, natomiast tym razem zostałem wyrzucony z drużyny i odebrali mi stypendium. Wszystko czego tak bardzo pragnąłem zostało mi odebrane. Tak na to patrzyłem. A prawda była taka że sam na własne życzenie pozbawiłem się tego. Nie miałem życia na studniach bo przecież nie na nauce mi zależało. Imprezy się skończyły, gdy wypadłem z drużyny, "przyjaciele" mnie opuścili. Kujoni mieli mnie w dupie, a gorące laski nie chciały na mnie spojrzeć bo byłem przegrany.
Nie mając co ze sobą zrobić rzuciłem studia i wyjechałem daleko, aby odreagować całą sytuacje. Zostało mi trochę kasy od rodziców, więc wynająłem kawalerkę i zatrudniłem się w pubie, aby zarobić chociaż trochę i zastanowić się co dalej. Wtedy również odnowiłem kontakt z prawdziwym przyjaciele z czasów szkolnych Zabdielem. Dopiero rozmowa z nim pokazała mi jakie życie straciłem. Ale wiadomo że do wszystkie trzeba dojrzeć. Widocznie musiałem dostać po dupie bo bezwzględnie nie doceniałem tego co miałem, zachowywałem się jak rozwydrzony dzieciak. Dorosłe życie na swoim było dość ciężkie, aczkolwiek dało mi nauczkę jakiej niewątpliwie potrzebowałem. Przeszedłem lekcje pokory i szkołę prawdziwego życia, która o dziwo szalenie mnie wzmocniła. Wiadomo były momenty, gdy szło mi topornie, ale dzięki Zabdiemu dawałem radę, był moim aniołem stróżem. Mimo że on miał problemy i szukał pomocy na terapii, nieustannie pomagał mi i był oparciem w ciężkich chwilach. Za co do końca życia mi się nie odwdzięczę.
Wtedy powiedział że chce wziąć ślub, i zapytał czy zechciałbym zostać jego pierwszym drużbą. Poczułem że mogę chociaż w najmniejszym stopniu zrewanżować mu się za to wszystko co robił dla mnie. Od razu zgodziłem się i wróciłem do tego piekielnego miasta, by we wszystkim mu pomóc, i wysłuchać jego miłosnej historii, która okazała się.....chyba bardziej pokręcona niż moje życie.
-----------------------------------------------------------------------------------------
Chciałam trochę przybliżyć życie Christophera, skoro jak na razie jedynie Alessia dała się poznać. Oczywiście będę bardzo wdzięczna za serduszka i komentarze bo dzięki nim wiem że ktoś tutaj zagląda :D
/Buziaki LoveeLoo/
CZYTASZ
Prαgníєníє nσrmαlnσѕcí
RomanceAlessia przy pomocy najbliższych osób stara się prowadzić w miarę "normalne" życie, mimo iż daleko jej do tego. Dziewczyna od 10 lat balansuje pomiędzy nawrotami a remisją problemów zdrowia psychicznego, z którymi walczy sarkazmem i humorem. Gdy poz...